
Odwołany "Teleranek" staje się symbolem stanu wojennego i urasta do rangi najgorszej represji tamtych czasów. Dlaczego dorośli tak poważnie podchodzą do "Teleranka"?
Ten dźwięk z dzieciństwa pamiętamy chyba wszyscy. Telerankowy kogut przez ponad 30 lat towarzyszył najmłodszym w każdy niedzielny poranek. No, prawie każdy. 13 grudnia zamiast programu dla dzieci wyemitowano przemówienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Trauma niektórym pozostała do dziś, bo wspomnienie to często pada w kontekście 13 grudnia. Krzysztof Skiba, frontmen kapeli "Big Cyc" do dziś powtarza, że generał Jaruzelski "zabrał mu 'Teleranek'". Dziennikarka Beata Tadla napisała pod hasłem "Niedziela bez 'Teleranka'" całą książkę o życiu w późnym PRL. "Dzień, który zaczął się bez teleranka" – to z kolei tytuł, jaki możemy spotkać w bardzo wielu gazetach i serwisach informacyjnych właśnie 13 grudnia.
Pierwszy odcinek "Teleranka" wyemitowano we wrześniu 1972 roku. Kilku pokoleniom małych Polaków towarzyszył więc przez całe dzieciństwo, ubarwiając je cyklami "Zrób to sam", "Niewidzialna Ręka" i "Klub Pancernych", pokazując reportaże i poważnie odpowiadając na nurtujące młodych ludzi pytania.
Choć odcinek został nakręcony, nigdy go nie wyemitowano. Dlaczego? Do dziś nie wiadomo. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że w programie miała znaleźć się między innymi piosenka Kasi Sobczyk "Trzynastego, wszystko zdarzyć się może", a głównym tematem odcinka był zlot czarownic na Łysej Górze. Gościem był, według ustaleń "Gazety", Lech Stefański z Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego. CZYTAJ WIĘCEJ
Ostatnio "Teleranek" coraz częściej jest używany w politycznym kontekście. Choć z anteny zdjęto go dopiero w 2009 roku, stał się symbolem minionego ustroju. Wszystko przez odcinek, którego nie wyemitowano 13 grudnia 1981 roku.
Prof. Dariusz Skrzypiński, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, uważa że sprowadzanie rocznicy stanu wojennego jedynie do "Teleranka" jest zabiegiem, który obniża rangę tego wydarzenia.
Teleranek spadł z anteny 29 września 2009 roku. Kierownictwo telewizji uznało bowiem, że jego produkcja się nie opłaca. Kultowy program dla dzieci miał ich zdaniem zbyt niską oglądalność, a koszty produkcji były zbyt wysokie (zdaniem cytowanych przez "Gazetę Wyborczą" pracowników TVP wynosiły one kilkanaście tysięcy złotych) CZYTAJ WIĘCEJ
