
Jest takie powiedzenie: "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf". Umiejętne napisanie notatki służbowej powoduje, że szefostwo wyraża zgodę na akcję. Tomek napisał notatkę, napisał kilka słów więcej, niż było trzeba - i sprawa ruszyła z kopyta. CZYTAJ WIĘCEJ
Zasugerował, że pojawiały się głosy, by przymknąć oko na Sawicką, która pomogłaby dostać się w pobliże ważniejszych osób. Jednak, jak przekonuje anonimowy agent, funkcjonariusze tylko zbierają dowody. O tym jak zostaną wykorzystane zdecyduje szefostwo. Przypomniał też, że w tamtym czasie u władzy stał PiS.
Chodziło przede wszystkim o szum medialny, jaki by się podniósł. Wiadomo, z jakiego środowiska politycznego wywodzi się Aleksander Kwaśniewski i jaka w tamtym czasie partia rządziła. My wykonujemy polecenia i rozkazy, a co się później dzieje z ustaleniami - nie było nam dane się dowiedzieć. CZYTAJ WIĘCEJ
Były funkcjonariusz przypomniał, że w tej sprawie znów na scenę wkroczył agent Tomek. Tym razem jednak, pracując nad śledztwem w sprawie Kwaśniewskich poznał Weronikę Marczuk. Szefostwo nie zabraniało mu prowadzić dwóch akcji na raz. Dodał też, że celem dochodzenia Tomasza Kaczmarka nie była była żona Cezarego Pazury, lecz właśnie środowisko TVN. Tłumaczył, że ówczesne kierownictwo CBA "akurat nie przepadało za TVN i 'Gazetą Wyborczą'".
TVN czy "Gazeta Wyborcza" to były przez ówczesną ekipę najbardziej znienawidzone media. Przydawało się wszystko, co mogło postawić je w negatywnym świetle. Marczuk też miała być kontaktem referencyjnym, który mógłby wprowadzić Kaczmarka na salony. Żeby tam brylował i przekazywał to, co podsłucha. CZYTAJ WIĘCEJ
Rozmówca gazety.pl przypomniał też, że agent Tomek nie cechował się profesjonalizmem w ostatnich śledztwach, lecz i tak dostał za to wynagrodzenie. Dodał, że wynagrodzenie za zakończoną akcję do 20 tysięcy złotych "na rękę". Plus, rzecz jasna, miesięczne wynagrodzenie i koszty operacyjne.
Wyjeżdżali w celu opłacenia informatora i robili sobie całonocną eskapadę po kilku klubach, wszędzie spożywając alkohol. Funkcjonariusze uważali, że można się żywić, napić, pojechać, coś zobaczyć, uzasadniając to potrzebą, a wszystko za państwowe pieniądze. Tam się żyło ponad stan. Rachunki były potężne. CZYTAJ WIĘCEJ
Przeczytaj też; "James Błąd", "CBA Style", "Jaka IV RP, taki agent". Internetowe żarty z agenta Tomka
Tomasz Kaczmarek wcześniej nie wyrażał żadnych poglądów politycznych ani religijnych. Wyśmiewał się z ojca Rydzyka i z praktyk religijnych. Wierzył w jednego boga: pieniądz. Kaczmarek żyje w swoim Matrixie, dalej buduje swoją legendę. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: gazeta.pl