Dekadę temu Mandaryna zdobiła niejedną okładkę. Teraz Marta Wiśniewska udzieliła wywiadu, w którym wróciła pamięcią do czasów, kiedy cała Polska interesowała się tym, co słychać u niej i ówczesnego męża, Michała Wiśniewskiego. Przywołała wspomnienia z porodów dzieci. Wróciła też do słynnej wpadki w Sopocie. Ponadto wyjawiła jakie relacje panują obecnie pomiędzy nią a liderem Ich Troje.
Ostatnio Mandaryna cofnęła się w czasie, goszcząc w podcaście "Ofeminin". Przyznała, że program "Jestem, jaki jestem" nie był dla niej łatwy
W wywiadzie przypomniała też swoje porody oraz okres, kiedy przeżywała kryzys wizerunkowy po show na sopockim festiwalu
Marta Wiśniewska wyznała, jakie relacje panują obecnie między liderem Ich Troje a ich dziećmi, Xavierem i Fabienne
W 2002 roku Michał Wiśniewski poślubił Martę Mandrykiewicz (Mandarynę), pochodzącą z Łodzi tancerkę z zespołu. Drugie małżeństwo wokalisty zawarte przed kamerami TVN-u w lodowej scenerii w Kirunie na północy Szwecji przetrwało cztery lata i było bardzo publiczne.
Rozkwit popularności Mandaryny przypadł właśnie na czas, kiedy była żoną lidera Ich Troje. Barwna para doczekała się dwójki dzieci: Xaviera Michała i Fabienne Marty. W 2003 roku wystąpili w reality show "Jestem jaki jestem". Trzy lata później ich małżeństwo się rozpadło. Potem Mandaryna na pewien czas wycofała się z show-biznesu, skupiając się na wychowywaniu pociech i swojej szkole tańca.
Od dłuższego czasu Marta Wiśniewska zdaje się o sobie przypominać. Nagrywa nowy materiał muzyczny i okazjonalnie koncertuje podczas różnych wydarzeń czy imprez w klubach. Ostatnio skusiła się na udział w podcaście "Ofeminin", w którym wróciła pamięcią do życia, jakie wiodła przed laty.
Mandaryna wspomina porody w prywatnych klinikach. "Wydarzenia ogólnopolskie"
W najnowszym wywiadzie Mandaryna przyznała, że okres, kiedy emitowano program "Jestem, jaki jestem", był dla niej nieco przytłaczający. Nawet kiedy rodziła swoje dzieci, musiała znosić chmary fotoreporterów.
– Za każdym razem, gdy rodziłam, pod prywatną kliniką czatowali paparazzi. Moje porody to były wydarzenia ogólnopolskie, jakieś happeningi. A nie były łatwe – zaznaczyła artystka.
– Xaviera rodziłam na przykład ponad 12 godzin. W przypadku Fabki lekarze byli już pewni, że będzie cesarka. Córka była owinięta pępowiną, więc istniało ryzyko, ale na szczęście wszystko się udało cudownie – dodała.
– Reporterzy potem kordonem odwozili nas do domu. Musieliśmy się kamuflować i jak się dało uciekać przed tym. Dlatego moment wyjścia ze szpitala był dla mnie stresujący – podkreśliła.
Mandaryna została dopytana o to, jak aktualnie wyglądają relacje Wiśniewskiego z 20-letnim synem i 18-letnią córką. Przyznała, że choć dzieci mają z tatą dobry kontakt, to jej czasem trudno dogadać się z ex mężem.
– Bardzo kocha swoje dzieci, to nie ulega wątpliwości. Natomiast między nami relacje są różne. Siekiera raz wisi w powietrzu, raz topór jest zakopany. Ale to nie ma żadnego znaczenia, jeśli chodzi o nasze dzieci. I Michał je kocha, i ja. I to jest absolutnie najważniejsze – zaznaczyła.
– To, że my czasem nie możemy się dogadać, to jednak staramy się, żeby nie miało to wpływu na nasze dzieci. One wiedzą, że miłość do nich jest po obu stronach. Mam wrażenie, że są bardzo mądre życiowo. Mają duży dystans do świata, ale też taką przyjemną otwartość – dodała.
Mandaryna wróciła do wpadki z Sopotu. "Chciano podłożyć mi świnię"
Po 2005 roku Mandaryna mierzyła się z niemałym kryzysem wizerunkowym po słynnym wykonaniu "Ev'ry Night" w Sopocie. Minęło ponad 15 lat, a ludzie wciąż pamiętają owy występ.
– Byłam bardzo naiwna. Mam pewne podejrzenia, kto to był. Jednak nawet z najgorszych sytuacji staram się wyciągać miłe rzeczy. Wierzyłam, że to, czego chciałam, się spełni – powiedziała w podcaście.
– Byłam młoda, miałam głowę pełną marzeń, pracowałam ciężko i byłam przekonana, że osiągnę, czego chcę. Myślałam, że ludzie, którzy stoją obok mnie, też są szczęśliwi, fajni i biegną ze mną w tym samym kierunku. Chyba najbardziej zaskoczyło mnie, że tak nie jest. Za wszelką cenę chciano podłożyć mi świnię, wepchnąć na samą górę, a potem z niej zepchnąć i patrzeć, czy spadnę na cztery łapy – podsumowała gorzko.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.