Cztery najbliższe mecze piłkarskiej reprezentacji Polski będą bardzo istotne w procesie budowania zespołu na tegoroczne mistrzostwa świata w Katarze. Trener Czesław Michniewicz będzie miał czas na to, żeby popracować z Biało-Czerwonymi, wprowadzając własną filozofię futbolu. Ta jest wyjątkowo bliska Italii.
Reprezentacja Polski pod ręką Czesława Michniewicza miała jedną okazję do zagrania meczu o dużą stawkę. Zwycięski baraż przeciwko Szwecji (2:0) na Stadionie Śląskim pokazał, jak nowy selekcjoner chciałby poukładać Biało-Czerwonych. Przede wszystkim ze spokojem i pewnością w strefie obronnej, ażeby na tym fundamencie móc wykreować dla Roberta Lewandowskiegoi innych graczy ofensywnych odpowiednie szanse na gola.
W praktyce nie zawsze jest tak, jak można przedmeczowo zakładać, a pomocą przeciwko Szwedom kilkukrotnie musiał wykazywać się między słupkami Wojciech Szczęsny. Polacy zagrali jednak zupełnie inaczej niż za kadencji poprzednika Michniewicza, Paulo Sousy. Mało było miejsca na improwizację, a jeszcze mniej na tzw. "radosną twórczość", która pogrążała defensywę za portugalskich czasów.
I taka pragmatyczna ma być polska kadra byłego trenera Legii Warszawa czy Lecha Poznań. Michniewicz jest zakochany we włoskim futbolu, wyciągając z niego przede wszystkim odpowiednie ułożenie. Trochę w opozycji do życia w Italii, na boisku Włosi nie pozwalają sobie na zbyt dużo swobody. Ba, mistrzowie Europy są wręcz wzorem do naśladowania, jak należy trzymać się taktycznych zasad, które ostatecznie dają końcowy sukces.
Maniak porządku na boisku
Trener Michniewicz spędził sporo zawodowego czasu, żeby szkolić się pod kątem włoskiej odpowiedzialności za boiskowe zadania. Stefano Pioli, Marco Giampaolo, czy Giampiero Ventura - to tylko niektórzy z listy inspiracji oraz obserwacji selekcjonera Polaków. Dodajmy, że pierwszy z wymienionych kilkanaście dni temu sięgnął z AC Milanpo mistrzostwo Italii.
Nie kwestia tytułów jest tu jednak kluczowa. Michniewicz w 2020 roku dla klubowej telewizji Legii opowiadał o swojej fascynacji włoskim Calcio.
- Uwielbiam włoską piłkę. Ona dla telewidza może być nudna, ale dla trenera jest fantastyczna. Wiele meczów włoskiej ligi oglądałem, na różnych poziomach. Ja tam widzę przede wszystkim porządek na boisku. Jestem maniakiem co do tej kwestii. Dzięki temu nie ma później podwójnej interpretacji w zachowaniach na boisku. Trzeba zrobić tak i tak, po prostu. Są pewne kanony, zachowania i Włosi to robią najlepiej na świecie - mówił Michniewicz.
Do warszawskiej drużyny sprowadził zresztą Alessio De Petrillo, eksperta w dziedzinie analizy gry, specjalizującego się w defensywie. Choć sam Michniewicz twierdził, że jego włoska prawa ręka to nie tylko temat stricte dla gry obrony, a całokształt - i nieoceniona wartość - jaką dawał warszawskiemu sztabowi szkoleniowemu.
- Świadomi piłkarze wiedzą, że 2,5 godziny treningu to nic złego. Czasem trzeba się poprzesuwać w prawo, potem w lewo, takie sytuacje mogą się potem zdarzyć w meczu. Nikt nie patrzy na zegarek i z takimi zawodnikami się pracuje bardzo fajnie - mówił Michniewicz.
Selekcjoner Biało-Czerwonych jest detalistą, ale dzięki temu potrafi znaleźć receptę na mecze z rywalami hipotetycznie lepszymi od swoich drużyn. Tak było chociażby w przypadku gry Legii w europejskich pucharach. Ostatecznie sportowo nie wyszło w momencie, kiedy przestało się "zgadzać" również poza murawą. Ale na tym... skorzystała reprezentacja.
Dwunastka prosto z Italii
Michniewicz już jako selekcjoner nie zapomniał o De Petrillo. Włoch został dokooptowany do sztabu szkoleniowego Biało-Czerwonych przed rozpoczynającym się okresem gier w Lidze Narodów UEFA. Co to oznacza w praktyce? Z pewnością dużo większy spokój Michniewicza pod względem przygotowania taktycznego oraz analizy Biało-Czerwonych.
Dodatkowo kibice powinni być przygotowani, że reprezentacja Polski dużo chętniej będzie grała piłką w stylu włoskim - czyli rozgrywając od piątego metra swojej bramki. Długa piłka od bramkarza jest czymś, co pomaga, ale częściej jednak przeszkadza - tak definiują Włosi.
Można również przełożyć włoską fascynację do liczby piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego (mowa o przynależności klubowej), którzy są w kadrze Michniewicza. Oczywiście to tak naprawdę kwestia wyboru kierunku przez Polaków, którzy w przeciwieństwie do np. ligi hiszpańskiej, we Włoszech są dużo bardziej cenieni, tworząc solidną grupę zawodników.
Wśród 39 kadrowiczów aż dwunastu zawodników grało na włoskich boiskach.
Bartłomiej Drągowski (Fiorentina)
Łukasz Skorupski (Bologna)
Wojciech Szczęsny (Juventus)
Bartosz Bereszyński (Sampdoria)
Kamil Glik (Benevento)
Jakub Kiwior (Spezia)
Sebastian Walukiewicz (Cagliari)
Nicola Zalewski (Roma)
Karol Linetty (Torino)
Piotr Zieliński (Napoli)
Szymon Żurkowski (Empoli)
Krzysztof Piątek (Fiorentina)
Rozpoczęte w poniedziałek (tj. 30 maja) zgrupowanie kadry może być okresem, w którym zaszczepiona zostanie włoska solidność w tryby Biało-Czerwonych.
- Zbliżające się mecze dadzą nam sporo odpowiedzi. Chociażby na pytanie, jak czujemy się w ataku pozycyjnym. Teraz to będzie dobry moment, żeby potrenować, spędzić razem czas na boisku. Dotychczas zagraliśmy jeden mecz o stawkę w nowych realiach. O obronę jestem spokojny. Co innego to bycie kreatywnym, to już trochę cięższa sprawa do wykonania, zatem będziemy nad tym pracować - analizował podczas konferencji prasowej Lewandowski.
Biało-Czerwoni mają przed sobą pracowite półrocze. Polska kadra rozpocznie od czterech spotkań w ramach Ligi Narodów. Polacy rozpoczną od meczu u siebie z reprezentacją Walii. Pojedynek z Walijczykami zaplanowano na 1 czerwca na Tarczyński Arena Wrocław.
Kolejne pojedynki to starcia: 8 czerwca z Belgią (Bruksela), 11 czerwca z Holandią (Rotterdam) i 14 czerwca z Belgią (PGE Narodowy, Warszawa).
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.