Michniewicz będzie walczył w sądzie, ale dopiero po MŚ. Bo są rzeczy ważne i ważniejsze
redakcja naTemat
30 czerwca 2022, 17:41·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 czerwca 2022, 17:41
Czesław Michniewicz będzie walczył o swoje dobre imię. Będzie walczył o prawdę ws. swojej osoby i powiązań z szefem piłkarskiej mafii w Polsce. Będzie walczył z pomówieniami i słowami, które uderzają w niego i jego najbliższych. Ale będzie to robił dopiero po mundialu w Katarze, bo przecież w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze. Cóż, selekcjoner właśnie schował się za drużyną narodową. W imię prawdy rzecz jasna.
Czesław Michniewcz potwierdził, że pozwie dziennikarza Szymona Jadczaka
Selekcjoner reprezentacji Polski wyśle pozew dopiero po mundialu w Katarze
Trener Biało-Czerwonych chce walczyć o swoje dobre imię i samą prawdę
Czesław Michniewiczprzerwał swoje milczenie ws. reportażu Szymona Jadczaka, który na łamach Wirtualnej Polski zebrał wiedzę z prokuratorskich akt dotyczącą udziału obecnego selekcjonera Biało-Czerwonych w korupcyjnym procederze, który przed laty pożerał polską piłkę. Michniewicz zapowiada, że walczyć będzie o swoje dobre imię i przyznaje, że publikacja mocno go dotknęła. Tak samo jak jego bliskich.
"Zostałem bezpardonowo i niesprawiedliwie zaatakowany. Seria publikacji i wypowiedzi medialnych dotycząca mojego rzekomego udziału w procederze korupcyjnym uderzyła nie tylko w moje dobre imię, na które pracuję od wielu lat, ale także — a może przede wszystkim — w moją rodzinę. Najbliższe mi osoby cierpią, cierpią moi przyjaciele, również dla mnie jest to bardzo trudny okres. W końcu uznałem więc, że nie mogę na to dłużej pozwalać".
"Wiem, że wspomniane ataki są niesłuszne, a tezy stawiane w medialnych publikacjach nie mają pokrycia w faktach. Jestem osobą niewinną i tego faktu będę bronił wszystkimi dostępnymi środkami. Obrona dobrego imienia to prawo każdego obywatela i ja z tego prawa postanowiłem skorzystać" - zapowiada selekcjoner. Zdziwi się jednak ten, kto spodziewa się walki w sądzie jeszcze tego lata. Wszak są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze.
"Najważniejszym celem są mistrzostwa świata w Katarze, które rozpoczną się już za pięć miesięcy. Mam świadomość, że reprezentacja Polski, której jestem selekcjonerem, potrzebuje spokoju, aby dobrze przygotować się do turnieju. W tym okresie — w którym piłka znów powinna łączyć wszystkich Polaków, a nie dzielić — muszę być myślami z kadrą" - przekazał selekcjoner. Pozew będzie, ale po mundialu. Cóż, samo oceńcie jak to wygląda.
Na pewno z takiego obrotu spraw zadowoleni są przedstawiciele PZPN, którym afera z trenerem kadry w roli głównej bardzo nie jest na rękę. Kibice są wściekli, sponsorzy zaskoczeni, a atmosfera wokół drużyny narodowej fatalne. Cezary Kulesza sam zgotował sobie ten los i to jego będą wytykać palcem ludzie, gdy Czesław Michniewicz przestanie być trenerem Biało-Czerwonych. Ten moment w końcu nadejdzie, może tuż po mundialu.
"Polski Związek Piłki Nożnej nie jest stroną w powyższej sprawie, ale uznaje prawo Czesława Michniewicza do obrony swojego dobrego imienia przed niezawisłym sądem. (...) Zadaniem PZPN jest stworzenie optymalnych warunków do przygotowania reprezentacji Polski przed mistrzostwami świata w Katarze, dlatego decyzję Czesława Michniewicza, dotyczącą wstrzymania działań prawnych, przyjmujemy ze zrozumieniem" - ogłosił szybko związek.
Wygląda więc na to, że Czesław Michniewicz będzie do grudnia chował się za reprezentacją Polski i wszelkie głosy krytyki uciszać będzie wraz z ludźmi z PZPN "dobrem drużyny narodowej". A potem? Brak sukcesu w finałach MŚ oznaczać będzie koniec selekcjonera, związek nie będzie już musiał radzić sobie z jego przeszłością, a trener dostanie szansę, by oczyścić swoje dobre imię. Na razie tego nie robi, choć nikt mu tego przecież nie zabrania...