nt_logo

To miała być pierwsza federacja MMA dla LGBTQ. Byliśmy na miejscu – to totalna klapa

Joanna Stawczyk

06 czerwca 2022, 14:49 · 5 minut czytania
Na początku czerwca odbyła się gala Pink MMA 1. To nowa federacja freak-fighterska, która z założenia ma wspierać i promować osoby ze środowiska LGBTQ. Jak wyszło? Co najmniej niezręcznie i mało queerowo. – Nie czułam, że jest to miejsce czy organizacja, które szczególnie zadbają o mnie czy moich przyjaciół – oceniła w rozmowie z naTemat osoba ze środowiska, która była obecna na imprezie.


To miała być pierwsza federacja MMA dla LGBTQ. Byliśmy na miejscu – to totalna klapa

Joanna Stawczyk
06 czerwca 2022, 14:49 • 1 minuta czytania
Na początku czerwca odbyła się gala Pink MMA 1. To nowa federacja freak-fighterska, która z założenia ma wspierać i promować osoby ze środowiska LGBTQ. Jak wyszło? Co najmniej niezręcznie i mało queerowo. – Nie czułam, że jest to miejsce czy organizacja, które szczególnie zadbają o mnie czy moich przyjaciół – oceniła w rozmowie z naTemat osoba ze środowiska, która była obecna na imprezie.
Pink MMA pierwsza federacja dla LGBTQ to totalna klapa? "Mało queerowo" Fot. Instagram.com/@maschines

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • W piątek (3 czerwca) w Warszawie odbyła się pierwsza gala Pink MMA. Organizatorzy zapewniają, że to jedyna tęczowa na świecie federacja freak-fighterska
  • Udaliśmy się na imprezę, aby zobaczyć na własne oczy, czy zapewnienia włodarzy o wsparciu LGBTQ, miały odzwierciedlenie nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach
  • Czy tworzenie federacji dla LGBTQ ma sens? To impreza, która może coś zmienić, czy kolejna tego typu organizacja stworzona dla pieniędzy?
  • Swoimi wrażeniami podzielił się z nami aktywista Jaś Kapela. Głos zabrała także jedna z włodarek Pink MMA, influencerka Agnieszka Skrzeczkowska (Maschines) uczestniczka 9. edycji "Top Model" TVN, a prywatnie życiowa partnerka Karoliny Brzuszczyńskiej (Way of Blonde)

Jak ludzie odebrali Pink MMA? Gorzkie podsumowanie

Udałam się na miejsce, aby na żywo zobaczyć, jak przebiegnie wydarzenie, które zapowiadano jako "bezpieczną przystań dla osób LGBT+, które chcą rozpocząć swoją przygodę ze sportami walki, pokazać swoją wyjątkowość i przeżyć niezapomnianą przygodę życia".

Podczas trwania gali i po jej zakończeniu dopytałam gości, będących osobami nieheteronormatywnymi, o ich wrażenia. Mimo tego, że wielu szczerze docenia Karolinę Brzuszczyńską (Way of Blonde) i Agnieszkę Skrzeczkowską (Maschines) za ich działalność w sieci, to trudno wyliczyć mocne strony pierwszej, "tęczowej" gali.

– Nie widzę sposóbu, w jaki miałoby przyczynić się to do poprawy jakości życia społeczności LGBTQ w kraju. Nawet nie było żadnego elementu identyfikacyjnego. Nie wisiała ani jedna flaga – powiedziała w rozmowie z naTemat osoba ze środowiska, która była obecna na imprezie.

– Nie padło ani razu słowo LGBT, poza tym, co zrobiła Mandaryna. To jest śmieszne i żenujące, że osoba odpowiadająca za część artystyczną jako jedyna mówiła o walce o siebie. Nikt z organizatorów tego tematu nie podniósł – dodała.

– Ja się tam nie czułam częścią żadnej społeczności. Nie czułam, że jest to miejsce czy organizacja, które szczególnie zadbają o mnie czy moich przyjaciół. Przypominało to bardziej imprezę dla wybrańców. Ponadto nie było żadnych organizacji, fundacji, stowarzyszeń. Nie było informacji o tym, co zrobić, jak ci trudno, jak cię gnoją i poniżają w szkole, jak ci jest źle w pracy, nie wiesz jak rozmawiać z rodzicami czy wyoutować się – stwierdziła kolejna osoba.

