Teściowa zmieniła moje życie w piekło. Relacje synowych
Teściowa zmieniła moje życie w piekło. Relacje synowych Fot. Pexels
Reklama.

Teściowa i synowa — odwieczny konflikt

Na początku były kawały o teściowych. I co ciekawe, te podkreślały, że teściowa jest koszmarem męża. Mamusia ukochanej córusi miała wtrącać się we wszystko, wychwalać swoją córkę nad niebiosa i sugerować zięciowi, że ten powinien być wdzięczny, że w ogóle spotkało go takie szczęście (z wyraźnym zaznaczeniem, że na nie nie zasługuje).

Poza tym teściowa jest ucieleśnieniem dyktatora, który młodej parze ułoży życie. Jeden ze smaczniejszych kawałów o teściowych, jakie udało mi się zapamiętać, brzmi: "Rozmawiają dwie teściowe: - Co robi pani zięć? - Zwykle robi, co mu każę."

Gdy słucham koszmarnych historii o życiu z teściową, pojawia się jeden główny problem. O ile "zarys psychologiczny" i taktyka działania teściowych z piekła rodem pasuje do przekazu popkulturowego, o tyle nie pasuje do niego korelacja zięć-teściowa. Bo w Polsce od teściowych obrywa się głównie kobietom.

Czemu? Zapewne przez nadal panujący i w niektórych domach świetnie się trzymający patriarchalny porządek, zgodnie z którym kobieta ma być strażniczką domowego ogniska, a jej partner może co najwyżej raz na jakiś czas dorzucić do niego wątłą gałązkę. Na barkach kobiety nadal spoczywa więcej obowiązków domowych, większa presja na wychowanie dzieci, połączenie życia rodzinnego z karierą i... tak można by wymieniać bez końca.

I tutaj pojawia się ona. Teściowa, która zazwyczaj chce dobrze, ale chce też, by synowa umiała wszystko zrobić lepiej, a ona sama na pewno wie "najlepiej" jak się do tego zabrać. Słyszałam tyle historii o koszmarnych teściowych, że musiałam je z siebie wyrzucić. Nie wiem tylko, czy traktować je jak rozrywkę, czy ostrzeżenie.

Dorota 24 lata: "Teściowa szukała służącej"

Chociaż Dorota ma dopiero 24 lata, to swoją teściową poznała jeszcze jako nastolatka. A mając 18 lat z powodu trudnej sytuacji rodzinnej zamieszkała w domu swojego chłopaka. Wtedy wydawało jej się, że relacja z teściową jest wybawieniem. Teściowa to taka matka, której sama nigdy nie miała. Tak się jej początkowo wydawało.

Szybko okazało się, że mieszkanie z teściową pod jednym dachem to nie lada wyzwanie. A raczej, że cokolwiek dziewczyna by nie robiła, trudno temu wyzwaniu sprostać.

Mój każdy dzień po jakimś czasie wyglądał tak samo, rano wstawałam i szłam do piekarni po śniadanie dla całej rodziny, bo teściowa o to prosiła. Potem, chociaż się spieszyłam, robiłam śniadanie dla siebie i dla wszystkich. Teściowa mówiła, że takie są zasady. Po powrocie z pracy teściowa czekała już na mnie w drzwiach. Miałam podwieźć ją do marketu na zakupy. Po powrocie miałyśmy robić wspólnie obiad. Nieważne, że chciałam odpocząć, spędzić czas z chłopakiem, musiałam spełniać każdą jej zachciankę - od podjechania do cukierni po ciastko, po robienie z nią słoików z ogórkami, bo teraz ma na to ochotę — wyjaśnia.

Z perspektywy czasu uważa, że była tak "młodziutka" i tak podatna na prośby i rozkazy teściowej, że została jej sprzątaczką, kucharką i szoferką na pełny etat. Zorientowała się, że nie ma życia prywatnego, czasu na odpoczynek, żadnych zainteresowań, bo cały czas wypełnia jej mama chłopaka. Tak mocno chciała zasłużyć na jej akceptację, że stała się jej służącą.

Teściowa rozliczała mnie z każdego wyjścia poza pracą i sklepem. Gdy pewnego razu postawiłam się jej, mówiąc, że już umówiłam się z koleżankami, odpowiedziała, że mając chłopaka, nie potrzebuję już koleżanek. A ja jej w to wierzyłam, miałam wyrzuty sumienia, gdy robiłam cokolwiek poza domem — wyjaśnia.

Dopiero rok temu, po próbie wyprowadzki od teściowej, Dorota przejrzała na oczy. Zorientowała się, że nie była w związku z chłopakiem, a z jego mamą. Obiecała sobie, że więcej nie zgodzi się zamieszkanie z rodzicami partnera. Aktualnie mieszka sama, chłopak nie zgodził się wyprowadzić razem z nią od mamy.

Daria 33 lata: "Jestem lepszą matką niż ty"

Daria ze swoim chłopakiem bardzo szybko założyła rodzinę. Dziecko było niespodzianką po paru miesiącach znajomości. Ale oboje byli z tej niespodzianki bardzo zadowoleni. Ślub wzięli, gdy dziecko było już na świecie i wtedy z wynajmowanej kawalerki przeprowadzili się do domu jej męża. Teściowa miała pomóc przy dziecku. Bardzo szybko okazało się, że ma na temat pomocy zupełnie inne zdanie.

