"Ukraina nigdy nie wejdzie do Unii Europejskiej" - twierdzi polski ekspert, cytowany przez niemiecką prasę
Jak dowodzi autor analizy, integracja Kijowa jest nie na rękę władzom w Berlinie, bo po wejściu Ukrainy do wspólnoty wiele miałaby zyskać Polska przy jednoczesnej stracie Niemiec
Niemcy i Francuzi mają zachęcać Ukrainę do rozejmu, dla utrzymania własnych interesów – czytamy w "Die Welt"
Po ostatnich doniesieniach, że Ukraina zrobiła duży krok naprzód w kierunku członkostwa w Unii Europejskiej, coraz więcej pojawia się głosów na temat faktycznych intencji Niemców. Nie brak opinii, że taka zmiana oznaczałaby korzyści dla Polski i straty dla Niemiec.
Takie komentarze pojawiły się także w niemieckiej prasie. O tym, że przyłączenie się Ukrainy do europejskiej wspólnoty doprowadzi do zmiany układu sił w UE na korzyść Polski, pisze dziennik"Die Welt". Niemiecka gazeta w swojej analizie powołuje się na ekspertyzę dra Marcina Kędzierskiego z Klubu Jagiellońskiego.
Kontrowersyjna analiza, czy Ukraina wejdzie do UE
Zdaniem eksperta Kijów nie ma szans na integrację. Podtytuł analizy brzmi: "Marcin Kędzierski tłumaczy, z jakich powodów Ukraina nie wejdzie ostatecznie do Unii Europejskiej".
W tekście czytamy, że "Niemcy są rusofilami", a Europa Wschodnia stałaby się nowym centrum.
"Nie jest przypadkiem, że przedstawiciele władz Niemiec i Francji ogłaszają, że Ukraina dołączy do Unii najwcześniej za 20 lat, czyli w praktyce nigdy. Włączenie Ukrainy nie jest w smak ani jednym, ani drugim. Oto bowiem pojawiłoby się nowe państwo członkowskie liczące 40 milionów obywateli, które istotnie zmieniłoby polityczną układankę we wspólnocie na korzyść krajów naszego regionu. Z nieco ponad 100 milionów 'wschodnich' Europejczyków nagle zrobiłoby się ich 150 milionów, czyli tyle samo, ile łącznie liczą Francja i Niemcy" - pisze Kędzierski.
Niemcy sceptyczni wobec integracji Ukrainy
Jak dodaje ekspert, najwięcej informacji dotyczących rozejmu między Ukrainą a Rosją płynie z Francji i Niemiec, co ma być dowodem na to, że mimo niedawnej wizyty przedstawicieli tych państw w Kijowie i rozmów z Wołodymyrem Zełenskim, ani Niemcom, ani Francuzom nie jest na rękę wspieranie akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej (co było głównym punktem wizyty). Nie jest korzystna także ani kontynuacja wojny, ani nakładanie na agresora kolejnych sankcji.
Analiza nie umknęła dziennikarzom zza naszej zachodniej granicy. Dziennikarz "Die Welt" zresztą sam przyznaje, że obywatele Niemiec mogą zastanawiać się, dlaczego ich kraj zachowuje się tak niezdecydowanie wojny. Przywołuje też czasownik 'scholzen' (od nazwiska kanclerza RFN), który interpretowany jest w ukraińskich mediach społecznościowych jako synonim obietnic składanych bez zamiaru ich dotrzymania, co ma świadczyć o spadku prestiżu Niemiec na arenie międzynarodowej.
Taki spadek popularności i rangi Niemiec, zdaniem autora analizy, ma doprowadzić do tego, że zarówno Niemcy i Francja, będą sceptycznie podchodzili do realnego wejścia Ukrainy do wspólnoty, a wszelkie ruchy to czysta polityka.
Ukraina w Unii za 20 lat
O tym, że wstąpienie naszego dotkniętego wojną wschodniego sąsiada, ma być realne dopiero za kilkanaście (lub więcej) lat, mówił francuski minister ds. europejskich Clément Beaune.
Dodał, że wcześniej Kijów może wstąpić do "europejskiej wspólnoty politycznej", która, co warto zaznaczyć, na razie nie istnieje. Aktualnie to Francja przewodniczy w europejskiej wspólnocie.
O konieczności przyjęcia Ukrainy jak najszybciej do Unii Europejskiej, wielokrotnie mówił prezydent Ukrainy - Wołodymyr Zełenski.