Do rosyjskiego parlamentu trafił wniosek o cofnięcie uznania niepodległości Litwy. Na projekt reagują litewscy politycy, którzy przypominają o kilku faktach historycznych. Na plany rosyjskiego parlamentu odpowiedziały również władze Kijowa, natychmiast unieważniając inny dekret.
W rosyjskim parlamencie pojawił się wniosek o cofnięcie uznania przez Rosję Deklaracji Niepodległości Litwy od ZSRR w 1991 r.
Na projekt stanowczo reaguje Litwa, oburzone pomysłem są także władze Kijowa, które postanowiły unieważnić inny istotny dla Rosji dekret
Wniosek o cofnięcie uznania niepodległości Litwy
Polityk z partii Jedna RosjaJewgienij Fiodorow złożył do Dumy Państwowej projekt ustawy, w którym zaproponował uchylenie postanowień Rady Państwa ZSRR "o uznaniu niepodległości Republiki Litewskiej". Projekt został nawet opublikowany na oficjalnej stronie rosyjskiego parlamentu.
Jak podał Biełsat. Fiodorow w uzasadnieniu powołał się m.in. na poprawki do rosyjskiej konstytucji, w których pada stwierdzenie, że "Federacja Rosyjska jest prawnym następcą ZSRR na swoim terytorium". Natomiast drugim argumentem było referendum z marca 1991 r., w którym "zdecydowano o zachowaniu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich jako jednego państwa".
Zdaniem rosyjskiego parlamentarzysty ówczesny prezydent Michaił Gorbaczow powołał niekonstytucyjny organ – Radę Państwa ZSRR – który uznał niepodległość Republiki Litewskiej.
Reakcja Litwy na rosyjski projekt
Pomysł ten potępił już szef litewskiej dyplomacji. — Tylko państwo rządzone przez bestie mogłoby rozpocząć wojnę podobną do tej, którą rozpoczęła Rosja. Nie dziwię się, że w polityce też nie zachowują się zgodnie z ludzkimi standardami — powiedział Gabrielius Landsbergis, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
— Powinniśmy odpowiednio zareagować — być gotowi do obrony własnej i naszych partnerów, na płaszczyźnie politycznej, dyplomatycznej lub za pomocą innych środków — dodał minister spraw zagranicznych Litwy.
Czytaj także: "Durnie i palanty". Miedwiediew zagotował się i wylał wiadro pomyj na Zachód
Skandaliczną propozycję Rosjanina skomentował także inny litewski polityk. Matas Maldeikis postanowił pójść za jego logiką i zagroził odwołaniem innego kluczowego traktatu.
"Jeśli Rosja cofnie uznanie niepodległości Litwy z 1991 r., to Litwa odwoła traktat polanowski z 1634 r. i zażąda od Putina podporządkowania się władzy Władysława IV oraz zwrotu Wielkiemu Księstwu wszystkich zajętych terytoriów. Smoleńsk jest Litwą!" - napisał.
Kijów odpowiada na próby podważenia niepodległości Litwy
Na inicjatywę Fiodorowa zareagowali również urzędnicy z kijowskiego ratusza. Postanowili unieważnić dekret wielkiego księcia rusi kijowskiej Wołodymyra o założeniu Moskwy w 1147 r. Z prawnego punktu widzenia, oznacza to, że stolica Rosji nie istnieje.
Oficjalny dokument szybko rozprzestrzenił się po Internecie. "Trollowanie na najwyższym poziomie" - oceniają internauci rozbawieni odpowiedzią Kijowa.