
Kompromitacja prowadzących "Pytania na Śniadanie". Eksperci szybko ich zgasili
Mamy wakacje, zatem sezon letnich imprez, na których nie brakuje napojów wyskokowych. W "Pytaniu na Śniadanie" dyskutowano ostatnio o zdrowotnych skutkach coweekendowego picia alkoholu.
Robert El Gendy na samym wstępie powołał się na "amerykańskie badania". – Weekendowe picie wcale nie jest zdrowsze niż picie takie na przykład do kolacji jednej lampki wina – zaopiniował. Jego programowa partnerka, Małgorzata Opczowska szybko wtrąciła się, zaznaczając, żeby takie tezy zostawić do weryfikacji ekspertom.
A byli nimi Robert Rutkowski, terapeuta uzależnień oraz Michał Mularczyk, internista, który od razu zareagował na słowa prowadzącego. – To, co powiedziałeś, zabrzmiało dla mnie: "alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach". To jest według mnie bzdura – zaprotestował.
Terapeuta uzależnień żartobliwie dodał, że "alkohol jest wręcz niezbędną substancją dla zdrowotności", po czym już poważnie powiedział, że alkohol ma takie właściwości jak rozpuszczalnik. – Podrażnia, szkodzi w sposób tak nieprawdopodobny i doszczętny, że jak ja słyszę hasło "najnowsze badania", to się zastanawiam, kto jej zlecał – oznajmił Rutkowski.
– Nie ma bezpiecznej ilości alkoholu, to musi wybrzmieć jasno i czytelnie. Minimalna ilość alkoholu może spowodować bardzo poważne zmiany. Alkohol jest bardzo silnym środkiem depresjogennym – zaznaczył.
Wtedy wkroczyła Opczowska, która bagatelizując słowa specjalistów, przytoczyła popularny argument o wypijaniu lampki czerwonego wina na poprawę krążenia. Podkreśliła też, że trunek ten sączą Francuzi do każdego posiłku. Eksperci znowu musieli obalić mit.
– Mają największą ilość marskości wątroby i innych chorób przewodu pokarmowego. Nie zdajemy sobie sprawy, że trujemy bakterie jelitowe – odparł wymownie internista. Specjaliści jeszcze raz zaznaczyli dosadnie, aby skończyć z mówieniem, że alkohol poprawia krążenie czy trawienie.
– To mistyfikacja, mit podtrzymywany przez lobby alkoholowe. Niektórzy lekarze powtarzają te brednie. Biję się w pierś jako przedstawiciel branży medycznej. Ukazują się książki ludzi z tytułami naukowymi, którzy piszą takie głupoty, że to się w głowie nie mieści – skwitował doktor Rutkowski.
Jak pije się w Polsce? "Nasz wzór jest wzorem północnym"
Nie jest żadną nowością, że niestety w naszym kraju "kultura picia" jest zakorzeniona dość mocno, co pokazują liczne badania. Nowe badania EZOP z ubiegłego roku pokazują, że w Polsce alkoholu nadużywa około 7 proc. Polaków w wieku powyżej 18 lat, a uzależnionych od alkoholu jest ponad 1,9 proc. Co więcej, Polska znalazła się na 9. miejscu w Europie (plus Rosja), jeżeli chodzi o zgony z powodu nadużywania alkoholu.
– Nasz wzór jest wzorem północnym: to znaczy, że pijemy rzadziej, ale dużą ilość alkoholu. Nie ma kultury picia wina do obiadu, ale raczej na imprezach, przy grillu, pojawia się duża ilość alkoholu – tłumaczyła niedawno w rozmowie z naTemat z-ca dyrektora Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom Katarzyna Łukowska.
Zobacz także: Jak piją Polacy na tle innych państw? "Na pewno bardziej szkodliwie". I nie chodzi o ilość
Warto nadmienić, że według raportu OECD z 2021 roku na jednego Polaka rocznie przypada średnio 11,7 litra czystego alkoholu. To odpowiada mniej więcej 2,4 butelki wina lub 4,5 litra piwa tygodniowo na osobę w wieku 15 lat i więcej. Co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych - oznacza to, że na jedną "okazję" wypijamy ponad 80 proc. butelki wina lub 1,5 litra piwa.
W rozróżnieniu na płeć - mężczyźni w naszym kraju spożywają 18,4 litra czystego alkoholu na mieszkańca rocznie, w przypadku kobiet jest to 5,6 litra. Co ciekawe, kobiety o 62 proc. częściej upijają się (w miesiącu), jeśli mają wyższe wykształcenie.