
Do kuriozalnej sytuacji doszło na początku maja w podkieleckiej gminie Zagnańsk. Weterynarz, który był wezwany do chorego psa, pomylił adres posesji i bez żadnych formalności uśpił 5-letnie zdrowe zwierzę. "On już nikogo nie ugryzie, przecież go uśpiłem" – miał zareagować oskarżony o nieuzasadnioną eutanazję psa lekarz.
Uśpił nie tego psa
4 maja na podwórku właścicieli psa pojawił się Maciej D., miejscowy lekarz weterynarii. Ze strzykawką w ręku. Zapytał, gdzie jest ich pies, a właściciele przywołali zwierzę.
Dlaczego nagłe pojawienie się mężczyzny nie zdziwiło opiekunów czworonoga? Bo lekarz weterynarii był im znany, regularnie pojawiał się u nich, by zaszczepić zwierzęta na wściekliznę.
Tym razem właściciele także przygotowali książeczkę zdrowia psa, nie podejrzewając, że może stać mu się krzywda. Według relacji umieszczonej na stronie "Scyzoryk się otwiera —satyryczna strona Kielc" (choć w tym przypadku nie ma ani trochę satyry, to niestety wszystko prawda) pies po zastrzyku uciekł do kojca, nie reagował na przywoływanie.
Kiedy nieświadomi właściciele poprosili weterynarza o wpisanie szczepienia do książeczki zdrowia psa, "na wszelki wypadek, gdyby na przykład kogoś ugryzł", Maciej D. odpowiedział, że nie jest to konieczne. "On już nikogo nie ugryzie, przecież go uśpiłem" — miał zareagować lekarz.
Ciało psa zostało poddane sekcji
Dopiero wtedy właściciele zorientowali się, że doszło do tragicznej pomyłki. Chwilę później pies dostał drgawek i padł.
- Zacząłem krzyczeć do doktora "Coś ty człowieku zrobił"? Ale on już zbierał się do wyjścia. Zapytał wtedy: "A to nie jest numer XX?" Rzucił książeczkę zdrowia, 100 zł, które od nas dostał za "szczepienie", a na odchodne powiedział: "Możecie sobie kupić nowego psa" — relacjonował właściciel uśpionego czworonoga w rozmowie z twórcami profilu "Scyzoryk się otwiera". Sprawą zajęła się kielecka policja, a ciało psa zostało poddane sekcji. — Policjanci podjęli czynności procesowe już w dniu zdarzenia, 4 maja. Dwa dni później zostało wszczęte dochodzenie. Jest ono prowadzone pod nadzorem prokuratora.
Większość materiału dowodowego, w szczególności zeznania świadków, są już zabezpieczone. Obecnie oczekujemy na ostateczne wyniki sekcji zwłok zwierzęcia. Nikt dotychczas nie usłyszał zarzutu, natomiast ta opinia będzie mieć kluczowe znaczenie dla dalszego biegu sprawy — mówi Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Kluczowy jest nie tylko fakt, że mężczyzna wykonał zabieg na nieodpowiednim zwierzęciu, ale zbadanie, czy przed dokonaniem eutanazji w odpowiedni sposób zbadał zwierzę. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej Aleksander Borowiecki twierdzi, że zna odpowiedź na to pytanie.
Weterynarz złamał zasady etyki zawodowej
— Główny zarzut wobec pana doktora to złamanie etyki, polegające na uśpieniu psa bez wskazań do tej czynności. Nasze przepisy mówią, że eutanazji można dokonać tylko w celu skrócenia cierpienia zwierzęciu, ale zdrowych sztuk się nie usypia. Psa zbadał Zakład Higieny Weterynaryjnej. Zapoznałem się z wynikami ich badań. Wynika z nich jednoznacznie, że pies był zdrowy — mówi w rozmowie z Interią lek. wet. Aleksander Borowiecki, Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej wypowiadając się na temat weterynarza podkreślił, że jeszcze nikt nigdy nie poniżył tak wykonywanego przez nich zawodu. Sam weterynarz przyznał się do winy, tłumacząc się przed rzecznikiem pomyłką.
Jak mówią weterynarze, pomyłka adresu może się zdarzyć każdemu. Ale brak badania i podanie jednego zastrzyku zamiast dwóch, co spowodowało, że pies umierał w męczarniach, jest skandalem.
Pod kątem odpowiedzialności zawodowej weterynarzowi grozi maksymalnie upomnienie lub nagana. — Owszem, jest przepis pozwalający na odebranie weterynarzowi prawa wykonywania zawodu, ale w orzecznictwie to zostało zakwestionowane przez Sąd Najwyższy jako kara niewspółmiernie wysoka w stosunku do popełnionego czynu — wyjaśnia Aleksander Borowiecki. Aktualnie weterynarz Maciej D. prowadzi działalność co jest legalne, dopóki nie zostanie mu odebrane prawo do wykonywania zawodu.
