Dramatyczna walka w finale Ligi Mistrzów. Barca ograła mistrzów Polski po horrorze w karnych
Krzysztof Gaweł
19 czerwca 2022, 20:04·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 19 czerwca 2022, 20:04
Cóż to był za niesamowity mecz, godny finału EHF Ligi Mistrzów. FC Barcelona ograła Łomżę Vive Kielce 32:32 (14:13, 28:28) i w serii rzutów karnych 5:3, choć w drugiej połowie meczu i pod koniec dogrywki nasz zespół mógł i powinien rozstrzygnąć pojedynek. Niestety, wojnę nerwów wygrała Duma Katalonii, zdecydowanie najlepsza ekipa w historii rozgrywek.
Łomża Vive Kielce zmierzyła się w finale Ligi Mistrzów z FC Barcelona
Mistrzowie Polski zagrali kapitalne zawody, ale przegrali w karnych
To jedenasty triumf Barcy w historii jej występów w Lidze Mistrzów
Szczypiorniści Łomża Vive Kielce po raz drugi w swojej historii wystąpili w finale Ligi Mistrzów. Tak jak w 2016 roku mistrzowie Polski chcieli zdobyć tytuł najlepszej klubowej drużyny na Starym Kontynencie, ale w tym celu musieli ograć wielką Barcelonę. Duma Katalonii to najlepsza ekipa w historii rozgrywek, która wygrała EHF Champions League dziesięć razy i wystąpiła w finale trzeci raz z rzędu, co jest również rekordem.
Ale też ekipa, z którą mistrzowie Polski wygrali dwa razy w obecnych rozgrywkach. W Palau Blaugrana po sześciu latach dominacji i 44 wygranych spotkaniach Łomża Vive Kielce pokonała rywala 32:30 (19:16). W hali Legionów tydzień później żółto-niebiescy zwyciężyli 29:27 (14:16). Trzeci z rzędu triumf miał dać naszej ekipie miejsce na szczycie i w historii handballa na Starym Kontynencie.
Już pierwsza akcja pokazała, że mecz będzie bardzo zacięty i ciekawy. Barca atakowała, ale Andreas Wolff popisał się świetną interwencją, a po chwili wynik otworzył Nicolas Tournat. Ale rywale nie byli bierni, dwa razy szybko skontrowali i prowadzili po bramce Angela Fernandeza 3:2. A jeszcze Branko Vujović źle podał pod bramką rywali, a ci zaraz skontrowali i mieli dwa trafienia przewagi.
Kielczanie rozpoczęli niebyt dobrze ten pojedynek w ataku, męczyli się przeciw defensywie Blaugrany, a ta kontrowała i kontrolowała mecz. Po rzucie Diki Mema Barcelona prowadziła już 6:3 i mistrzowie Polski musieli szybko nadrabiać straty. Pomogła akcja Szymona Sićko, który rzucił bramkę na 5:7 i zmusił do błędu Thiago Goncalvesa, który faulował i powędrował na ławkę kar na dwie minuty.
Wydawało się, że zaraz będzie remis, ale Arkadiusz Moryto w czystej sytuacji trafił w słupek, a Barca zaraz podwyższyła na 8:5. Na szczęście żółto-niebiescy mieli w składzie Branko Vujovicia, który rzucił cztery bramki i nie mylił się z żadnej pozycji (7:9). Mogliśmy mieć już kontakt z rywalami, ale Gonzalo Perez de Vargas fantastycznie obrobił rzut Władysława Kulesza na kole.
Poprawił z siedmiu metrów Arkadiusz Moryto, walka trwała w najlepsze (8:10). A jeszcze kontrę wykorzystał Alex Dujshebaev, pozostała jedna bramka straty do Dumy Katalonii (9:10). A w jej składzie przebudził się Aleix Gomez, bohater półfinałowego meczu z THW Kiel, który zaskoczył rzutem z dystansu Andreasa Wolffa. Zaraz odpowiedział Alex Dujshebaev, a gdy pędził do kontrataku, faulował go Angel Fernandez.
Hiszpan dostał dwie minuty kary, a Artem Karalek niebywałym rzutem z powietrza doprowadził do remisu 12:12. I ten wynik widniał na tablicy w Lanxess Arenie przez kilka minut, aż w końcówce Barca skontrowała dwa razy mistrzów Polski, a w głównej roli wystąpił Aleix Gomez. Odpowiedział mu Szymon Sićko, nasz zespół przegrywał do przerwy 13:14. I miał pół godziny, by poprawić ofensywę i sięgnąć po tytuł.
Zaraz po zmianie stron wyrównali wynik meczu Władysław Kulesz i Alex Dujshebaev (15:15), a świetna gra Andreasa Wolffa w bramce sprawiła, że mistrzowie Polski zyskali okazję do kontrataku i po rzucie Daniela Dujshebaeva odzyskali prowadzenie w meczu (17:16), co nie zdarzyło im się od stanu 1:0 na początku starcia finałowego EHF Champions League. Bardzo skutecznie grali piłkarze Tałanta Dujszebajewa. I efektownie.
Ale Duma Katalonii nie pękała i też szła jak po swoje, bo finały Ligi Mistrzów to ich specjalność. Szybko wyrównali Katalończycy na 20:20, szukali okazji w szybkich kontrach i uruchamiali Aleixa Gomeza na skrzydle. Ale i na Hiszpana znalazł sposób Andreas Wolff, a kapitalnie pod drugą bramką pracował Alex Dujshebaev, dzięki któremu kielczanie odzyskali prowadzenie (21:20).
