Fatalny wypadek na trasie Tour de France, zawodnik złamał kręgosłup. Wszystko przez kibica
Krzysztof Gaweł
09 lipca 2022, 10:40·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2022, 10:40
Fatalny wypadek wydarzył się w środę na trasie Tour de France, a wszystko przez kibica, który nierozsądnie zagrodził drogę pędzącym po brukach kolarzom. Jak się okazało, Włoch Daniel Oss ucierpiał bardzo mocno, złamał kręgosłup w odcinku szyjnym i musiał wycofać się z rywalizacji. Kolarz TotalEnergies z uszkodzonym kręgiem dojechał jednak do mety!
Kolarz Daniel Oss doznał fatalnej kontuzji na piątym etapie Tour de France
Wszystko przez kibica, który wszedł pod koła kolarza. Ten złamał kręgosłup
Wielka Pętla wjechała już w góry, a liderem jest Słoweniec Tadej Pogačar
Na piątym etapie Tour de France, który rozgrywano w środę na trasie z Lille do Trouée d'Arenberg kolarze mieli do pokonania 157 kilometrów. Rywalizacja odbywała się na słynnych francuskich brukach, gdzie kolarze rozwijają zawrotne prędkości i gdzie nie jest trudno o wypadek. Organizatorzy przygotowali aż jedenaście takich odcinków trasy. Niestety nieroztropne zachowanie grupki kibiców zdrowiem przypłacił Daniel Oss, kolega Macieja Bodnara z ekipy.
Włoch jadący dla TotalEnergies, jadąc z pełną prędkością i krawędzią brukowanej drogi, wpadł z całym impetem na kibica, który nagrywał telefonem przejazd kolarzy i nagle wyszedł na trasę. Tuż pod koła roweru Daniela Ossa. Doszło do potężnej kraksy, a zawodnik poważnie ucierpiał. Tuż za nim przewróciło się dwóch innych kolarzy. W ferworze walki szybko się pozbierał i ruszył do ścigania, ale na mecie etapu przeprowadzono dokładne badania.
Diagnoza okazała się fatalna, Daniel Oss złamał jeden z kręgów szyjnych i w takim stanie dojechał do mety! Szybko został wycofany z rywalizacji, teraz czeka go kilka tygodni rehabilitacji i brak możliwości treningu, bo będzie musiał zakładać kołnierz ortopedyczny. Na środowym etapie doszło do kilku upadków kolarzy, jak to bywa podczas walki na kostce brukowej, ale żaden nie był tak poważny. Wszystko przez nierozważnego kibica.
A przecież w zeszłorocznej Wielkiej Pętli doszło do koszmarnego wypadku, który spowodowała 31-letnia fanka. Do kraksy doszło 46 kilometrów przed metą pierwszego etapu. Jedna z fanek ustawiła się tuż przy trasie i spowodowała gigantyczny karambol, w którym ucierpiało kilkudziesięciu kolarzy. Jesienią stanęła przed sądem w Breście, który skazał ją na 1200 euro grzywny, choć prokurator chciał czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Wskutek tamtej kraksy doszło do potężnego zamieszania w peletonie. Jedni zawodnicy omijali zdarzenie szerokim łukiem, poszkodowani zbierali się z asfaltu i kto czuł się na siłach, wymieniał rower i ruszał w pościg za główną grupą. Wszystko działo się przez chwilę i wyglądało dramatycznie, najgorzej zaś skończyło się dla Jashy Suetterlina, Niemiec wycofał się z rywalizacji. Teraz taki sam los spotkał Daniela Ossa, który rywalizację przypłacił zdrowiem.
Organizatorzy nie zabrali głosu ws. nierozsądnego fana i nie wiadomo, czy spotkają go konsekwencje. Tymczasem peleton pognał dalej i jest w górach. A tam dwa razy triumfował niesamowity Słoweniec Tadej Pogačar, który został liderem Wielkiej Pętli i z pomocą Rafała Majki jedzie po swoje trzecie z rzędu zwycięstwo w Tour de France. W sobotę kolarze pokonają 186,3 kilometra ósmego etapu i przejadą z Dole do szwajcarskiej Lozanny.
Przed peletonem jeszcze 14 ciężkich etapów i rywalizacja w drodze do Paryża. Zwycięzców poznamy na Polach Elizejskich 24 lipca, a wcześniej będziemy świadkami pięknej walki o triumf. Czy ktoś zatrzyma Tadeja Pogačara? Na razie się na to nie zanosi.