Marta Malikowska szczerze o żałobie po "Budyniu". Muzyk walczył z nałogiem
Marta Malikowska szczerze o żałobie po "Budyniu". Muzyk walczył z nałogiem Fot. Instagram.com / @marta_malikowska

Przez wiele lat Marta Malikowska była związana z liderem zespołu Pogodno. Aktorka i Jacek "Budyń" Szymkiewicz, który zmarł w połowie kwietnia w 2022 roku, doczekali się córki. Teraz Malikowska zdecydowała się opowiedzieć o kulisach życia u boku byłego męża, który był niezwykle cenioną postacią w branży muzycznej. – Długie lata zajęło mi wychodzenie ze współuzależnienia, ogarnięcie swoich demonów i Jacka demonów, to był naprawdę proces – wyznała.

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Jacek "Budyń" Szymkiewicz zmarł w wieku 48 lat w wyniku zawału. Jego nagłe odejście było szokiem dla branży muzycznej
  • Teraz Marta Malikowska zdobyła się na trudną rozmowę o żałobie i radzeniu sobie ze śmiercią byłego partnera i ojca swojej córki
  • Gwiazda "Skazanej" zdradziła, jak zachowała się, kiedy przyszła wiadomość o odejściu "Budynia". Opowiedziała też o tym, jak uciekła ze związku, kiedy uświadomiła sobie, że jest współuzależniona
  • Malikowska wyjawiała, jak przeżyła żałobię po Jacku "Budyniu" Szymkiewiczu

    Marta Malikowska to znana polska aktorka teatralna, serialowa i filmowa. Szerszej publiczności dała się poznać kilka lat temu za sprawą roli "Paziny" w serialu "Ślepnąc od świateł". Ostatnio wokół jej osoby znowu jest głośno ze względu na wysoką oglądalność, którą cieszy się serial "Skazana", gdzie wciela się w postać "Kosy". Warto nadmienić, że zagrała także w produkcjach filmowych takich jak: "Córki dancingu", "Przebacz" czy "Żyć nie umierać".

    Przez wiele lat życiowym partnerem Malikowskiej był Jacek "Budyń" Szymkiewicz - polski muzyk, tekściarz, kompozytor a także multiinstrumentalistą. Przez ponad dwie dekady występował z zespołem Pogodno. Współpracował z takimi artystami jak Lech Janerka,  Katarzyna Nosowska, Monika Brodka, Krzysztof Zalewski, Natalia Nykiel czy zespołami Hey oraz Varius Mans.

    Z relacji Malikowskiej dowiadujemy się, że "Budyń" był wybitnym twórcą, ale z tym, jakim był mężem i ojcem bywało różnie. "Znaliśmy się 16 lat. To była relacja ciągle zmieniająca się, ale jednak relacja" — podkreśliła aktorka w obszernym wywiadzie, którego udzieliła portalowi cozatydzien.tvn.pl.

    W tej samej rozmowie powiedziała, że Szymkiewicz sam przeczuwał, że coś dziwnego dzieje się z jego zdrowiem. Dostał zawału. Tragiczna wieść o śmierci nadeszła przed tym, jak jechały z córką na wakacje. Była wstrząśnięta i nie wiedziała, jak przekazać nastolatce, że jej tata nie żyje.

    "Momentalnie zaczęłam ryczeć w kuchni i Jagoda usłyszała mój płacz. Nie wiedziałam, jak mam to powiedzieć, po prostu powiedziałam w totalnych emocjach. (...) Padłyśmy na kolana, długo płakałyśmy na podłodze" — wspominała. "Później Jagoda zamknęła się w swoim pokoju, włączyła jego muzykę, a ja wyłam cicho w swojej sypialni i próbowałam się uspokoić" — dodała, zaznaczając, że potem córka napisała list pożegnalny do ojca, który odczytała na jego pogrzebie.

    Była żona "Budynia" z Pogodno o jego uzależnieniu

    Warto nadmienić, że nastoletnia córka artystów, Jagoda Szymkiewicz pojawiła się na tegorocznej gali Fryderyki 2022, gdzie odebrała w imieniu taty Złotego Fryderyka, którego Akademia Fonograficzna przyznała mu pośmiertnie. Była mocno związana z tatą, choć bardzo zamartwiała się jego uzależenieniem.

    "Jagoda powiedziała, że jest jedna rzecz, za którą nie będzie tęskniła. Za cierpieniem w jego oczach. Ja też widziałam to cierpienie. Myślę, że wielu ludzi to widziało. Jestem mi smutno, że musi to przeżywać. Jednocześnie czuję ulgę, że ma taką świadomość, że wie, że jej tata już nie cierpi" — podkreśliła w wywiadzie Malikowska.

    Aktorka zwierzyła się, że nie było lekko żyć z osobą, która nieustannie sięgała po alkohol. "Jacek jako artysta i Jacek jako tata naszej córki, to było wyzwanie pod każdym względem. Najtrudniejsze w codzienności było rozgraniczyć te dwie sfery" — wyznała.

    "Jacek zmagał się ze swoimi demonami, chorobą alkoholową, to naprawdę było wyzwanie zrozumieć jego demony i wychowywać razem Jagodę" — oznajmiła Malikowska.

    "Kiedy się zorientowałam, że jestem współuzależniona, musiałam chronić siebie i Jagodę, postanowiłam odejść" — powiedziała, dodając, że gdy myśli teraz o byłym mężu to nie czuje już żalu. Zdołała oswoić się ze stratą.

    Czytaj także: