Niewiele jest instytucji, które budzą tyle emocji co straże miejskie w naszych miastach. W kolejnych miejscowościach lokalni politycy próbują zlikwidować te formacje. Teraz całkowite ich zlikwidowanie planują politycy Ruchu Palikota. Jednak zamiast populistycznego chodzenia na skróty i rozwiązywania służb warto zastanowić się, jak można poprawić ich działanie.
Od 1997 roku na potęgę powstają straże miejskie. Kilkutysięczne formacje mają wielkie miasta, niewielkie straże mają miasteczka czy gminy. Niezależnie od wielkości formacji i lokalnej społeczności krytyka wszędzie jest równie ostra. Straż miejska ostro pracuje na negatywną opinię. Stąd też pojawiają się pomysły takie, jak inicjatywa Ruchu Palikota, by zlikwidować straż miejską w Łodzi. Jeśli się powiedzie, politycy tej partii chcą rozszerzyć ją na inne miasta w kraju.
Obowiązki straży miejskiej:
– ochrona spokoju i porządku w miejscach publicznych,
– ochrona obiektów komunalnych i urządzeń użyteczności publicznej,
– współdziała z właściwymi podmiotami w zakresie ratowania życia i zdrowia obywateli,
– współdziała z organizatorami i innymi służbami w ochronie porządku podczas zgromadzeń i imprez publicznych,
– doprowadza osoby nietrzeźwe do izby wytrzeźwień lub miejsca ich zamieszkania. CZYTAJ WIĘCEJ
Jest jednak szansa, by straż miejska działała tak, jak chcemy. O ile na działanie policji praktycznie nie mamy wpływu, to strażą zarządza wybierany przez nas burmistrz czy prezydent. Dlatego warto się chyba zastanowić, co denerwuje nas w strażnikach w naszych miastach.
Najbardziej drażni kierowców niezliczona ilość fotoradarów. – Przecież to oczywiste, że one służą tylko nabijaniu miejskiej kasy – ocenia Michał z niewielkiego miasta na Pomorzu, gdzie od kilku lat działa straż miejska. Zauważa, że radary są stawiane w takich miejscach, by złapać jak największą liczbę kierowców. – Stawiają puszkę tuż przed tablicą z końcem terenu zabudowanego na wylotówce z miasta. Za to na osiedlowych uliczkach musieli zbudować te irytujące progi zwalniające, bo straż nie mogła poradzić sobie z wyścigami ulicznymi – dodaje. Proponuje, by strażnicy na swoją działalność zarabiali karząc tych, którzy rzeczywiście sprawiają zagrożenie na drogach.
Od kierowców właściwie nie da się usłyszeć dobrego słowa o strażnikach.– To straszni służbiści – ocenia krótko Łukasz z Warszawy. I opisuje sytuację, jaka przydarzyła mu się w pobliżu Centrum Nauki Kopernik na Powiślu. – Chciałem zaparkować, ale nie miałem drobnych do parkomatu, więc poszedłem rozmienić pieniądze. Kiedy wracałem obok samochodu stał już patrol i wypisywał mandat. Przez 15 minut wykłócałem się z nimi, bo wracając z kiosku kupiłem bilet. Przekonywali, że skoro nie miałem drobnych to mój problem i mandat mi się należy – ocenia. A to właśnie od liczbywystawionych mandatów zależy premia strażnika.
Choć to najłatwiejszy miernik, od którego można uzależnić wynagrodzenie strażników, warto pomyśleć nad kryteriami, które bardziej przystają do realiów. Mieszkańcy miasta byliby znacznie bardziej zadowoleni, gdyby spadła liczba zakłóceń ciszy, a nie wzrosła liczba mandatów.
Dlatego nasz rozmówca postuluje, by strażnicy stosowali przepisy z głową, wtedy na pewno poprawi się nastawienie ludzi do tej służby. Zdaniem Łukasza takie kwestie jak nadmierna liczba fotoradarów czy nadgorliwość w wystawianiu mandatów zaciemniają obraz pracy służb municypalnych. – Przecież straż pełni ważną rolę. Ekopatrol robi świetną robotę, jeśli chodzi o zwierzęta. Ale straż miejska nie powinna próbować stać się drugą policją, tylko pilnować porządku w mieście – dodaje. Być może osłabiłoby to poważny wizerunek tej formacji, ale przecież ktoś musi zajmować się tak banalnymi rzeczami jak pilnowanie właścicieli psów, kontrolowanie, czy śmieci wyrzucamy do do swojego śmietnika, czy do lasu.
To ostatnie nie wychodziło jej najlepiej, dlatego też to straż miejską obarcza się winą za konieczność znowelizowania ustawy śmieciowej. Nałożono na nas nowy podatek i przekazano gminom obowiązek wywozu śmieci, bo mieszkańcy podrzucali swoje nieczystości do pojemników miejskich. Straż miejska nie była w stanie wyegzekwować od mieszkańców, by zgodnie z prawem płacili za wywóz swoich śmieci.
Warto też zastanowić się nad zwiększeniem liczby ulicznych patroli, szczególnie wieczorami i w nocy. Tak, jak zrobili to niedawno strażnicy w Gdańsku. Dzięki wydłużeniu pracy o zaledwie trzy godziny (od 22.00 do 1.00 w nocy) przeprowadzono ponad 100 interwencji. Oczywiście więcej patroli to dodatkowe koszty, ale dobrym rozwiązaniem wydają się łączone patrole z policjantami. Dzięki nim udaje się uratować zdrowie i życie wielu bezdomnych, którzy mieszkają w ogródkach działkowych czy śmietnikach. To właśnie strażnicy miejscy powinni się też zajmować usuwaniem niechcianych lokatorów z klatek schodowych.
Każdy z nas ma zapewne własne obserwacje i swoje pomysły na poprawę działania straży miejskiej. W komentarzach przedstawcie swoje propozycje. Może kilkoro komendantów straży miejskich zaczerpnie z nich inspirację. W końcu lepiej funkcjonująca straż miejska sprawi, że będzie nam się żyło lepiej w naszych miastach.