Wraz z wejściem do Polski Disney+ otrzymaliśmy dostęp do olbrzymiej bazy animacji Disneya. Zamiast jednak po raz setny oglądać "Króla lwa" czy "Pocahontas", warto przypomnieć sobie (albo obejrzeć pierwszy raz) mniej znane bajki. Przypominamy siedem wspaniałych i niedocenianych filmów Disneya.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W bibliotece Disney+ znajdują się wszystkie animacje Disneya.
Wśród nich są popularne pełnometrażowe bajki jak "Król lew" czy "Pocahontas", ale też mniej znane produkcje.
Oto siedem wspaniałych i niedocenianych filmów Disneya.
7. Dawno temu w trawie (reż. Andrew Stanton / John Lasseter, 1998)
"Dawno temu w trawie" to druga po "Toy Story" animacja Disneya stworzona we współpracy ze studiem Pixar. Niestety, chociaż w swoim czasie opowieść o zbuntowanej mrówce została zauważona przez krytyków, po latach niewiele osób o niej pamięta, a szkoda, bo świat insektów został w niej przedstawiony w bardzo pomysłowy sposób.
6. Mój brat niedźwiedź (reż. Aaron Blaise / Robert Walker, 2003)
"Mój brat niedźwiedź" wprawdzie doczekał się nominacji do Oscara, ale obecnie mało kto o nim pamięta – być może dlatego, że miał premierę, gdy już zaczynały królować animacje komputerowe. Film warto obejrzeć nie tylko ze względu na ciekawą historię, opartą na legendzie rdzennych ludów Ameryki, ale też na piękne, ręcznie malowane tła, które potrafią zaprzeć dech w piersiach.
5. Dinozaur (reż. Eric Leighton / Ralph Zondag, 2000)
Chociaż "Dinozaur" zadebiutował na ekranach kin już ponad dwadzieścia lat temu nadal ogląda się go nie tyle bez bólu, co z wielką przyjemnością. Chociaż tego typu animacje potrafią szybko się zestarzeć, w filmie udało się temu zapobiec dzięki połączeniu tradycyjnej animacji z animacją komputerową. Jeśli zawiódł was nowy "Jurasssic World", włączcie sobie tę bajkę na pocieszenie.
4. Bernard i Bianka (reż. John Lounsbery / Wolfgang Reitherman, 1977)
"Bernard i Bianka" to jedna z mniej znanych animacji Disneya w Polsce, chociaż jest zaliczana do klasycznych produkcji wytwórni. Opowiadana o dwójce myszek, tytułowych Bernardzie i Biance, którzy ruszają na ratunek sierotki Penny przetrzymywanej przez diaboliczną Mademe Meduzę. Gryzonie będą musiały obejść przygotowane przez chciwą kobietę pułapki.
Chociaż w niektórych kręgach postacie z filmu "Atlandyta – zaginiony ląd" są kultowe, film nie doczekał się takiej popularności, na jaką zasłużył. Animacja robi wrażenie przede wszystkim podwodnymi krajobrazami, ale sama historia i występujący w niej bohaterowie również są arcyciekawi. Przygody odkrywcy Milo i Księżniczki Kidy doczekały się nawet sequela, czyli filmu "Atlantyda: Powrót Milo".
2. Oliver i spółka (reż. George Scribner, 1988)
Imię "Oliver" w tytule tego filmu Disneya to nie przypadek. "Oliver i spółka" to kolejna wariacja na temat klasycznej powieści Charlesa Dickensa "Oliver Twist", w której głównym bohaterem jest kocia sierota. Kociak dołącza do gangu bezpańskich psów, a później trafia w ręce opiekuńczej Jenny. Kogo Oliver wybierze ostatecznie?
1. Śpiąca królewna (reż. Clyde Geronimi, 1959)
"Śpiąca królewna" to jedna z bardziej magicznych animacji Disneya z przepiękną ścieżką dźwiękową. Bardziej popularną spadkobierczynią bajki na podstawie baśni Charles’a Perraulta jest oczywiście "Czarownica" z Angeliną Jolie, warto jednak zapoznać się z historią samej księżniczki Aurory z końcówki lat 50., jeśli jeszcze jej nie znacie.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.