Do końca finałowego starcia został kwadrans, gdy Alex Dujshebaev wywalczył dla drużyny rzut karny i dwie minuty kary dla Aliego Zeinelabedina. Arkadiusz Moryto mógł nam dać dwubramkowe prowadzenie, ale trafił z siedmiu metrów prosto w Gonzalo Pereza de Vargasa. Barca mogła przegrywać nawet 20:23, ale wyrównała na 21:21, a jeszcze na dwie minuty kary na ławkę powędrował Artem Karalek.
Mistrzowie Polski odzyskali skuteczność, mieli inicjatywę i prowadzili grę, a gola w finale wreszcie zdobył Dylan Nahi (23:22). Po chwili z trudnej pozycji poprawił Władysław Kulesz, a po interwencji Andy'ego Wolffa Łomża Vive Kielce znów mogła zbudować przewagę nad Barceloną. I znów zabrakło skuteczności w ataku i okazji, by odskoczyć. Wyrównał po chwili Aleix Gomez (25:25) i emocje rosły z minuty na minutę.
Bardzo ważnego gola z siedmiu metrów zdobyłz Arkadiusz Moryto, jednak prosty błąd Artema Karaleka sprawił, że Barca skontrowała i dość niespodziewanie Timothey N'Guessan dał jej prowadzenie 27:26. Białorusin zaraz się poprawił, przywrócił remis na tablicy wyników, a na dwie i pół minuty przed końcem ciężko było wskazać zespół, który sięgnie po tytuł. I wtedy Tomasz Gębala sfaulował Dikę Mema.
Reprezentant Polski trafił na ławkę kar, FC Barcelona odzyskała prowadzenie po rzucie Aleixa Gomeza (28:27), a do końca finałowego meczu zostało raptem sto sekund. Dramatyczna walka toczyła się do końca. Hiszpanie nie trafili swojej akcji, zostało 28 sekund do końca i polska ekipa musiała wyrównać. Piłka dwa razy wędrowała do Artema Karaleka, a ten trzy sekundy przed końcem trafił w okienko i doprowadził do dogrywki! (28:28).
Kapitalny był ten finał i nie chciał się kończyć, ale to dobrze, bo Łomża Vive Kielce nadal była w grze o tytuł. Zwłaszcza że chybił na początek dogrywki Dika Mem, ale poprawił Timothey N'Guessan. Zaraz odpowiedział Dylan Nahi na skrzydle, znów więc był remis (29:29). Brakowało akcji defensywnej i taką wtedy Andreas Wolff cudownie obronił rzut Ludovica Fabregasa. Nie pomogli mu koledzy, stracili piłkę...
... a bramkę dla Barcelony zaraz rzucił Aleix Gomez (30:29). Po raz trzeci w tym meczu mistrzowie Polski mogli mieć przewagę, ale to rywale zachowali więcej zimnej krwi. Na szczęście zaraz wyrównał Daniel Dujshebaev i nadzieje na końcowy triumf nie zginęły. Zwłaszcza że po chwili z rzutu karnego trafił pięknie Arkadiusz Moryto, Łomża Vive Kielce wyszło na prowadzenie 31:30.
Chwilę później kolejny raz sędziowie wskazali na siódmy metr, bo faulowany był Artem Karalek. Arkadiusz Moryto znów pokonał Gonzalo Pereza de Vagrasa, mistrzowie Polski wciąż prowadzili (32:21). Została minuta do końca gry, szybko wyrównał Dika Mem i na pół minuty przed końcem znów był remis. Ostatnia akcja należała do żółto-niebieskich. Rzucał Alex Dujshebaev, ale piłka po rękach defensorów powędrowała na aut.
Rzuty karne. W pierwszej serii trafiali Aleix Gomez i Arkadiusz Moryto (1:1). W drugiej rzucający też się nie pomylili, ale w trzeciej trafił Melvyn Richardson, a wprost w bramkarza rzucił Alex Dujshebaev. Znów musieli odrabiać straty mistrzowie Polski, na szczęście Daniel Dujshebaev zrobił swoje na linii siedmiu metrów (3:4). Pozostała jedna seria, Ludovic Fabregas zapewnił Dumie Katalonii triumf po niesamowitym meczu i wielkich emocjach w finale.
FC Barcelona wygrała rozgrywki EHF Ligi Mistrzów po raz jedenasty w historii, śrubując swój niebywały rekord. Duma Katalonii przy okazji obroniła tytuł wywalczony przed rokiem. Tymczasem Łomża Vive Kielce zdobyło czwarty medal w historii swoich występów w LM, poza srebrnym medalem w tym roku ma na koncie triumf w 2016 oraz dwa brązowe medale (2013 i 2015). Nasz zespół nie przegrał w tym sezonie żadnego meczu z Barcą, ale to ona ma tytuł.
FC Barcelona - Łomża Vive Kielce 32:32 (14:13, 28:28), karne: 5:3Sędziowali: Matija Gubica i Boris Milosević (Chorwacja)
Widzów: 19 750
Barcelona: Perez de Vargas, Maciel - Mem 5, Arino 3, Janc 1, N’Guessan 5, Gomez 9, Petrus 1, Cindrić, Fernandez 3, Makuc 1, Langaro 1, Ben Ali, Richardson 2, Fabregas 1, Ali