– Nie rozumiem wygradzania kolejnych przestrzeni dla osób LGBTQ, bo dlaczego miałyby nie zawalczyć w zwykłej federacji, takiej jak Fame MMA, KSW czy czegokolwiek. Mam wrażenie, że powstawanie kolejnych przestrzeni przeradza się w wykluczanie. Już zaraz powstaną osobne kina i teatry dla osób LGBTQ? No litości – podsumowała gorzko.

– Organizacyjnie to była porażka. Na trybunach mało ludzi, co sprawiało wrażenie, jakby przyszli tylko znajomi uczestników, aby ich dopingować. Nie było za wielu ani aktywistów ani influencerów branżowych, z którymi społeczność mogłaby się identyfikować – ocenił inny gość gali.

Jaś Kapela o pierwszej gali PINK MMA

Na gali Pink MMA pojawił się Jaś Kapela. Felietonista, poeta (wydał 3 tomy), aktywista, autor sześciu książek i długoletni współpracowniki "Krytyki Politycznej" w środowisku lewicowym kojarzony jest nie od dzisiaj.

Ponadto Kapela ma na swoim koncie doświadczenia z oktagonu. Odbył walkę z Ziemowitem Piastem Kossakowskim w formule MMA na gali freak-fightowej Prime Show MMA pod koniec lutego. Wówczas symbolicznie "lewica pobiła prawicę", gdyż Kapela wygrał przez TKO w pierwszej rundzie.

Zapytaliśmy Kapelę o wrażenia po wydarzeniu Pink MMA i o to, czy jakkolwiek można odbierać je w kategorii "wspierającego środowisko LGBTQ". – Myślę, że może być to emancypujące dla osób LGBTQ, że też mogą walczyć. W innych federacjach to są pojedyncze przypadki, a tutaj z tego, co wiem, co najmniej połowa była ze społeczności LGBTQ – podkreślił w rozmowie z naTemat.

– Rzeczywiście jak na pierwszą galę LGBTQ jest tutaj mało queerowo. Mam pewne wątpliwości, na ile to wsparcie jest realne. No i fakt, nigdzie nie wisi flaga tęczowa ani nie ma ulotek od organizacji – zauważył.

Kapela zaznaczył, że nie nudził się na trybunach mimo tego, że nie pękały w szwach, bo przyszło mało ludzi. – Muszę przyznać, że poziom walk był dla mnie zaskakująco wysoki. Spodziewałem się, że będzie bardziej amatorsko – powiedział. – Myślałem, że będzie trochę więcej starć światopoglądowych. Coś w stylu jak ja z Ziemowitem Kossakowskim, że gej pobije homofoba – dodał.

– Też słyszałem, że niektórzy uczestnicy mieli problem ze znalezieniom trenerów. Wydaje mi się, że przy okazji takiej gali wypadałoby dać większe wsparcie zawodnikom, bo wiadomo jak homofobia ma się w Polsce i nie wszyscy chcą trenować osoby LGBTQ – skwitował.

Agnieszka "Maschines" Skrzeczkowska włodarką Pink MMA. "Zostaliśmy niestety zbyci"

Na gali Pink MMA nie mogło zabraknąć włodarzy, a właściwie włodarek. Są nimi bowiem dwie kobiety:

  • Ewa Lubert - modelka i trenerka fitness znana też jako FitMama, żona znanego prodcuenta muzycznego Tomasza Luberta, założyciela zespołu Virgin
  • Agnieszka "Maschines" Skrzeczkowska - jedna z najbardziej znanych lesbijek w Polsce, mająca za sobą występ w programie "Top Model", prywatnie partnerka życiowa Karoliny "Way of Blonde" Brzuszczyńskiej

Choć obie panie były obecne na gali, to niestety mało odczuwalne było ich zaangażowanie. Zabrakło przemówienia, które podsumowałoby problem w Polsce, która przecież według raportu ILGA-Europe Polska jest najbardziej homofobicznym krajem w Unii Europejskiej. To dało wrażenie, jakby nikt nie był silnymi plecami i trzonem federacji, która w końcu zapewnia o tym, że chce pomóc społeczności LGBTQ. Nie ma zmiany bez silnych postaci, które by temu przewodziły. Po zakończeniu walk udało nam się złapać Agnieszkę Skrzeczkowską. – To nie chodzi wyłącznie o galę, ale też o konferencję i o to, żeby szerzyć równość, tolerancję i pokazywać nas bardziej w społeczności heteroseksualnej – powiedziała w rozmowie z naTemat.

