Święta Bożego Narodzenia to najszczęśliwszy czas w roku – tak zapewne sądzi większość dzieci... Jednak dla dorosłych to nie tylko mnóstwo przygotowań, ale też stres, czas rodzinnych kłótni i robienie wielu rzeczy "na siłę". – Święta to czas udawania – uważa psycholog Tatiana Ostaszewska-Mosak.
Rokrocznie ludzie dziwią się, że świąteczne wystawy w sklepach pojawiają się już w listopadzie. Dla niektórych jest to pierwszy sygnał, że można powoli myśleć o rozpoczęciu świątecznych przygotowań. Jednak święta, które z natury rzeczy powinny kojarzyć z czymś przyjemny, dla wielu ludzi oznaczają jedynie problemy. Na Facebooku nie trudno jest znaleźć profile takie jak "Nienawidzę Świąt" czy "Nie lubię świat".
– Dla mnie największą świąteczną żenadą jest wigilia pracownicza – twierdzi Emilia z Białegostoku, pracująca w szpitalu. – O ile wigilie te organizuje się w gronie bliskich współpracowników, których się zna i lubi, może być to miła uroczystość. Jednak najczęściej są
to spędy, na których wszyscy życzą sobie najlepszego, całują i dzielą opłatkiem, a to czysta obłuda. Zaraz po świętach te same osoby podkładają ci świnie. Nie znoszę tej całej farsy i udawania, że nagle wszystkich lubię – wyznaje Emilia.
Emilia z pewnością nie jest jedyną osobą, którą właśnie pracownicza wigilia przyprawia o mdłości. Dla Pawła z Warszawy świadczy ona właśnie o zakłamaniu i profanacji tego, czym dla wierzących naprawdę powinno być Boże Narodzenie. – Zawsze w pracy z ciekawością patrzyłem na ateistów dzielących się opłatkiem i zastanawiałem się, czy na Wielkanoc też biegają z koszyczkami – mówi Paweł. Według niego, takie robocze wigilie są jedynie stwarzaniem wzajemnie pozorów. Pracowników przed szefami i odwrotnie. – Gdzie w tych naszych wszystkich świętach religijnych podział się Bóg? Bo Boga coraz mniej, a komercji coraz więcej – twierdzi.
Firmy w czasie świąt uszczęśliwiają na wiele sposobów. Oprócz "przymusowych" wigilii, często organizuje się firmowe zbiórki pieniędzy. – Przytłacza mnie nadmiar świąteczności. Przychodzi grudzień i nagle każdy chce pomagać i być Świętym Mikołajem. Rzadko w tym wszystkim znajdzie się czas na refleksję. Szkoda że tak niewiele osób pamięta o tym w ciągu roku – zauważa Emilia, pracująca na co dzień w służbie zdrowia.
"Czy kupiłaś już prezent?"
O ile niektórzy narzekają na same święta, bo są dla nich stratą czasu, dla wielu osób gorszy jest okres przedświąteczny. Niezależnie od tego, czy lubimy Boże Narodzenie, czy też nie, każdy odczuwa przedświąteczny stres. Pomimo codziennej pracy i stałych obowiązków, musimy znaleźć czas na kupienie prezentów, jedzenie, zaplanowanie rodzinnych spotkań.
– Mam wyłącznie negatywne uczucia związane z okresem przedświątecznym – mówi 26-letnia Ania z Pruszkowa. – To napychanie kieszeni koncernom zabawkowym, które oferują nam słabej jakości produkty za bezcen. A gdy pomyślę o tym, ile czasu muszę spędzić w kolejce by je dostać, to żyć mi się odechciewa – mówi Ania.
Czytaj także: "Niczego nie potrzebuję, sklepowe promocje mnie nie interesują" - filozofia życiowa minimalisty
Wielu ludzi musi w tym czasie zmierzyć się z kupieniem prezentów. O ile jest to łatwe dla osób, które lubimy i kochamy, czasem po prostu musimy kupić komuś podarunek, "bo tak wypada". Każdy, kto choć raz szukał takiego upominku, wie, że nie jest to nic przyjemnego.
Miało być miło, a wyszło jak zwykle
– Święta to jeden z najbardziej stresogennych czynników – zauważa psycholog Tatiana Ostaszewska-Mosak. Według niej niewiele jest osób, dla których Boże Narodzenie oznacza spokój i radość. – Wszystkie przygotowania, wydawanie pieniędzy, tłumy w sklepach to sprawy, z którymi musimy się w tym czasie uporać – wylicza.
