Jedni chcą zostać aktorami, drudzy sportowcami, a inni influencerami. Pewien Japończyk jednak zawsze marzył o tym, by być psem. Toko, bo tak się nazywa, wydał 2 miliony jenów na kostium, w którym trudno go odróżnić od typowego collie. Filmiki z nim bardzo dziwnie się ogląda.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Toko zapłacił 2 miliony jenów (ok. 66,6 tys. zł) na hiperrealistyczny kostium psa collie, czyli owczarka szkockiego. Wszyscy znamy tę rasę z filmu "Lassie"
Japończyk porusza się, aportuje, a nawet podaje łapę jak prawdziwy pies. Filmiki z nim podbijają sieć
Nikt nie wie, jak wygląda naprawdę, ale już wystąpił japońskim programie rozrywkowym
Japończyk Toko został psem collie. Czy takie rzeczy nas w ogóle jeszcze dziwią?
Japoński człowiek-pies stał się sławny już w kwietniu. Wrzucił na Twittera filmik, na którym chwalił się nowym kostiumem. Wideo ma już niemal 2 mln wyświetleń i prawie 19 tysięcy udostępnień. "Dzięki wam udało mi się spełnić moje marzenie zostania zwierzęciem!" - czytamy w poście linkującym do profilu firmy, która wykonała mu strój Lassie.
Dlaczego akurat owczarek szkocki? W wywiadzie mówił, że ogólnie kocha czworonogi, ale ta rasa psa była jego ulubioną. Collie jest też dużym zwierzęciem, a Toko zależało, by jego metamorfoza wyglądała jak najbardziej realistycznie. I rzeczywiście tak jest. Szczególnie na zdjęciach, na których na pierwszy rzut oka trudno go odróżnić od prawdziwego psa.
Oglądanie samych filmów jest już bardziej niepokojące. Ten efekt to "dolina niesamowitości", czyli to dziwne, wręcz nieprzyjemne uczucie, które mamy oglądając roboty lub animacje zachowując się niemal tak samo jak człowiek czy zwierzę. Każdy na pewno to kiedyś poczuł, kiedy zobaczył wyczyny robo-psów z Boston Dynamics lub nową wersję "Króla lwa".
Kostium psa kosztował 2 miliony jenów. Toko stał się prawdziwą gwiazdą.
Japończyk nie poddał się operacjom plastycznym jak inni internetowi celebryci, którzy np. wszczepiali sobie rogi, piłowali zęby i dokonywali innych osobliwych operacji. Kostium zamówił w firmie Zeppet. Na co dzień zajmuje się tworzeniem modeli, figurek i kostiumów dla filmów czy reklam.
Toko wystąpił także w japońskim programie rozrywkowym, w którym robił różne psie triki, a także rozmawiał z prowadzącym. To też bardzo dziwnie się ogląda, bo gadające zwierzaki do tej pory oglądaliśmy tylko w bajkach. I na zlotach subkultury furry.
Odbiór internautów jest bardzo pozytywny. Podziwiają strój, cieszą się, że Toko spełnił swoje marzenie i nie mają z tym problemów, bo przecież nikogo nie krzywdzi. Mają jednak wiele pytań: np. jak wygląda człowiek pod kostiumem, gdzie ma kolana lub jak zakłada ten niecodzienny ubiór? A może wcale nie wychodzi z roli? Myślę, że lista pytań jest o wiele dłuższa.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Chodziło o to, czy szkielet psa można odtworzyć na szkielecie człowieka. A ponieważ budowa jest bardzo różna, spędziliśmy dużo czasu na studiowaniu, jak sprawić, by wyglądał jak pies. (...) Dodatkowo zebraliśmy wiele zdjęć (psów - red.) z różnych kątów, by odtworzyć i zaprojektować przepiękną sierść collie. Tak, by układała się naturalnie.