– Staramy się pomiędzy tymi różnymi blokami, konferencjami i różnymi wywiadami wplatać treści bardziej społeczne, gdzie możemy w miarę edukować ludzi i mówić im, jaki jest problem w Polsce i z jakim problemami borykają się ludzie tacy jak uczestnicy – dodała uczestniczka 9. edycji "Top Model".

Dopytaliśmy Skrzeczkowksą o to, jak realnie Pink MMA pomoże LGBTQ. – Część zysków z całego przedsięwzięcia zostanie przekazane na Stowarzyszenie Lambda Szczecin, które bardzo potrzebuje pomocy. Dokładnie chodzi o pomoc psychologiczną. Zostały ucięte im budżety, państwo przez to, że został wprowadzony Polski Ład, nie daje funduszy. Dostali tylko jedną trzecią finansowania, które otrzymywali zawsze – oznajmiła.

– To straszne, co się wydarzyło, bo mają dużo młodych ludzi w toku leczenia czy terapii. W wielu przypadkach ich stan jest taki, że stanowi zagrożenie dla życia, są na skraju popełnienia samobójstwa – wyjaśniła.

Byliśmy nieco zdziwieni tym, że na pierwszej gali, pierwszej tęczowej federacji MMA na świecie, tak na dobrą sprawę zabrakło ludzi ze środowiska. Nie było reprezentantów żadnych organizacji walczących na co dzień o prawa LGBTQ. Dlaczego?

– Bardzo przykro mi to przyznać, ale często jest niestety tak w naszym środowisku, że hejtują nas nie tylko osoby heteroseksualne, ale mamy tendencje do tego, żeby sami się hejtować. Wysłaliśmy zapytanie do kilku ważnych stowarzyszeń, organizacji w Polsce, czy możemy ich wesprzeć bez żadnych zobowiązań. Zostaliśmy potraktowani albo z góry albo brakiem odpowiedzi – tłumaczyła Skrzeczkowska.

– Chcieliśmy poprosić też o osobę, która przyjedzie do nas na galę i opowie o problemach, o swojej organizacji, różnych możliwościach. Zostaliśmy niestety zbyci. Dlatego uznaliśmy, że może ma to sens, że warto wspierać mniejsze, wdzięczne organizacje, którym te pieniądze są piekielnie potrzebne, żeby na co dzień opiekować się potrzebującymi – podsumowała.

Dopytaliśmy Agnieszkę o to, jakie organizacje i stowarzyszenia odmówiły wsparcia gali i patronatu. Nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Skontaktowaliśmy z najbardziej znaną, ogólnopolską organizacją pozarządową, Kampanią Przeciw Homofobii (KPH). W odpowiedzi czytamy:

"Na oficjalną skrzynkę mailową Kampanii Przeciw Homofobii nie wpłynęło żadne zapytanie dot. propozycji współpracy z Pink MMA. Nie było też wiadomości dotyczącej objęcia tej imprezy patronatem lub wsparcia wydarzenia pod kątem merytorycznym. Po otrzymaniu zapytania ze strony portalu natemat.pl przejrzeliśmy naszą skrzynkę raz jeszcze i po wpisaniu hasła "pink mma" nie pojawiły się żadne wyniki. A to pozwala nam twierdzić, że mail w tym temacie nigdy nie został do nas wysłany" – nadesłała Managerka PR i Komunikacji KPH Cecylia Jakubczak.

Czytaj także: https://natemat.pl/410644,agnieszka-z-top-model-i-karolina-way-of-blonde-kredyt-slub-i-dziecko