nt_logo

Kuriozalna kontuzja zwycięzcy etapu Giro d'Italia. Feralne uderzenie korkiem od szampana

Maciej Piasecki

18 maja 2022, 21:08 · 1 minuta czytania
Czegoś takiego jeszcze nie było w historii Giro d'Italia. Słynny kolarski klasyk w ostatnich godzinach miał swojego jednego bohatera. Został nim Biniam Girmay. Kolarz z Erytrei najpierw jako pierwszy czarnoskóry zawodnik zwyciężył etap włoskiego wyścigu. Następnie 22-latek doznał kontuzji od... uderzenia korkiem.


Kuriozalna kontuzja zwycięzcy etapu Giro d'Italia. Feralne uderzenie korkiem od szampana

Maciej Piasecki
18 maja 2022, 21:08 • 1 minuta czytania
Czegoś takiego jeszcze nie było w historii Giro d'Italia. Słynny kolarski klasyk w ostatnich godzinach miał swojego jednego bohatera. Został nim Biniam Girmay. Kolarz z Erytrei najpierw jako pierwszy czarnoskóry zawodnik zwyciężył etap włoskiego wyścigu. Następnie 22-latek doznał kontuzji od... uderzenia korkiem.
Biniam Girmay podczas feralnego zdarzenia w trakcie dekoracji 10. etapu Giro d'Italia. Fot. LaPresse/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Giro d'Italia to jeden z najsłynniejszych - obok m.in. Tour de France - kolarskich klasyków na świecie. Wyścig z tak wieloletnią legendą potrafi zaledwie w ciągu jednego etapu sprawić, że z anonimowego kolarza, można zapisać się na kartach historii. Czegoś takiego dokonał w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin Biniam Girmay.


22-latek pochodzący z Erytrei we wtorek jako pierwszy Erytrejczyk i pierwszy czarnoskóry mieszkaniec Afryki wygrał etap wielkiego touru. Kolarz grupy Intermarche pojechał świetnie, zapisując się w historii Giro. To był dziesiąty etap włoskiego klasyka.

Równie ciekawe rzeczy co na trasie, działy się również podczas oficjalnej dekoracji po zakończeniu zmagań. Doszło bowiem do nieszczęśliwego zdarzenia z udziałem Girmaya. Erytrejczyk tak nieszczęśliwie otworzył szampana, że korek uderzył go w oko.

Zdarzenie, które początkowo mogło wydawać się wręcz kuriozalne, szybko okazało się być niebezpieczne. Zawodnikowi założono opatrunek, pojawiła się też mocno niepokojąca krew.

Kolarz po zakończeniu dekoracji musiał zostać błyskawicznie zabrany do szpitala na badania, czy wszystko w porządku i nie doszło do poważnego uszkodzenia oka.

Ostatecznie skończyło się na strachu, ale kolarz ze względu na zdrowie musiał wycofać się z Giro. Oko wymagało bowiem odpoczynku, choć nie doszło do poważnych uszkodzeń.

- Nie wznowię wyścigu, ponieważ moje oko wciąż potrzebuję odpoczynku. Do zobaczenia na trasach kolejnych startów - przyznał w specjalnie nagranym filmiku sam zainteresowany.

Trzeba przyznać, że całe zdarzenie można określić mianem kuriozum sezonu, które spokojnie może wykroczyć poza kolarski świat. Dobrze, że Girmay miał szczęście w nieszczęściu.

Czytaj także: https://natemat.pl/411592,michal-kempa-strollowal-rosjan