Krytyka zaczęła się jeszcze na porodówce. Usłyszałam, że skoro rodziłam cesarką, a nie naturalnie, to zrobiłam dziecku krzywdę, zniszczyłam jego układ odpornościowy. Nieważne, że rodziłam kilkanaście godzin. Potem dowiedziałam się, że jestem słabą matką, bo nie karmię piersią (problemy z pokarmem). A nawet, gdy mała miała już kilka lat, teściowa umiała mi zwracać uwagę, że np. źle ją ubieram, źle karmi i to przy całej rodzinie! — tłumaczy.

Konflikt z teściową, a raczej ciągłe przytyki z jej strony przekładały się na awantury w małżeństwie. Daria nie czuła od męża wsparcia, chociaż ten próbował z matką rozmawiać. Podczas jednej z rozmów Daria usłyszała, co jej teściowa miała naprawdę do powiedzenia.

Powiedziała mu, że ja nie przykładam się do bycia matką, że za jej czasów się tak nie robiło. Że jestem wyrodna, bo coś napomknęłam o żłobku, bo nie pozwalam dziecku na słodycze. Mój mąż powiedział wtedy w złości do teściowej: "no tak, bo ty wszystko wiesz najlepiej". Ona odpowiedziała, że nie wszystko, ale na pewno sama była lepszą matką niż ja — wyjaśnia.

Aktualnie Daria nadal mieszka z teściową, chcą z mężem zacząć budować dom, a do tego potrzebne są pieniądze. Ale z teściową prawie nie rozmawia. Unikają się, jak mogą, traktują jak powietrze. Mówi, że to jej taktyka, by przetrwać.

Oliwia 35 lat: "Upokorzyła mnie przy rodzinie"

Gdy Oliwia poznała matkę swojego chłopaka, w jednym z pierwszych zdań usłyszała od niej, że dziewczyna ma "lekką pracę" bo jest nauczycielką. Poczuła się trochę dziwnie, jakby ktoś jej nie doceniał, jakby próbował wytknąć jej lenistwo, ale nic nie powiedziała. Może teściowa miała na myśli pracę intelektualną, nieciężką fizycznie?

Potem niestety wiele razy usłyszała sugestie, że jej praca to taka... zabawa. — Gdy w jakiekolwiek rozmowie podkreśliłam, że nie dam rady czegoś już zrobić, bo jestem zmęczona po pracy, ta wyśmiewała mnie. Mówiła, że nie miałam czym się zmęczyć, że w kopalni nie pracuję. Gdy chciałam wyjść ze spotkania rodzinnego wcześniej, by np. zająć się sprawdzianami, mówiła, że nie mam znowu takiej posady, żeby się do niej przygotowywać — wyjaśnia.

Oliwia podkreśla, że jej teściowa pracowała w magazynie i na swoją pracę narzekała codziennie. Ona była "najbardziej zmęczona, najbardziej niedoceniona, najważniejsza". Oliwia zaczęła podejrzewać, że teściowa ma kompleksy dotyczące swojego zawodu i towarzyszącej mu pracy fizycznej. Krytykowała każdą pracę biurową, intelektualną, ciągle podkreślała, że jej pracujący jako budowlaniec mąż, jako jedyny, wie co to "robota".

Gwoździem do trumny naszej relacji był strajk nauczycieli. Co najlepsze, sama nie strajkowałam, bo pracowałam w małej wiejskiej szkole, ale popierałam żądania podwyżek, bo zarabiałam grosze. Na jednej z imprez rodzinnych zaczął się ten temat. Ja nie chciałam dyskutować, bo wiedziałam, że będą osoby przeciwko. Wtedy moja teściowa, wiedząc, że praca nauczycielki to pasja mojego życia, wyleciała z tekstem: "ja bym tym nierobom jeszcze od pensji odjęła!". Zamurowało mnie. Wiedziała, ile pracuję, ciągle się doszkalam, że tym żyję, że jestem jej synową, a ona nazwała mnie przy wszystkich nierobem! — wyznaje.

Wtedy Oliwia postanowiła grzecznie, ale stanowczo odpowiedzieć, że takich uwag sobie nie życzy. I po raz kolejny została uznana za bezczelną. Konflikt i ciche dni z teściową trwały kilka dni. Mąż stanął po stronie mamy.

Skończyło się tak, że będąc sama w domu, nasłuchiwałam, czy jej auto nie podjeżdża. Jeśli tylko to słyszałam, szybko biegłam na górę domu, żeby mnie nie widziała. Resztę dnia musiałabym słuchać jej narzekań, więc chowałam się w pokoju. Nabawiłam się nerwicy i do dziś pamiętam moment, gdy siedzę na dywanie płacząc, że tym razem jej nie przeproszę. Sprowadziła mnie na psychiczne dno — wyjaśnia.

Teściowa straszniejsza niż ją malują

Moje rozmówczynie podkreślają, że nie widzą w sobie winy. Starały się, korzyły, chodziły na kompromisy. Po czasie uznają, że to był ich błąd. W traktowaniu teściowej, jak drugiej mamy, mentorki, autorytetu, na którego uznanie należy zasłużyć, jeśli chce się ubiegać o miano ukochanej ich syna. Dzisiaj podkreślają, że teściowa nie zasługuje na specjalne traktowanie czy miejsce w ich sercu.

— Należy jej się szacunek, oczywiście, jeśli sama taki nam okazuje. Jesteśmy dorośli i nie potrzebuję szukać aprobaty u kobiety, która tak naprawdę pozostanie mi obca. Teściowa nie musi być jak z kawałów, ale to też nie nasza mama. I dla własnego zdrowia - najlepiej kontakty z nią ograniczyć do świąt i urodzin — dodaje Oliwia.

Czytaj także: