"Spędziłem 24h NA ULICY!", "Musieliśmy przeżyć 24h bez pieniędzy...", "24h na ulicy..." - to tytuły filmików, które w pisują się w trend zdobywający coraz większą popularność na YouTube. Młodzi vlogerzy przez jeden dzień udają bezdomnych i są z siebie dumni, że przeżyli jeden dzień bez kasy. Jeden z nich narzekał na straszną nudę, a drugi z kolei zazdrościł takim ludziom, bo nie muszą nic robić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Młodzi ludzie z YouTube'a próbują przeżyć przez 24h bez pieniędzy. Gdzie jest w tym w ogóle jakieś wyzwanie?
Trudno określić, kto zapoczątkował modę w tym roku (nie jest to zjawisko nowe, bo podobne czelendże były niestety też robione w latach ubiegłych), ale wyskoczyły mi już przynajmniej trzy takie filmiki i z pewnością będą kręcone kolejne, bo mają wielki potencjał dla klików. Każdy przecież chce zobaczyć "jak to jest".
Już w maju "24h na ulicy" spędził Szumciak, a jego filmik ma prawie 135 tysięcy wyświetleń. Łaził z kamerą po śmietnikach, znalazł 5 zł i przekimał się na dworcu. Dzielił się także z widzami swoimi przemyśleniami i niedolą.
W jego ślady poszła też z kanału Sitr0x. Ich czelendż nawet nie ma jeszcze doby, a już prześcignęli Szumciaka (138 tys. wyświetleń). Schemat działania mieli podobny, ale całość wyglądała bardziej jak filmik podróżniczy, niż odgrywanie bezdomnych. I akurat to uznaję za plus, bo przynajmniej nie wciskają widzom kitu. Zamiast tego ruszyli w trasę na rowerach i okularami Ray Bana na nosie. Jak ominęli problem braku pieniędzy? Np. wykorzystali w Maku punkty, które nabili już wcześniej i zjedli sobie po hamburgerze.
Nie musieli też szukać noclegu na dziko, bo jeździli autem i wracali do domu. Jakie więc w tym było w ogóle wyzwanie? Żadne, ale sensacyjna miniaturka robi swoje. Jedyny problem, na jaki natrafili, to skorzystanie z ubikacji: nie mogli skorzystać z płatnej, a że nie wpadli na pomysł załatwienia się w naturze, to przez pół odcinka szukali darmowej toalety i w końcu im się udało. Co za emocje!
Popularny youtuber, że życie na ulicy jest "fajne". Internauci sprowadzają go na ziemię.
Najpopularniejszy filmik w tym duchu nakręcił jak na razie Jawor. Jego nagranie trafiło nawet do youtube'owej karty "Na czasie" i łącznie zostało obejrzane już niemal pół miliona razy (od premiery 16 czerwca, więc niezły wynik). YouTuber m.in. pochwalił się znalezieniem 50 groszy w parkomacie, wpadł na genialny pomysł zbierania butelek, pił wodę ze zdroju, a w międzyczasie zachęcił do subskrybowania kanału.
Youtuber postanowił też shakować system: poszedł do galerii w poszukiwaniu... swoich fanów. Doszedł do wniosku, że nie będzie brać od nich pieniędzy na jedzenie za darmo, ale za "coś". Znalazł dwóch chłopaków, którzy mu dali 2 zł za 5 pompek i wspólne zdjęcie, a na koniec poszedł spać do podziemnego parkingu. On również miał ciekawe przemyślenia dotyczące żywotu ludzi bezdomnych.
Pod filmikiem znajdziemy sporo komentarzy, w stylu: "Szanuję cię za ten odcinek, naprawdę, pokazałeś nam jak rzeczy, które na co dzień wydają się błahe, są tak ważne na co dzień" lub "Pouczający film. Fajnie, że człowiek, który dużo zarabia i może sobie na dużo pozwolić, postanowił zrobić sobie wyzwanie. Jestem pewien, że po 24h bez dachu nad głową, bardziej doceniłeś to co masz, nam też to dało do myślenia". Są też i wpisy bardziej racjonalnych ludzi i krytycznych ludzi.
Youtuberzy udając bezdomnych to szczyt żenady i cynizmu.
Wszystkie te filmiki łączy jedno - nie mają nic wspólnego z bezdomnością. Łatwo jest przetrwać jeden dzień z perspektywą tego, że jutro wrócimy do ciepłego mieszkania, a wczoraj się najedliśmy. Będącym młodym, pachnącym i zadbanym youtuberem nie będziemy mieć też żadnych problemów z wejściem do galerii czy spaniem w sumie gdziekolwiek.
W ostateczności możemy skorzystać ze smartfona i zadzwonić po ziomka. Pomijając już posiadanie takich rzeczy, jak punkty na darmowe żarcie czy wsparcie subskrybentów, których przecież ma każdy włóczykij. Do tego wszystkie te wyzwania były przeprowadzane wiosną i latem, co ma się nijak do całorocznej włóczęgi przy również minusowych temperaturach.
Youtuberzy dokonują też nietrafionych refleksji. Ich filmików dowiemy się, że przecież pieniądze leżą na ulicy, możne pić wodę z fontanny, a takie życie na ulicy jest w sumie fajne, bo mamy dużo wolnego czasu. Jawor na koniec nawet dodaje, że "każdy jest kowalem swojego losu" i apeluje do widzów, by się uczyli i pracowali, by nie skończyć jak on (można to zrozumieć dwuznacznie). Problem bezdomności jest jednak bardziej złożony. Może się to przytrafić niemal dosłownie każdemu.
Pokazała to ostatnia wojna w Ukrainie, kiedy to zwykli ludzie z dnia na dzień stracili dach nad głową, ale powodów, przez które ludzie lądują na ulicy, może być wiele. Od chorób (nie tylko alkoholowych), przez utratę lub kłopoty ze znalezieniem pracy (np. po wypadku, a kredyt czy czynsz dalej trzeba opłacać), po zupełnie losowe wypadki jak np. pożar w bloku. Nie każdy ma też kogoś, do kogo może się zgłosić po pomoc. Dlatego sprowadzanie wszystkich bezdomnych do ludzi, którzy są sami sobie winni, jest czystym cynizmem i brakiem empatii, by nie używać mocniejszych słów.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Największy element, z którym się trzeba zmierzyć, to okropna nuda. To jest taka nuda, że po prostu blokuje ci umysł i nie wiesz, co ze zobą zrobić. Ja kompletnie nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić. Chodzę wśród śmietników. (...) Problemem jest też ta niemoc zadzwonienia do kogoś. Zawsze jak się nudzę, to wyciągam telefon, odpalam YouTube, coś tam sobie obejrzę, a jak nie, to po prostu dzwonię po znajomych.
Szumciak
YouTube
Powiem wam szczerze, że mga dziwnie się czuję. Z jednej strony jest to fajne uczucie, bo chodzę sobie bez celu, nie mam żadnych obowiązków, czas mega wolno płynie, a z drugiej strony czuję sięfest dziwnie, bo nie mam żadnego celu. Od około 5 lat moje życie opiera się właśnie celach: każdego dnia wstaję rano i już wiem, co będę robił. Nie pamiętam kiedy miałem taki dzień, że wstałem i nic nie robiłem. Po prostu miałem całkowicie wolne i mogłem robić z czasem, co tylko chciałem.