Rzadko dla kogo święta są naprawdę czasem pojednania. Spotkanie z niektórymi członkami rodziny jest dla wielu osób przykrym obowiązkiem. – W gronie rodzinnym powracamy do starych problemów, patrzymy na osoby, których przez cały rok nie chcemy oglądać. Normalnie nie spotkalibyśmy się z nimi, gdyby można było zrobić święta tak jak się chce – zauważa Tatiana Ostaszewska-Mosak.
Psycholog zwraca uwagę o ogromnych oczekiwaniach, jakie są stawiane przed każdym z nas w okresie przedświątecznym. – W święta powinno być fajnie i cudownie, ale zazwyczaj tak nie jest. Robimy wszystko by było miło, a wychodzi jak zwykle – mówi psycholog.
W święta musi być miło, ciepło i rodzinnie
Święta wywołują w nas odmienne uczucia, niż mogłoby się wydawać. Najbardziej dotkliwe są dla osób samotnych. Wszechobecna komercja, hollywoodzkie produkcje i otoczenie wywołują presję szczęśliwości, przez co są one narażone na świąteczną depresję.
– Ludzie samotni oglądają fasadę szczęśliwości, która wydaje im się atrakcyjna – mówi Ostaszewska-Mosak. Według psycholog, widzą oni jedynie realizację "oczekiwań". Pod ich płaszczykiem zaś kryje się prawdziwe życie i druga, ciemna strona świąt. – Nie wiadomo tak naprawdę czyje to oczekiwania. Wszyscy robimy dobrą minę do złej gry – uważa psycholog. Co roku mamy nadzieję, że tym razem będzie lepiej, staramy się aby było inaczej. Jest to jednak niezwykle trudne.
– Święta skończyły się dla mnie wraz z końcem dzieciństwa – mówi blisko trzydziestoletnie Julka. Potwierdza to psycholog. – Magia świąt istnieje, ale jedynie w świecie dzieci. One jeszcze nie rozumieją wielu rzeczy i nie są sfrustrowane. To dla nich organizujemy święta, aby w ich głowach także pozostały piękne wspomnienia. Dla nas zaś szczęściem jest, gdy my widzimy uśmiech na ich twarzach – mówi Tatiana Ostaszewska-Mosak. – Dopiero jak człowiek dorośnie to docenia mamę, która zadbała o to, żeby takie wspomnienia żyły w pamięci – dodaje Julka.
Nie dajmy się presji
Szczególnie narażone na świąteczny stres są kobiety. To na nich spoczywa większość świątecznych obowiązków. Starają się, aby jedzenie wszystkim smakowało, a rodzina była zadowolona. – Często kobiety są za mało asertywne by poprosić męża o pomoc, a jak już to zrobią to najczęściej usłyszą, że przecież nie musi być idealnie. Dodatkowym stresem dla kobiet jest zjazd rodzinny, który będzie oceniać dania, czystość w domu, prezenty – mówi Julka.
Psycholog podpowiada, aby próbować walczyć ze świąteczną presją i oczekiwaniami. Według Tatiany Ostaszewskiej-Mosak, każdy z nas powinien wybrać ze świąt to, co mu najbardziej odpowiada. Zmuszanie się do jakichkolwiek zachowań mija się bowiem z z celem świąt. – Nie bójmy się zaryzykować i spędzić świąt inaczej. Wybierzmy to, co sprawi nam prawdziwą przyjemność. Zróbmy sobie święta w dobrym stylu, bez nadęcia – namawia psycholog.
Ważne jest, abyśmy mieli dobre nastawienie. W dużej mierze od nas samych zależy, jakie będzie Boże Narodzenie. – Spróbujmy wykrzesać z siebie jak najwięcej radości. Nie czepiajmy się wszystkiego co złe. Święta to czas udawania, ale postarajmy się to zmienić – podsumowuje Tatiana Ostaszewska-Mosak.
Święta kojarzą się jej głównie ze stresem i presją
Obecnie okres Świąt to dla mnie czysty konsumpcjonizm, szał zakupów, atakujące reklamy w mediach, spam na mailu, dodatkowe obowiązki w domu. Ludzie zapominają w tym pędzie o najważniejszym, że ten czas powinien być maksymalnie poświęconym najbliższym.