Gigantyczny kryzys na rynku węgla trwa. Górnicy są wściekli na rząd PiS. Domagają się większych inwestycji w sektor czy podwyżki płac, która uwzględniałaby galopującą drożyznę. A jednak jest jeszcze coś, co przelało czarę goryczy. To, jak potraktował ich rząd w ostatnich dniach. Dlatego szykują tzw. opcję atomową.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Górnicy są źli, gdyż rząd na spotkania ze związkowcami nie wysłał wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, choć był naturalnym kandydatem do rozmów. I był przez nich oczekiwany.
Zamiast czołowego polityka PiS pojawił się jego zastępca Piotr Pyzik i to - jak czytamy - w dwóch miejscach jednocześnie. Pyzik był i przy okazji okupacji siedziby PGG w Warszawie i przy okupacji Tauronu w Katowicach.
Stało się tak mimo wielkiego kryzysu energetycznego. Górnicy poczuli się zlekceważeni takim podejściem i grożą teraz blokadą dostaw węgla oraz między innymi blokadą biura Mateusza Morawieckiego. Zapowiadają w rozmowie z Bizblog.pl zaostrzenie protestu.
O tym, że ci w Polsce, którzy grzeją węglem, często nie chcą już głosować na PiS pisał w naTemat Łukasz Grzegorczyk. O tym, że węgla brakuje w całej Polsce, mówi się od tygodni. Każdy, kto ogrzewa dom w ten sposób wie, że opałem trzeba zainteresować się już w lecie, by zimą nie zostać na lodzie.
W tym roku zdobycie surowca graniczy jednak z cudem. Świadczą o tym na przykład gigantyczne kolejki czekających na węgiel przed kopalnią Bogdanka.
– Składy są puste. Dzwonimy, pytamy, ale bez zmian – powiedziała naTemat. – Nie podoba mi się, do czego to wszystko doszło. My emeryci teoretycznie mamy lepiej niż kiedyś, ale przy tej drożyźnie tak naprawdę zmiana jest mała – dodała.
Jeszcze w 2021 r. węgiel był podstawowym nośnikiem do ogrzewania pomieszczeń dla 3,8 mln gospodarstw domowych. Tak wynikało z danych, Ministerstwa Klimatu. W obecnej sytuacji te statystyki mogą być bardzo niewygodne dla rządzących.
– Dla mnie to chora sytuacja, żeby ludzie nie mogli kupić opału na prostych zasadach. A ceny poszły w górę i nie chodzi tu tylko o węgiel. Za drewno płaci się teraz chyba 300 proc. więcej niż rok temu. W tej chwili to duży kłopot, bo większość ludzi myśli o kupnie opału latem – powiedziała pani Joanna, która w tym roku też musiała się spiąć, by w porę zaopatrzyć się w węgiel.