nt_logo

Dwóch nastolatków zniknęło bez śladu. W tle sprawa księdza pedofila

Tomasz Ławnicki

08 lipca 2022, 19:46 · 3 minuty czytania
Od zaginięcia 14-letniego Andrzeja Ziemniaka i 15-letniego Łukasza Sasa minęło już ponad 20 lat. Obaj chłopcy byli wychowankami Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu (wówczas ośrodek administracyjnie należał do Śliwina Bałtyckiego). Bardzo długo jako najbardziej prawdopodobną wersję uznawano, że nastolatkowie uciekli. Po latach jednak wokół tego zdarzenia narosło wiele tajemnic i wątpliwości.


Dwóch nastolatków zniknęło bez śladu. W tle sprawa księdza pedofila

Tomasz Ławnicki
08 lipca 2022, 19:46 • 1 minuta czytania
Od zaginięcia 14-letniego Andrzeja Ziemniaka i 15-letniego Łukasza Sasa minęło już ponad 20 lat. Obaj chłopcy byli wychowankami Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu (wówczas ośrodek administracyjnie należał do Śliwina Bałtyckiego). Bardzo długo jako najbardziej prawdopodobną wersję uznawano, że nastolatkowie uciekli. Po latach jednak wokół tego zdarzenia narosło wiele tajemnic i wątpliwości.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Stowarzyszenie "Przystań Nadzieja" prowadzi poszukiwania Andrzeja Ziemniaka i Łukasza Sasa
  • Dwaj chłopcy zaginęli 31 marca 1999 r. w Śliwinie Bałtyckim (dziś jest to część Rewala)
  • Nastolatkowie byli umieszczeni w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. Ponowne poszukiwania mają być prowadzone na terenie MOW w Rewalu

Pierwsza wersja była taka, że dwaj chłopcy pojechali do Świnoujścia, tam dostali się na prom i w ten sposób uciekli do Szwecji. Ale po tylu latach chyba już nikt w tę wersję nie wierzy. Gdyby dotarli do Skandynawii, to już dawno daliby jakiś znak.

Mówiono też, że być może na tę wyprawę do Szwecji nastolatkowie wybrali się nie promem, ale pontonem. Taka podróż oczywiście byłaby bardzo ryzykowna i szanse na dotarcie do celu nieduże. Jednak mama jednego z chłopaków przekonuje, że taki scenariusz jest absolutnie wykluczony - syn nie umiał pływać i na pewno nie zdecydowałby się na taką ucieczkę.

31 marca 1999 r. z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu zniknęło dwóch nastolatków: Andrzej Ziemniak i Łukasz Sas. Przynajmniej taka data została wpisana w dokumentacji ośrodka.

Jest to co najmniej dziwne, bo mama Andrzeja, pani Wiesława Ziemniak, pamięta, że dzwoniła do MOW-u 3 kwietnia, w Wielką Sobotę, z informacją, że chciałaby na Wielkanoc zabrać syna do domu. Usłyszała, że to niemożliwe, bo Andrzej ma karę. Odmówiono jednocześnie podania syna do telefonu.

Mama Andrzeja zadzwoniła do ośrodka jeszcze raz, w Wielkanoc, aby przekazać, że w takim razie ona chce syna przynajmniej odwiedzić w drugi dzień świąt. Wówczas przez słuchawkę poinformowano ją, że Andrzeja w Śliwinie nie ma, bo dzień wcześniej uciekł.

Jeszcze później, bo po dwóch miesiącach, o ucieczce syna dowiedziała się mama Łukasza Sasa, pani Dorota Bubel. Po prostu - otrzymała pismo z informacją, że chłopak został skreślony z listy wychowanków MOW w związku z trwającą 60 dni nieobecnością.

Żadna z mam nie otrzymała z ośrodka jakichkolwiek przedmiotów po swoich synach. A przecież, jeśli faktycznie miałaby to być ucieczka, mało prawdopodobne, aby każdy z nich zabrał ze sobą wszystko, co miał w Śliwinie. Prokuratura wtedy nawet nie wszczęła śledztwa w sprawie zaginięcia wychowanków ośrodka.

W sprawę kilka lat temu zaangażowało się Stowarzyszenie "Przystań Nadzieja". Jego przedstawiciele dotarli do informacji, które mogą rzucać zupełnie nowe światło na te wydarzenia. Ich zdaniem, należy poważnie wziąć pod uwagę, że to nie była ucieczka, ale że chłopcom coś złego stało się na terenie ośrodka.

Dotarli do dwóch dawnych wychowanków, którzy przebywali tam w podobnym czasie. Ich relacje, jakie opublikowano w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" w TVP, są wstrząsające:

Dyrektor był katem. Nieraz widziałem, jak kogoś skatował, sam byłem skatowany. […] Był zdolny do wszystkiego i tak myślę, że mogło dojść do jakiegoś wypadku przy pobiciu.
To było najgorsze piekło, które sąd mógł zrobić chłopakom. Bo to było piekło. Ja miałem złamaną rękę i nogę w dwóch miejscach, bo jak stanąłem w obronie jednego chłopaka, to cały ośrodek mnie skopał.

W ośrodku - jak powiedział jeden z ówczesnych wychowanków - miało dochodzić do gwałtów i wykorzystywania seksualnego.

Do tego dochodzi jeszcze jeden wątek: mniej więcej w tym samym czasie na terenie województwa zachodniopomorskiego zaginęło w sumie aż czterech chłopaków w bardzo podobnym wieku. Oprócz Andrzeja i Łukasza byli to: niespełna 15-letni Janusz Asminien, który zaginął 21 marca 98 r. w Łobzie oraz 16-letni Marek Paszkowski, który w tajemniczych okolicznościach zaginął 1 marca 1999 r. w Starym Drawsku.

Sprawą po latach zajmował się antyklerykalny tygodnik "Fakty i Mity", który opisywał postać ks. Jacka C. z diecezji szczecińsko-kamieńskiej. Duchowny ten w 2001 r. został skazany przez sąd w Choszcznie na półtora roku więzienia w zawieszeniu za molestowanie seksualnej niepełnosprawnego ucznia

Jaki ks. C. może mieć związek z zaginięciami nastolatków? Wiadomo, że duchowny ten uczył religii i Janusza, i Marka. Wiadomo też, że koledzy Janusza zeznawali, iż wypożyczali dla ks. C. filmy pornograficzne. Nie ma natomiast dowodów na to, aby ksiądz ten znał też Andrzeja i Łukasza, choć wykluczyć tego nie można.

Stowarzyszenie "Przystań Nadzieja" podejrzewa, że chłopakom coś złego stało się na terenie ośrodka. W lipcu przedstawiciele stowarzyszenia po raz drugi podejmą poszukiwania. Dużą nadzieję z tym wiążą obie mamy. Wiesława Ziemniak i Dorota Bubel są gośćmi podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe".

Zapraszamy do słuchania, oglądania i komentowania.