Novak Djoković wygrał Wimbledon po raz siódmy. Nick Kyrgios walczył dzielnie, ale nie miał szans
Novak Djoković wygrał Wimbledon po raz siódmy. Nick Kyrgios walczył dzielnie, ale nie miał szans Fot. SEBASTIEN BOZON/AFP/East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Novak Djoković wygrał turniej mężczyn wielkoszlemowego Wimbledonu
  • To jego siódme zwycięstwo w karierze na kortach w Londynie
  • Rywalizację pań zdominowała Jelena Rybakina z Kazachstanu
  • Wimbledon po dwóch tygodniach rywalizacji dotarł w niedzielę do mety, na deser dla fanów tenisa pozostało starcie Novaka Djokovicia z Nickiem Kyrgiosem. Serb wygrał w karierze 20 turniejów Wielkiego Szlema i ściga uparcie Rafę Nadala, który triumfów ma 22. Niesforny Australijczyk po raz pierwszy w karierze przedarł się do finału i mógł napisać historię. Zwłaszcza, że ograł "Nole" dwa razy w karierze i nigdy jeszcze z nim nie przegrał.

    Ale musiał sobie poradzić z presją, która spoczywa na barkach finalisów, a którą Serb zna doskonale, bo w samym Wimbledonie triumfował aż sześć razy. A Nick Kyrgios - agresywny, nieokrzesany, momentami szalony - do finału awansował bez gry, bez okazji sprawdzenia się z Rafaelem Nadalem. I być może w finale by się nie znalazł, gdyby nie uraz i wycofanie się legendy tenisa. Zamiast starcia gigantów kibice oglądali pojedynek Serba z jego koszmarem.

    Dobrze rozpoczął mecz Novak Djoković, pewnie wygrał swoje dwa gem serwisowe, tak samo jak Nick Kyrgios swojego i to Serb prowadził 2:1. Ale Australijczyk dopiero się rozkręcał, w gemie piątym wykorzystał drugiego "breaka" i niespodziewanie zyskał prowadzenie 3:2. A jeszcze dorzucił swoje podanie i miał już dwa gemy zapasu nad wielkim faworytem (4:2). Jak odpowiedział Serb?

    Próbował atakować, ale Australijczyk pilnował swojego podania i nie był za bardzo zainteresowany, by atakować rywala przy jego serwisie. Szybko zrobiło się 5:3, jeszcze "Nole" zmniejszył stratę do jednego gema, zaatakował w partii dziesiątej, lecz Nick Kyrgios zrobił swoje. Wykorzystał drugą piłkę setową i dzięki jednemu przełamaniu objął prowadzenie w finale Wimbledonu.

    W partii drugiej role się odwróciły, a teraz to Serb wystąpił w roli nauczyciela. Wykorzystał moment dekoncentracji Nicka Kyrgiosa w czwartym gemie i błyskawicznie go przełamał, pierwszy raz w niedzielnym finale. Faworyt prowadził 3:1, a jego rywal z Antypodów ruszył do odrabiania strat. Przegrywał 2:4, po chwili już 3:5 i nie potrafił poradzić sobie z podaniem mistrza z Bałkanów. A ten szedł jak po swoje.

    Zagrywał mocno, dobrze returnował, do tego pokazał stalowe nerwy. W dziewiątym gemie przegrywał już 0:40, rywal miał trzy "break pointy" i mógł ze stanu 3:5 odrobić gema i walczyć o remis w secie drugim. Novak Djoković zagrał jednak perfekcyjnie, wyrównał stan gema na 40:40, a po chwili miał już piłkę setową. Wykorzystał ją bez wahania i wyrównał stan finału Wimbledonu wygrywając seta 6:3.

    Mecz otwierał się na nowo, a obaj nie zamierzali się cofnąć przed rywalem nawet na krok. Serb już w pierwszym gemie miał dwa "breaki", ale Nick Kyrgios się wybronił. Walczył na korcie, zżymał się na kibiców i skarżył sędziemu. A poza tym walczył, serwował potężnie i szukał przełamania. Serbski as grał na zimno, trafiał piłkę za piłką, nie dawał Australijczykowi okazji do rozwinięcia skrzydeł (4:4).

    W dziewiątym gemie Nick Kyrgios prowadził już 40:0, ale stracił kolejne cztery piłki. "Nole" poczuł krew, wykorzystał błędy rywala i wyszarpał mu gema, zyskując prowadzenie 5:4. Australijczyk eksplodował, zaczął krzyczeć w stronę swojej ekipy i ostro gestykuować. "Czemu to robicie? Czemu? Dlaczego się uśmiechacie?" - wołał wściekły, a jego rywal tylko przygądał się tej scenie ze spokojem. Widział, że przeciwnik właśnie pęka jak kruchy lód.

    Sędzia doprowadził skandalistę z Antypodów do porządku, ale na korcie panował Novak Djoković. Wygrał seta trzeciego 6:4 i miał prowadzenie w finale. Zdecydował się po trzecim secie opuścić kort i ruszyć do szatni. A Nick Kyrgios został sam ze swoimi myślami po nieudanej partii trzeciej. W kolejnej ruszył do ataku i pokazał, że nie zamierza się poddać. Świetnie serwował, walczył o każdą piłkę i znów był sobą.

    Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Australijczyk wygrywał gema, Serb odpowiadał (3:3). Kyrgios prowadził, Djoković zaraz wyrównywał (5:5). Dziesięć gemów zażartej bitwy nie przynosiło rozstrzygnięcia, choć to faworyt wciąż był bliżej wygranej. Sfrustrowany zawodnik z Antypodów wdał się znów w pyskówkę z sędzią, gdy w kolejnym gemie nie przyznano mi dwóch punktów. Ale prowadził 6:5 i wciąż naciskał na wielkiego rywala.

    Ale ten imponował spokojem, szybko wygrał gema numer dwanaście i miał szansę zamknąć finał w tie-breaku. Prowadził w nim 2:1, a potem Nick Kyrgios popełnił cztery proste błędy i tylko zwiesił głowę. Novak Djoković wyszedł na prowadzenie 6:1 i miał aż cztery piłki meczowe. Piłki na tytuł na świętej trawie. Dwie obronił rywal, przy trzeciej posłał piłkę w siatkę. Serb triumfował w znakomitym finale 4:6, 6:3, 6:4, 7:6(3).

    Novak Djoković, niezależnie od kontrowersji, które wywołuje poza kortem, jest jednym z największych tenisistów w historii. W niedzielę wygrał swój 21 turniej wielkoszlemowy w karierze, po raz siódmy okazał się najlepszy na świętej trawie w Wimbledonie. I wygrał czwarty raz z rzędu zmagania w Londynie, co czyni go absolutną legendą turnieju.

    Już w sierpniu Serb stanie przed szansą, by na kortach w Nowym Jorku wygrać US Open i zrównać się z Rafą Nadalem, rekordzistą wszech czasów. Hiszpan wygrał w Wielkim Szlemie 22 imprezy, ale nie wiadomo czy wystartuje w USA. Z Wimbledonu wycofał się przez uraz w półfinale, nie zagrał z Nickiem Kyrgiosem i musi skupić się na walce o powrót do zdrowia.

    Wynik meczu finałowego Wimbledonu mężczyzn:

  • Novak Djoković (Serbia) - Nick Kyrgios (Australia) 4:6, 6:3, 6:4, 7:6(3)
  • Czytaj także: