Przywódcy G7 murem za Ukrainą. Niemcy przekazały na jej rzecz pokaźną sumę
Alicja Skiba
26 czerwca 2022, 19:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 czerwca 2022, 19:47
W malowniczej bawarskiej miejscowości Garmisch-Partenkirchen rozpoczął się szczyt grupy G7. Najważniejsi przywódcy światowi zadeklarowali bezwarunkową solidarność z Ukrainą oraz udzielanie jej wsparcia militarnego i finansowego. Szczególnie hojne okazały się Niemcy, które już przelały na jej rzecz aż miliard euro.
Joe Biden oświadczył podczas szczytu G7, że Zachód "musi trzymać się razem", bo Putin chce rozbić tę jedność
Prezydent USA zapowiedział zakaz importu rosyjskiego złota
Niemcy przekazały natomiast miliard euro na rzecz ukraińskiego budżetu
Prezydent USAJoe Biden prowadził już rozmowę dwustronną z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem w ramach szczytu G7 w Garmisch-Partenkirchen. Podczas niej zaznaczył, że Zachód "musi trzymać się razem", bo celem Putina jest rozbicie tej jedności. – Władimir Putinspodziewał się, że Zachód rozpadnie się po jego inwazji na Ukrainę, ale tak się nie stało i nie stanie – oświadczył.
Biden poinformował wcześniej na Twitterze, że kraje G7 chcą zrobić kolejny krok w kierunku dalszego izolowania Rosji z międzynarodowego systemu finansowego. Zapowiedział wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego złota, dzięki któremu "Rosja zgarnia dziesiątki miliardów dolarów" na swoją "machinę wojenną".
"Stany Zjednoczone nałożyły na Putina bezprecedensowe sankcje, aby pozbawić go dochodów, które wykorzystuje do finansowania wojny z Ukrainą. G7 wspólnie ogłosi, że wprowadzimy zakaz importu rosyjskiego złota, głównego towaru eksportowego, dzięki któremu Rosja zgarnia dziesiątki miliardów dolarów" – napisał Biden.
W sobotę niemiecki minister finansów Christian Lindner ogłosił, że rząd federalny udzielił już obiecanej przez G7 pomocy finansowej Ukrainie. I to znacznej. Wkład Niemców wyniósł aż miliard euro. – Działamy szybko – zaznaczyło Ministerstwo Finansów.
"Jest krytyczny moment dla ewolucji konfliktu"
Premier Wielkiej BrytaniiBoris Johnson po przybyciu do Niemiec oświadczył, że Zachód musi zachować jedność w obliczu rosyjskiej agresji.
– Aby chronić tę jedność i sprawić, by działała, trzeba naprawdę szczerze rozmawiać o konsekwencjach tego, co się dzieje, o presji, jaką odczuwają poszczególni przyjaciele i partnerzy. Ale cena wycofania się, cena pozwolenia Putinowi na sukces, na oderwanie ogromnej części Ukrainy, na kontynuację jego programu podboju, będzie o wiele, wiele wyższa. Wszyscy tutaj to rozumieją – mówił.
Jak poinformowały służby prasowe Downing Street, polityk miał "zgodzić się" z Emmanuelem Macronem, że jest "krytyczny moment dla ewolucji konfliktu i że możliwe jest odwrócenie biegu wojny". W związku z tym postanowili "wzmocnić" wsparcie militarne dla Kijowa.
W spotkaniu państw G7 biorą udział również premier Japonii Fumio Kishida, szef rządu Kanady Justin Trudeau oraz włoski premier Mario Draghi. Do udziału w szczycie zaproszeni zostali ponadto prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oraz szefowie rządów Indii, RPA, Senegalu, Indonezji i Argentyny.
Rosja była kiedyś w grupie najpotężniejszych państw świata
Jak tłumaczyliśmy w maju, w latach 1997-2014 grupa najpotężniejszych państw istniała pod nazwą G8. Należało do niej osiem krajów najważniejszych na świecie pod względem gospodarczym: Francja, Japonia, Niemcy, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Włochy, Kanada i Rosja.
W marcu 2014 roku z tego grona została wyrzucona Rosja. Powód był oczywisty: aneksja Krymu przez Władimira Putina. Wcześniej siedem pozostałych krajów uzgodniło, że nie weźmie udziału w czerwcowym szczycie G8, jaki miał odbyć się w Soczi. W zamian za to w tym samym czasie zaplanowano szczyt G7 w Brukseli.