Jarosław Kaczyński skomentował w rozmowie z "Gazetą Polska" kwestię kryzysu żywnościowego, który jest spowodowany wojną w Ukrainie. Prezes PiS przekonuje, że wbrew temu co mówi opozycja, Polska nie ma się czego obawiać. – Zawsze, gdy wchodzi w grę interes Polski, Tusk jest przeciw – uważa polityk.
Kaczyński zapewnia, że kryzys nie zaszkodzi polski rolnikom
Kaczyński krytykuje Tuska ws. zboża
W wywiadzie dla "Gazety Polskiej", którego fragment cytuje portal niezależna.pl, Jarosław Kaczyński ostro skrytykował lidera Platformy Obywatelskiej. Chodziło o wypowiedź Donalda Tuska, jaka padła na początku tygodnia podczas spotkania z rolnikami z Dolnego Śląska.
- Jest wojna, jest blokada portów i coraz więcej transportów idzie z Ukrainy przez Polskę do innych krajów, ale, niestety, z punktu widzenia polskich rolników oznacza to, że część tych zbóż będzie sprzedawanych tutaj w Polsce po wyraźnie niższych cenach - mówił Donald Tusk. Te słowa spotkały się z ostrą krytyką szefa PiS.
- Zawsze, gdy w grę wchodzi żywotny interes Polski, Tusk jest przeciw. Bardzo często wówczas jego punkt widzenia jest zbieżny z rosyjską propagandą. Tak jest i tym razem - stwierdził. Zdaniem lidera PiS ukraińskie zboże nie jest "żadnym zagrożeniem" dla polskich rolników.
Jego odbiorcy są w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Rosjanie blokują eksport morski, bo wiedzą, iż to wywoła głód i wywinduje ceny żywności, to z kolei zintensyfikuje napływ migrantów na południe Europy - powiedział wicepremier.
- Moskwa chce wywołać chaos na naszym kontynencie i wprowadzić Europę w potężny wielowymiarowy kryzys. W najlepiej pojętym interesie RP jest niedopuszczenie do tego. W tej sprawie nie ma szarości - można być albo po dobrej, albo po złej stronie mocy. Tusk stawia się po tej drugiej - podsumował Jarosław Kaczyński.
Kryzys zbożowy na świecie
Przypomnijmy, że Ukraina jest -obok Rosji, Indii i Chin - jednym z głównych eksporterów pszenicy na świecie. Od wielu tygodni jednak nie może tego robić ze względu na zablokowane porty.
Na kryzysie zbożowym zyskuje tylko i wyłącznie Rosja. W maju ukraiński wiceminister rolnictwa Taras Wysocki poinformował, że Rosjanie wyeksportowali nielegalnie prawie 500 tys. ton zboża z okupowanych przez siebie terenów. Dodajmy, że wojska Władimira Putinadokonały grabieży także nowoczesnych maszyn rolniczych wartych 5 mln dolarów.
Narracja Putina ws. ukraińskiego zboża
Rosyjski przywódca w wywiadzie dla państwowego kanału Rossija-1 zapewnił jednak, że Moskwa wcale nie przeszkadza w eksporcie zboża z Ukrainy. Przekonywał, że istnieją alternatywne trasy do eksportu zboża i nie można obwiniać Rosji o światowy kryzys żywnościowy, który rozpoczął się już wcześniej.
– Widzimy próby przeniesienia na Rosję odpowiedzialności (...). Jest to, jak mówią nasi ludzie, próba przeniesienia problemów z chorej głowy na zdrową – stwierdził Władimir Putin. Polityk umniejszał też wkład Ukrainy w światowy rynek zbóż.
– Na świecie produkuje się rocznie około 800 milionów ton pszenicy. Teraz mówi się nam, że Ukraina jest gotowa wyeksportować 20 mln ton. W porównaniu do tego, co produkuje się na świecie, to jest 2,5 proc. A jeśli wyjdziemy od tego, że pszenica stanowi tylko 20 proc. całkowitej podaży żywności na świecie, to znaczy, że te 20 milionów ton ukraińskiej pszenicy to 0,5 proc., czyli nic – stwierdził.