Boris Johnson nie zdołał uniknąć głosowania nad wotum nieufności we własnej Partii Konserwatywnej. W poniedziałek ważyły się polityczne losy premiera Wielkiej Brytanii. Wieczorem posłowie zadecydowali jednak, że polityk pozostanie liderem partii, a tym samym nie straci stanowiska szefa brytyjskiego rządu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Premier Wielkiej Brytanii zdobył wotum zaufania stosunkiem głosów 211 do 148. Oznacza to, że pozostanie na stanowisku szefa rządu i lidera Partii Konserwatywnej
Głosowanie nad poselskim wotum nieufności odbyło się w poniedziałek wieczorem
Głównym powodem złości wśród posłów była tzw. partygate, czyli afera z nielegalnymi przyjęciami na Downing Street w czasie pandemii koronawirusa
Członkowie Partii Konserwatywnej decydowali w poniedziałek w sprawie wotum zaufania dla swojego premiera. Brytyjskie media zaznaczają, że na jego brak Boris Johnson pracował od dawna, a jeszcze trzy lata temu miał poparcie największe od czasów Margaret Thatcher. Jednak to już przeszłość.
Jak wynika z sondażu brytyjskiej agencji Opinium, aż 59 proc. respondentów jest zdania, że konserwatyści powinni zagłosować za usunięciem Borisa Johnsona ze stanowiska. Przeciwnego zdania jest 28 proc. ankietowanych. Z kolei 58 proc. uważa, że jego przywództwo jest złe dla kraju. Co więcej, jak podkreśla CNN, podczas weekendowych obchodów z okazji 70-letniego panowania królowej Elżbiety II brytyjski premier został wygwizdany na ulicach Londynu.
Wieczorem posłowie zadecydowali: polityk pozostanie liderem partii, a tym samym nie straci stanowiska szefa brytyjskiego rządu. – Boris Johnson zdobył wotum zaufania stosunkiem głosów 211 do 148 – przekazał chwilę po godz. 22 polskiego czasu przewodniczący Komitetu 1922 Graham Brady.
Godzina prawdy Borisa Johnsona
Partia Konserwatystów liczy 359 posłów. W przypadku gdyby ponad połowa z nich zagłosowała przeciwko swojemu szefowi, rozpoczęłyby się wewnętrzne wybory, a Johnson straciłby nie tylko stanowisko przewodniczącego ugrupowania politycznego, ale musiałby także pożegnać się ze stołkiem szefa brytyjskiego rządu.
Głównym powodem złości wśród posłów jest m.in. pobrexitowy kryzys wokół Irlandii Północnej, ale przede wszystkim tzw. partygate, czyli afera z nielegalnymi przyjęciami na Downing Street w czasie pandemii koronawirusa.
Jak ujawniały media, czasie obowiązywania restrykcji covidowych wiosną i późną jesienią 2020 oraz wiosną 2021 roku dochodziło do nieformalnych spotkań towarzyskich, a czasami nawet imprez alkoholowych. W tej sprawie Johnson został ukarany przez policję mandatem, jednak tylko raz.
Premier prosił o wsparcie
Większość ekspertów jeszcze przed głosowaniem uważała, że premier miał duże szanse, by się wybronić. Po południu Johnson spotkał się także z posłami, którzy nie pełnią funkcji rządowych, aby przekonać ich, że nadal jest najlepszą osobą do kierowania partią. Zapewniał, że jest w stanie poprowadzić ją do zwycięstwa w następnych wyborach do Izby Gmin.
"Proszę was o wsparcie, ponieważ wiem, jak wiele możemy razem osiągnąć. Razem zdobyliśmy największy mandat dla Partii Konserwatywnej od 40 lat. Tak jak obiecaliśmy – rozwiązaliśmy długi kryzys związany z brexitem i stworzyliśmy nowe, przyjazne stosunki z Unią Europejską" – przekonywał Johnson w swoim liście.
Wspomniał też o pandemii. "Kiedy Wielką Brytanię dotknęła najgorsza od stulecia globalna pandemia, wykazaliśmy się determinacją i wytrwałością, aby dostarczyć pierwszą zatwierdzoną szczepionkę na świecie, a następnie najszybciej wprowadzoną szczepionkę w Europie" – zaznaczył.