Na pewno słyszeliście powiedzenie, zgodnie z którym przeciwieństwa się przyciągają. I na pewno choć raz zastanawialiście się nad jego sensownością. Mam dobrą wiadomość — mieliście rację. Cechą, która ma gwarantować nam nie tylko najdłuższy małżeński staż, ale też największą satysfakcję ze związku, jest właśnie podobieństwo osobowości, ale nie tylko. Oto co decyduje, komu się uda.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dlaczego niektóre małżeństwa potrafią trwać ze sobą do końca życia, a inne rozpadają się po paru miesiącach? Oto, jakie teorie na ten temat mają psychologowie.
Eva Klohnen, John Gottman i Jonathan Koehler to psychologowie i psychoterapeuci, z których każdy wysnuł własną teorię wyjaśniającą, w czym tkwi sekret udanego i długiego związku.
Dopasowanie charakterów, wiek partnerów w momencie zawarcia małżeństwa, a nawet posiadanie dzieci to czynniki, które mają istotny wpływ na to, czy związek będzie źródłem szczęścia i satysfakcji.
Przeciwieństwa się nie przyciągają
Wszyscy znamy z popkultury historie zakochanych z dwóch zupełnie różnych światów. Rose z Jackiem zakochani na pokładzie Titanica mieli być parą idealną, chociaż ona spała w apartamencie a on w zawszonej kajucie. Pod koniec bajki królewicz kończył z żebraczką, a najprzystojniejszy chłopak w szkole z pryszczatą kujonką. Tego nauczyła nas popkultura. A jak jest w rzeczywistości?
"Przeciwieństwa się przyciągają, ale miłość to chemia nie fizyka" – usłyszałam kiedyś slogan z ust kogoś, kto był zwolennikiem teorii podobnych osobowości. I chyba miał rację, bo tę wersję potwierdzają badania naukowców. Okazuje się, że czynnikiem, który ma największy wpływ na to, czy osiągniemy małżeńskie szczęście, jest nasze podobieństwo.
„O tym, czy małżeństwo będzie trwałe i szczęśliwe, decyduje przede wszystkim podobieństwo osobowości. Cała reszta praktycznie się nie liczy” — uważa dr Eva Klohnen z University of Iowa. Jednak zanim poznamy osobowość partnera, kierujemy się zdecydowanie powierzchownością — cechami, które mają nas przekonać, że potencjał genetyczny partnera jest wysoki.
Najpierw wygląd, potem wnętrze
Czy oznacza to, że ostatecznie wygląd jest ważniejszy niż nasze wnętrze? Nie, ale jeśli nie uznamy partnera za przynajmniej względnie atrakcyjnego, relacja nigdy nie dojdzie do poziomu, w którym podobieństwa zaczną być znaczącym sygnałem skłaniającym nas do zawiązania bliższej relacji.
Psychologowie ewolucyjni twierdzą, że szukamy cech świadczących o wysokim potencjale genetycznym partnera i nawet jeśli nie planujemy dzieci, to podświadomie kierujemy się właśnie możliwością rozrodu i opieki nad potomstwem.
Panowie mają preferować szczupłe panie o szerszych biodrach czy pełnych piersiach, kobiety z kolei zwracają uwagę przede wszystkim na wysoki wzrost mężczyzny i regularność rysów jego twarzy. Tak mówi psychologia ewolucyjna, ale dzisiaj nie można zbagatelizować wpływu wzorców kulturowych, które sprawiają, że równie atrakcyjny może wydać nam się obraz spopularyzowany przez media społecznościowe np. konkretna męska fryzura, wypełnione kwasem usta, figura atletyczna...
7 zasad pomagających w dopasowaniu
Gdy jednak ochłoniemy po pierwszym wrażeniu i zaczniemy oceniać partnera po osobowości, szybko dojdziemy do wniosku, że to, co najbardziej nas w nim pociąga, to jego podobieństwo do nas. Dlaczego tak się dzieje?
