
Jeśli chodzi o dbanie o zęby, zawsze staram się robić to świadomie i regularnie oraz…mieć najlepszy z możliwych sprzętów do higieny jamy ustnej. Najlepszy realnie. Nie najlepszy według reklam. Dlatego do tej pory używałem Oral-B Genius X. Przed nią były szczoteczki oscylacyjno-rotacyjne o mniejszych parametrach, chociaż zdarzyło mi się też przetestować szczoteczkę soniczną. Na długo zostałem z soniczno-rotacyjną. Wydawało się, że trudno będzie ją przebić. Dlatego jak tylko pojawiła się nowość od Oral-B, czyli szczoteczka magnetyczna, postanowiłem ją sprawdzić, tym bardziej, że opinie użytkowników, które znalazłem oraz deklaracje producenta wydały się być bardzo obiecujące. Postanowiłem przetestować technologię magnetyczną.
Szczoteczka magnetyczna, czyli jaka?
Czym jest nowa szczoteczka magnetyczna i, co za tym idzie, technologia magnetyczna? Czy można powiedzieć, że Oral-B iO9 jest rozwinięciem technologii znanej z Oral-B Genius X? Nie. To zupełnie nowe rozwiązanie na polu mechaniki. Okrągły kształt główki i ruch oscylacyjno-rotacyjny, ale dotychczasową pulsację, będącą uzupełnieniem działania urządzenia, zamieniono na mikrowibracje. Uwaga! Przenoszone bezpośrednio z napędu na włókna.
Dlaczego? Dlatego, że w Oral-B iO9 zastosowano pierwszy, beztarciowy napęd magnetyczny i to właśnie on stanowi istotę innowacji. Sprawia, że mycie zębów staje się o wiele bardziej skuteczne, ale także dodatkowo czyni sprzęt niezwykle ergonomicznym i ekologicznym. Energia wykorzystana jest tu w stopniu optymalnym. Ta prosta, ale genialna w swojej prostocie konstrukcja przenosi higienę jamy ustnej w zupełnie inny wymiar.
Dodatkowo gwarantuje dłuższą żywotność urządzenia. Mechanika została uproszczona do bezstratnej formy, w której nic się nie zużywa, tarcie jest mniejsze, a właściwie nie istnieje. Skoro więc tarcie nie istnieje, mamy do czynienia z brakiem oporów mogących wpływać na zmęczenie materiału.
Czy to wszystko? Nie! Urządzenie jest dodatkowo bardzo ciche i pracuje niezwykle płynnie, o czym przekonałem się podczas bardzo dokładnych testów. Do tego dochodzi główka o zupełnie nowym profilu. W poprzednim modelu Oral-B Genius X mieliśmy do czynienia z rozwiązaniem pasującym także do innych wariantów oraz bardzo szeroką gamę końcówek. Tu mamy do wyboru tylko dwie. Tylko i aż, bo zostały sprowadzone do bardzo uniwersalnych właściwości.
Magnetyczna Oral-B iO9 i soniczno-rotacyjna Genius X
Czas zestawić ze sobą szczoteczkę, którą do niedawna myślałem, że nic nie jest w stanie przebić, czyli Oral-B Genius X z Oral-B iO9. W opakowaniu Oral-B iO9 znajduje się:
Świetnie zaprojektowane, nowoczesne urządzenie, podnoszące standardy do naszej epoki. Kolorowy wyświetlacz robi ogromne wrażenie. Forma jest smukła, wykończona lekką metalową obręczą. Czarny mat podkreśla elegancję całości. W oczy rzuca się również nietypowa podstawa. Metalowa, bez żadnych wypustów i dziurek. Dostosowana do…nowej ładowarki magnetycznej? Tak!
Ładowarka wygląda jak mały, lekko wybrzuszony dysk. To właśnie na niej stawiamy szczoteczkę (zupełnie na płasko, bez żadnego szukania bolca) i to właśnie ona ma za zadanie naładować akumulator w trzy godziny.
Ma inny profil niż ta w Genius X. W poprzednich edycjach Oral-B dawało ogromne możliwości wyboru jeśli chodzi o końcówki. Klient mógł zdecydować się na jeden lub kilka modeli z bardzo szerokiej gamy. Dodatkowo mieliśmy do czynienia z takim samym standardem mocowania, który nie zmieniał się od lat. Rynek podróbek wykorzystywał to i multiplikował (nieudolnie) kolejne wcielenia szybko rozpadających się zamienników. Tym razem nie będzie to takie proste. Oral-B stworzyło zupełnie nowy standard, który ciężko będzie powielić. Główka ma dynamiczny, nowoczesny kształt. Poza tym występuje w dwóch rodzajach. Na zdjęciach widoczny jest typ Ultimate Clean. Oprócz tego mamy do dyspozycji Gentle Care.
Początkowo wydaje się czymś zbędnym. Jednak gdy okazuje się, że etui podróżne ma miejsce tylko na jedną końcówkę, natychmiast zmieniam zdanie. Praktyczne i świetnie zaprojektowane rozwiązanie. Uważam, że o wiele bardziej rozsądne niż w modelu Genius X, gdzie etui do podróżowania było o wiele większe. W tej nowej konfiguracji łatwiej się spakować.
