Nikomu niczym nie zawiniłem. Żyję w tym kraju, płacę podatki, nie jestem karany, ale za to jestem sprowadzany do roli jakiegoś pasożyta społecznego. I to jest właśnie obrzydliwe – tak audycję o LGBTQ+ w Radiu Maryja komentuje w rozmowie z naTemat Bart Staszewski, aktywista i założyciel fundacji Basta.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mateusz Przyborowski: Kilka razy próbowałem się do pana dodzwonić przed południem, ale telefon ciągle był zajęty.
Bart Staszewski: Dosyć dużo osób dzwoni i zgłasza nam tę sprawę. Mamy swoje narzędzia, które monitorują to, co się ukazuje w sieci, ale uruchomiliśmy też podstronę, dzięki której można zgłaszać tego typu sprawy. Tych pejoratywnych określeń jest sporo. Radio Maryja, Telewizja Trwam, TVP1, TVP2, TVP Info – to są liderzy tego języka, kiedy prowadzący różne programy używają stwierdzeń, typu "ideologia LGBT".
Właśnie, ochłonął już pan po audycji w Radiu Maryja z księdzem profesorem Pawłem Bortkiewiczem, który specjalizujące się w zakresie teologii moralnej?
Już tak, chociaż nadal jestem bardzo zdziwiony, że są ludzie, którzy mówią takie rzeczy publicznie. Nigdy nie powinno do tego dojść, ale przykład idzie z góry, czyli od naszych rządzących.
A czuje się pan patologią?
Absolutnie nie.
Ale między innymi właśnie tak zostaliście nazwani w Radiu Maryja.
Już prowadzący tę audycję podkreślał w pierwszych słowach, że to "obrzydliwe". Cóż. Przez te wiele lat w Polsce nauczyłem się być odpornym na ściek, który spuszczają na nas politycy partii rządzącej, a przyklaskują im prawicowi komentatorzy.
Tak więc nie dziwi mnie tego typu wypowiedź ze strony księdza, tym bardziej że Kościół katolicki jest w tym sporze bardzo mocno osadzony. Pamiętamy przecież słowa abp. Jędraszewskiego o tym, że jesteśmy "tęczową zarazą".
I po takich słowach można do tego tak po prostu przywyknąć?
Można próbować. Na pewno boli i frustruje mnie to, że są ludzie, którzy rzucają takie słowa na wiatr i są bezkarni. Ja nikomu niczym nie zawiniłem. Żyję w tym kraju, płacę podatki, nie jestem karany, nie przegrałem żadnej sprawy sądowej.
Ja temu państwu daję dużo od siebie. Pytanie, czy to państwo jest w stanie zagwarantować mi równe prawa, bo dla takich ludzi jak ten ksiądz jesteśmy społecznie niechcianym elementem.
Można jednak powiedzieć, że teraz i tak jest w miarę spokojnie. Dwa lata temu było potwornie, kiedy wielu osobom puściły wodze fantazji. Mam na myśli księży, polityków prawicy, naklejki i cały ten spór o wytwór, który wymyślono. Zagęszczenie atmosfery wokół nas było tak duże, że nikomu nie życzę takiego strachu o siebie. I oczywiście to aktywiści są źli, bo przecież zwykłym ludziom dobrze żyje się w Polsce.
No właśnie, zwykłym ludziom...
Tak, to bełkot, ale jak widać, do niektórych to trafia. Z jednej strony społeczeństwo deklaruje, że jest pro i nas wspiera, a z drugiej głosują na PiS.
Wspomina pan, że żyje w tym kraju czy płaci podatki. A stereotyp o osobach LGBT jest jeden: tylko się całują albo uprawiają seks. Nie ma żadnego zdania o tym, że również – jak każdy z nas – pracujecie, macie swoje domy, żyjecie normalnie.
Niestety istnieje jakiś mityczny stereotyp geja czy lesbijki, którzy nic nie robią i są jedynie zagrożeniem dla rodziny. A my również mamy rodziny, jesteśmy osobami zarówno wierzącymi, jak i niewierzącymi. Jesteśmy policjantami, strażakami, hydraulikami, panią na kasie sklepie.
Szczególnie w czerwcu, w Miesiącu Dumy, szczerze i bardzo głośno mówimy o tym, co się dzieje z nami i u nas. Tak, jesteśmy w kraju – może czasami nas nie widać, bo na co dzień wyglądamy tak samo. Jednak to, że nas nie widać, nie znaczy, że nas nie ma.
A z powodu tego, że kochamy osoby tej samej płci, jesteśmy poddawani dyskryminacji. Co więcej, ziobryści chcą teraz utrudnić życie osobom, które wyjechały z kraju i po powrocie chcą wyrobić dokumenty dla swojego dziecka.
Wiem jednak jedno: nie ma takiej broni, która skłoniłaby mnie do wyjazdu z tego kraju albo zmusiła do tego, żebym się poddał. Nie ma też takiego księdza, który by mnie do tego zmusił. Wbrew wszystkiemu będziemy działać.
Myśli pan, że KRRiT pomyślnie dla was zajmie się audycją w Radiu Maryja?
Na pewno KRRiT musi zająć się tą sprawą, bo jeśli tego nie zrobi, złamie prawo, które sama ustanowiła. W ustawie o radiofonii i telewizji jest napisane jasno: mowa nienawiści na tle orientacji seksualnej jest przesłanką dyskryminacyjną i należy się za to kara.
My wezwaliśmy KRRiT do tego, by samoistnie, administracyjnie rozpoczęła działania. Jeżeli nasz wniosek nie spotka się z reakcją przewodniczącego KRRiT, będziemy oczywiście skarżyć tę decyzję. Nasza fundacja zawiadomi też Komisję Europejską, że Polska nie wywiązuje się z prawa, które sama wprowadziła w życie. KRRiT ma 30 dni na rozpatrzenie naszego wniosku.
Jednak radio czy telewizja muszą działać zgodnie z prawem, a wprowadzona kilka lat temu nowelizacja sprawiła, że dzisiaj my również mamy prawo ścigać tego typu obrzydliwe wypowiedzi.
Jestem uczciwy w tym, co robię, ale za to jestem sprowadzany do roli jakiegoś pasożyta społecznego czy – jak to mówiła kiedyś Krystyna Pawłowicz – jałowego związku.
Społeczność LGBT to nie są frajerzy. Bart Staszewski to też nie jest frajer do bicia. Będziemy bronić się tak jak możemy, mimo że mamy skromne środki, bo prawo nie daje nam na razie dużo opcji.