Psychologowie określili, że jedną z cech, które mają wpływ na "szczęście małżeńskie" jest zbliżony poziom ugodowości. Jeśli obydwoje partnerzy mają równą otwartość na kompromisy, to jasne, że ich spory mają dużą szansę na zakończenie się polubownym rozwiązaniem.
Kolejną cechą jest podatność na zdenerwowanie, które może być rozumiane jako odporność na stres lub sytuacje ekstremalne. I ponownie — jeśli nasza reakcja na sytuację wyprowadzającą nas z równowagi jest podobna, mamy większą szansę na pokonanie przeciwności losu razem.
Kolejne cechy ważne dla obojga partnerów to otwartość, podobny poziom potrzeb emocjonalnych i zgodność w ocenie charakteru partnera. Problem w tym, że cechy te są na tyle sprecyzowane, że nie poznamy ich na etapie deklaracji, a dopiero w praktyce, gdy związek zostanie zawiązany.
Prof. John Gottman, amerykański psycholog i terapeuta od 30 lat bada pary pod kątem dopasowania. Kieruje on założonym przez siebie Instytutem Badania Związków (Relationship Research Institute), znanym nieoficjalnie jako „Laboratorium Miłości” (Love Lab). Wyróżnił on 7 kroków, które pozwolą nam na wzmocnienie związku, nawet jeśli nasze dopasowanie na pierwszy rzut oka wydaje nam się niewystarczające.
1. Szukaj wsparcia. Najlepiej skorzystać z porady terapeuty dla par zanim zaczniemy popełniać kolejne błędy.
2. Gryź się w język. Profesor wskazuje, że powodem konfliktów w trakcie wymiany zdań często staje się nieodpowiednio wyrażona myśl, jedno sformułowanie może wywołać lawinę negatywnych słów.
3. Nie zaczynaj dyskusji od najmocniejszych argumentów. W rozmowie należy zastosować zasadę od najmniej ważnej do najważniejszej kwestii.
4. Ustępuj. W końcu pary o podobnym poziomie ugodowości mają największą szansę na długotrwały związek.
5. Wymagaj od siebie i od partnera. Osoba, która w związku daje z siebie za dużo, szybko staje się tą wykorzystywaną.
6. Naucz się godzić. W związku powinniśmy wiedzieć zarówno jak się kłócić i jak godzić.
7. Skup się na plusach relacji. Pozytywne myślenie o związku przekłada się na nasz pozytywny stosunek do partnera.
Czy małżeństwo szkodzi miłości?
Inne światło na trwałość związków małżeńskich rzuca psycholog Jonathan Koehler, który uważa, że kluczowy jest wiek, w którym pary zawierają związek małżeński. I tutaj chyba bez zaskoczeń — im starsza para, tym większa szansa na to, że ich związek przetrwa.
Zawarcie ślubu, gdy partnerzy mają powyżej 35 lat, ma być gwarantem naprawdę udanego związku, co łączyć ma się z dojrzałością, ukształtowanym charakterem i jasnym określeniem priorytetów w swoim życiu.
Co ciekawe, pojawienie się na świecie potomstwa może zbliżyć do siebie partnerów, jeśli ci wcześniej określali swój związek jako szczęśliwy. W przeciwnym razie dziecko może poróżnić partnerów i doprowadzić do szybkiego zakończenia relacji.
Zupełnie inne światło na instytucje rodziny i małżeństwa rzucają natomiast wnioski wysnute przez profesora Gottmana. Twierdzi on wręcz, że małżeństwo może być... wrogiem miłości. „Pary, które nie wzięły ślubu, dłużej trzymają się pozytywnych wartości z okresu narzeczeństwa. W małżeństwie szybko ulegają one erozji” - pisze.
Okazuje się więc, że psychologia po raz kolejny potrafi zaskoczyć, a związki nieformalne, "na kocią łapę", nieobwarowane zasadami religijnymi czy instytucją prawną mogą być zdecydowanie bardziej udane, niż te zawarte przed ołtarzem, czy urzędnikiem. Podsumowując — większe szanse na udany związek mamy wraz z wiekiem, z osobami najbardziej podobnymi do nas i gdy nie zdecydujemy się go sformalizować. Tak przynajmniej twierdzą psychologowie...