Już w przypadku Genius X (niezależnie od gabarytów) idea etui podróżnego z funkcją ładowania była pomysłem IDEALNYM. Tu jest jeszcze lepiej, bo pudełko jest mniejsze i ma bardziej ergonomiczny kształt.
Jak działa Oral-B iO9? Czym się różni od Genius X?
Pierwsze uruchomienie Oral-B iO 9 było bezproblemowe i przyjemne. Na wyświetlaczu wybieramy kolor pierścienia, język, a także inne parametry. Wszystko skonfigurowane jest tak, że każdy będzie w stanie sobie poradzić. Wybieram język polski i bardzo się cieszę, że jest taka możliwość. Szczoteczka wita się ze mną. Od razu chcę sprawdzić czujnik nacisku. Ten działa zarówno wówczas, gdy myjemy zęby za mocno, jak i wtedy, gdy myjemy je za lekko. Genius X ostrzegał jedynie, gdy nacisk był zbyt silny. W Oral-B iO9 mamy do czynienia z pierwszym prawdziwie inteligentnym czujnikiem nacisku.
Czy to coś daje? Ależ absolutnie tak! Zawsze zastanawiałem się nad tym dlaczego większość czujników w szczoteczkach pokazuje tylko zbyt mocny nacisk. Do tej pory wiedziałem, kiedy myję zęby za mocno i narażam swoje dziąsła oraz szkliwo na szkodę. Ale jak wiedzieć, kiedy nie myję za lekko? Od teraz też wiem. W nowej szczoteczce zmieniła się także ilość trybów. W Oral-B iO9 jest ich aż siedem (codzienny, delikatny, bardzo delikatny, intensywny, wybielający, do pielęgnacji dziąseł, do pielęgnacji języka). W Oral-B Genius X nie było bardzo delikatnego.
Z różnic warto wymienić również wizualne. Profil nowej szczoteczki jest zupełnie inny. Wyraźnie widać, że Oral-B Genius X był bardziej konserwatywny. Odwoływał się do tradycji marki i do znanych wcześniej modeli. Oral-B iO9 to nowe rozdanie kart i wejście w XXI wiek. A zatem, w pierwszym podsumowaniu widzimy następujące różnice:
Teraz sprawdźmy, jak się tym myje zęby. Pierwsze uruchomienie od razu wiele mówi. Wybieram tryb intensywny, bo zawsze wszystko sprawdzam na najwyższych obrotach. Nie zmienia to faktu, że mycie zębów przypomina bardziej przyjemny masaż niż szorowanie. Urządzenie zdaje się być bardzo delikatne. Na pewno jest ciche. Wydawać by się mogło, że nie umyje zębów tak dobrze, jak Genius X. A jednak! Zęby nie są idealnie wyczyszczone.
Oral-B deklaruje, że nowa szczoteczka działa na pełnym naładowaniu do 14 dni. Nie wiem, czy będę to tak dokładnie sprawdzać, bo lubię trzymać szczoteczkę na stacji ładującej, ale widzę, że po jednym myciu wyświetlacz pokazuje tylko kilka procent utraty baterii, więc przeliczając, zgadzałoby się. Szczoteczka szybko się ładuje.
Po kilku dniach postanowiłem sprawdzić aplikację, która do tej pory świetnie współpracowała z Oral-B Genius X. Łączenie odbywa się bezproblemowo, smartfon znajduje szczoteczkę. Aplikacja jest łatwa w obsłudze i oferuje bardzo wiele opcji. Z pewnością będę do niej czasem wracać, choć wolę myć zęby bez jej udziału. Czy jest to możliwe? Ależ oczywiście. Jednak w przypadku Oral-B iO9 można powiedzieć, że jesteśmy lepiej doinformowani niż w przypadku Oral-B Genius X.
I w jednej, i w drugiej szczoteczce użyto sztucznej inteligencji, co sprawia, że aplikacja naprawdę dobrze odwzorowuje to, co się dzieje podczas szczotkowania. Jak to działa? Kiedy myjemy zęby, na ekranie smartfona pojawia się ich wizualizacja, dokładnie pokazując, które partie doszczotkowaliśmy dobrze, a które należałoby poprawić. Czy da się to wiedzieć BEZ APLIKACJI? W Oral-B Genius X nie było wyświetlacza OLED, więc nie mogliśmy być do końca pewni, jak poszło mycie zębów. W Oral-B iO9 widzimy wyraźnie, czy pojawiająca się na ekraniku emotikonka sugeruje uśmiech, czy skrzywienie. Między innymi dlatego wyświetlacz OLED jest strzałem w dziesiątkę!
Wnioski po 3 tygodniach- czy szczoteczka magnetyczna ze mną zostaje?
Przez całe trzy tygodnie notowałem wszystkie swoje wnioski. Oto najważniejsze z nich: