Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Artur Boruc to bramkarz, który w historii reprezentacji Polski zapisał się wieloma kapitalnymi meczami. Biało-Czerwoni za czasów gry "Króla Artura" byli europejskim średniakiem, więc wielokrotnie to właśnie polski golkiper był uważany za najlepszego zawodnika w polskiej kadrze. Było tak chociażby podczas Euro 2008, po którym Zbigniew Boniek nazwał Boruca "jedynym polskim piłkarzem światowej klasy".
W barwach Legii Warszawa zawodnik zdobył dwa tytuły mistrza Polski. Ten drugi, już po powrocie do swojego ukochanego klubu, po kilku 15 latach gry w ligach zagranicznych, m.in. we włoskiej Serie A, angielskiej Premier League czy szkockiej ekstraklasie.
Właśnie ze Szkocją, a konkretnie Celtikiem Glasgow Boruc ma najwięcej - poza Legią - dobrych wspomnień oraz szczególny sentyment do tego legendarnego klubu. Pożegnalny mecz bramkarza, który w polskiej kadrze rozegrał 65 oficjalnych spotkań - nie mógł mieć zatem innego zestawu drużyn. Legia kontra Celtic na Łazienkowskiej już 20 lipca.
W internecie zawrzało ze względu na to, ile organizatorzy pożegnalnego meczu Boruca zarządają za wejściówki. Okazało się bowiem, że rozpiętość cen na towarzyskie (mimo wszystko) spotkanie, to kwoty w przedziale 60-130 złotych.
Głos w sprawie zabrali kibice Legii Warszawa. Wpis w mediach społecznościowych opatrzyli zdjęciem, na którym można odnaleźć podobiznę właściciela klubu, Dariusza Mioduskiego.
"Ze zdumieniem i poczuciem żenady przyjęliśmy ceny biletów na mecz SPARINGOWY z Celtikiem. Mamy wrażenie jakby w klubie, poprzedni sezon został wymazany z pamięci. Jakby w ogóle go nie było. Nic się nie stało. Zero przeprosin, wyjaśnień, uderzenia się w pierś. Właściciel schował loki w piasek i tyle go widzieli." - to jeden z fragmentów kibicowskiej treści.
Głos w sprawie zabrał również dziennikarz Krzysztof Stanowski, jeden z twórców Kanału Sportowego. Jak przyznał na Twitterze, wydarzenie generuje ogromne koszty, które pokryć trzeba najprawdopodobniej właśnie z kwestii sprzedanych wejściówek. Dodatkowo Stanowski skierował słowa bezpośrednio w stronę Boruca.
"Legia ma bardzo duże koszty organizacyjne związane z pożegnalnym meczem Boruca. Sam Boruc mógłby z łatwością sprawić, by te koszty były znacznie niższe. I wówczas ceny biletów też z pewnością byłyby niższe." - napisał Stanowski.
Sugestia nie jest bezpośrednia, ale można się domyślić, że dziennikarz sugeruje kwestie zarobków Boruca w stołecznym klubie.
Na reakcję bramkarza nie trzeba było długo czekać. Boruc nagrał specjalny filmik, w którym krótko - w swoim stylu - odnosi się do biletowego zamieszania. Nagranie szybko znalazło się w mediach społecznościowych.
"Witam bardzo serdecznie. Z tego miejsca chciałbym zakończyć aferę biletowo-cenową. Chcialbym tu tylko jedno wyjaśnić...Tu nie ma co ku..a wyjaśniać. Jeśli masz ochotę przyjść na mecz zapraszam bardzo serdecznie, jeśli nie dziękuję i baw się dobrze w domu" - skwitował.
W komentarzach niektórzy kibice zarzucają legendzie warszawskiego klubu, że nie stanął po stronie rozczarowanych cenami fanów.
"Niezle sobie kibiców ogarnales, plujesz na nich a oni myślą ze to deszcz, skoro narzekasz na Mioduskiego to zrzeknij się hajsu za TWÓJ POŻEGNALNY MECZ, wtedy przyjdzie dużo osób" - to jeden z wpisów do filmiku opublikowanego przez Boruca.