Ukraiński dziennikarz Maks Łewin zginął w połowie marca w Ukrainie. Reporterzy Bez Granic ustalili, że przed śmiercią prawdopodobnie był torturowany i przesłuchiwany przez Rosjan. Następnie go zabito.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W marcu 2022 roku podczas pracy towarzyszył mu Ołeksij Czernyszow, żołnierz i były fotograf. 13 marca udali się do wsi Guta Mieżyhirska w obwodzie kijowskim. Wkrótce potem w regionie wybuchły ciężkie walki. To w tych okolicach został zabity przez Rosjan. Reporterzy Bez Granic w związku z jego śmiercią przeprowadzili śledztwo. Ich ustalenia są szokujące.
Rosjanie mieli torturować Łewina przed śmiercią
Jak czytamy w tekście, który opisuje śledztwo dwóch Reporterów Bez Granic Arnauda Frogera i Patricka Chauvela, od 24 maja do 3 czerwca szukali oni dowodów w pobliżu miejsca śmierci Łewina w lesie na północ od Kijowa.
To co udało się im oraz Ołeksiejowi Czernyszowi ustalić wskazuje, że dziennikarz został zamordowany z zimną krwią przez Rosjan.
"Chciał udokumentować tę wojnę, będąc maksymalnie blisko tych, którzy w niej walczą, a przede wszystkim tych, którzy są jej ofiarami" – napisała RSF na swojej stronie internetowej.
Jak udało się ustalić, 10 marca Łewin stracił swojego drona w lesie blisko miejscowości Moszczun w obwodzie kijowskim. W taki sposób dokumentował inwazję Rosjan. Chciał go jednak odzyskać. Dlatego też tam wrócił. Na miejscu byli jednak już rosyjscy żołnierze.
Łewin chciał odzyskać drona, którym dokumentował zbrodnie Rosjan
Dziennikarz zginął 13 marca, a jego ciało odnaleziono 1 kwietnia niedaleko wsi Huta Meżyhirska. "Teren był wrogi, ale Łewin był zdeterminowany, aby odzyskać drona za wszelką cenę, ponieważ był przekonany, że ostatnie zdjęcia, jakie wykonał, miały duże znaczenie. To mu się jednak nie udało" – przekazali dziennikarze.
Jednak zanim go zabito, Maks Łewin był zapewne torturowany. "Analiza zdjęć z miejsca zbrodni, obserwacje poczynione na miejscu oraz odzyskane dowody rzeczowe jednoznacznie wskazują na egzekucję, która mogła być poprzedzona przesłuchaniem, a nawet torturami" – podano w dokumencie z dziennikarskiego śledztwa.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.