Michał Kempa zabrał ze sobą na wyścig we Włoszech transparent z napisem "Russians go home" i postarał się o to, aby wymowny komunikat został zarejestrowany przez telewizyjne kamery. Obecni na miejscu policjanci kazali mu jednak wyrzucić karton. "Dlaczego w kraju UE nie można trzymać transparentu z napisem, żeby ruscy szli do domu..." – zastanawia się polski stand-uper.
Polski stand-uper chciał wyrazić sprzeciw wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę podczas wyścigu Giro
Jego transparent z wymownym napisem zarejestrowały kamery
Komik został zatrzymany na miejscu przez węgierskich policjantów
Polski prezenter telewizyjny i stand-uper Michał Kempa jest aktywny na Instagramie jako @pankempa. Jego konto obserwuje obecnie ponad 50 tysięcy użytkowników. To właśnie na tej platformie komik podzielił się historią, jaka spotkała go ostatnio podczas wyścigu Giro d'Italia.
Kempa zabrał ze sobą na wyścig transparent z napisem "Russians go home" i postarał się o to, aby wymowny komunikat został zarejestrowany przez telewizyjne kamery.
Incydentu nie mogli zignorować obecni na miejscu policjanci. Jak napisał, funkcjonariusze pochodzili z Węgier i kazali mu odłożyć karton.
Kempa wdał się w dyskusję z policjantami. Poszło o wyraz sprzeciwu wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę
"Nie kumam tych Węgrów. Człowiek przychodzi na etap Giro - prawilnie jak trzeba - z transparentem, żeby ruscy szli do domu. Staje człowiek w widocznym dla kamer miejscu i robi to, co trzeba robić. Czyli pokazuje transparent do kamery. Jak człowiek. A tu pyk 3 policjantów bardzo miło i sympatycznie tłumaczy, że 'This is ok. I understand the idea. No problem. But You come to watch the race, yes?'" – relacjonował Michał Kempa.
Węgierscy policjanci mieli więc powiedzieć komikowi, że rozumieją ideę transparentu, ale chyba przyszedł on oglądać wyścig, a nie brać udział w demonstracji.
Jak wskazał, policjanci byli mili i wykonywali tylko czyjeś rozkazy, a on sam nie chciał się spierać, jednak zastanawiał się nad tym, czy gdyby odmówił odłożenia kartonu, "to czy i jak potem ktoś musiałby tłumaczyć, dlaczego w kraju UE nie można trzymać transparentu z napisem 'Russians go home'".
"Całość była jednak mocno absurdalna. 3 węgierskich policjantów, moje długie krzywe nogi i końcowy problem: gdzie położyć karton. Bo bardzo nie chcieli, żebym na końcu musiał wkładać go do kosza na śmieci. Źle by to przecież wyglądało. Zły obrazek by w świat poszedł" – wymownie podsumował cały incydent.