Mnóstwo emocji przyniósł niedzielny wyścig o Grand Prix Wielkiej Brytanii w Formule 1. Na legendarnym torze Silverstone zwyciężył Carlos Sainz. Dla hiszpańskiego kierowcy Ferrari było to pierwsze zwycięstwo w karierze. Rozczarował za to Max Verstappen, który do mety dojechał na siódmej pozycji.
Carlos Sainz z Ferrari wygrał niedzielne Grand Prix Wielkiej Brytanii
Wyścig rozpoczął się od fatalnego wypadku z udziałem pięciu bolidów
Dopiero siódme miejsce zajął obrońca tytułu MŚ Max Verstappen
Już po sobotnich kwalifikacjach można było podejrzewać, że to będzie szczególny weekend Formuły 1w Wielkiej Brytanii. Na legendarnym torze Silverstone kibice od samego startu mogli obserwować wielkie emocje, niestety, początkowo nie mające zbyt wiele wspólnego ze sportową rywalizacją.
Już na pierwszym łuku doszło bowiem do fatalnego wypadku z udziałem pięciu bolidów. Najbardziej poszkodowany okazał się być kierowca Alfa Romeo F1 Team Orlen. Chińczyk Guanyu Zhou przejechał kilkadziesiąt metrów do góry nogami i można śmiało stwierdzić, że system zabezpieczający Halo uratował mu życie.
Oprócz wspomnianego chińskiego kierowcy w kraksie brali udział także: George Russel, Yuki Tsunoda, Esteban Ocon i Alexander Albon. Na szczęście żadnemu z kierowców nie stało się nic poważnego, co - spoglądając na powtórki całego zdarzenia - można traktować w kategoriach naprawdę sporego szczęścia.
Niedługo po zakończeniu wyścigu Chińczyk pozdrowił kibiców, uśmiechając się do zdjęcia w mediach społecznościowych. Do tego klubowy kolega Roberta Kubicypoinformował, że wszystko jest w porządku i rzeczywiście, wspomniany system Halo go uratował. Dodatkowo Zhou podziękował za wszystkie miłe wiadomości w tym trudnym momencie.
Fatalne decyzje teamu Ferrari
Kierowcy wrócili do ścigania w okrojonym składzie i trzeba przyznać, że zgotowali kibicom wielkie show. Na szczęście pogoda dopisała, dlatego można było skupić się w głównej mierze na umiejętnościach poszczególnych zawodników.
Początkowo najmocniej namieszał Charles Leclerc, który rozbijał się pomiędzy bolidami największych konkurentów, tj. kierowców Red Bull Racing. Skończyło się na uszkodzeniu przedniego skrzydła w maszynie prowadzonej przez wicelidera klasyfikacji generalnej, Sergio Pereza. Meksykański kierowca był zresztą drugi na mecie - pomimo takich przygód.
Błędy popełniali również ostateczny zwycięzca wyścigu Carlos Sainz oraz obrońca tytułu mistrzowskiego Max Verstappen. Ten drugi miał trochę pecha, bo w pewnym momencie najechał na fragmenty bolidu - jak sam przyznał - przez co złapał "kapcia" i nieco uszkodził elementy podłogi swojej maszyny. Mistrz świata przestał się zatem liczyć w kwestii końcowego zwycięstwa.
Takiej okazji nie byli jednak wstanie wykorzystać w teamie Ferrari. Kilka decyzji taktycznych włoskiego zespołu (pit stopy, kwestia ogumienia) sprawiło, że faktycznie, po zwycięstwo sięgnął Sainz - swoje pierwsze w karierze - ale walczący o tytuł Leclerc nie zdołał wskoczyć na podium. Co więcej, przegrał z Perezem oraz zaciekle walczącym Lewisem Hamiltonem.
Swój wielki dzień zanotował również Mick Schumacher. Kierowca Haasa znany w głównej mierze z efektownych kolizji oraz braku obecności na mecie np. ze względu na szereg awarii bolidu, nie dość, że finiszował skutecznie - to zdobył swoją pierwszą zdobycz punktową w karierze. Niemiec do samego końca próbował wyprzedzić Verstappena, ale mistrz skutecznie obronił swoją siódmą pozycję na mecie.
W przyszłym tygodniu kolejne emocje związane z GP Formuły 1. Kierowcy pozostaną w Europie, tym razem rywalizacja przeniesie się jednak do Austrii.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.