Lekarka z Austrii popełniła samobójstwo, po tym jak została zastraszona przez antyszczepionkowców. Wcześniej – ze względu na groźby śmierci – zmuszona była do zamknięcia praktyki lekarskiej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaszczuta przez antyszczepionkowców lekarka z Austrii popełniła samobójstwo
Zanim to tego doszło, całkowicie zamknęła swoją praktykę i wydała krocie na ochronę
Jak donosi agencja Associated Press, Austriacy są poruszeni śmiercią lekarki, która zamknęła swoją praktykę ze względu na otrzymywanie gróźb śmierci od przeciwników szczepionek przeciw COVID-19.
Zastraszona lekarka popełniła samobójstwo
Ciało dr Lisy-Marii Kellermayr zostało znalezione w jej biurze w wiejskiej okolicy w północnej Austrii. Prokuratorzy potwierdzili samobójstwo i poinformowali, że znaleziono notatki, których treści jednak nie ujawniono.
Kellermayr ogłosiła miesiąc temu, że zamyka tymczasowo praktykę po ponad siedmiu miesiącach otrzymywania gróźb śmierci. Jak tłumaczyła, wydała ponad 100 tys. euro na ochronę.
Z kolei w połowie lipca lekarka przekazała, że już na stałe zamyka praktykę, ponieważ nie może powiedzieć, kiedy będzie mogła pracować w "normalnych okolicznościach."
"Zakończmy to zastraszanie i strach. Nienawiść i nietolerancja nie mają miejsca w Austrii. Znajdźmy sposób na pokojowe współżycie" - podkreślił.
Minister zdrowia Johannes Rauch oświadczył, że śmierć Kellermayr "głęboko nim wstrząsa". "Jako lekarka poświęciła swoje życie zdrowiu i dobru innych" - napisał na Twitterze Rauch. "Groźby śmierci wobec niej i jej kolegów były brutalną rzeczywistością" – dodał. Policja zapewnia, że zrobiła w tej sprawie wszystko, co było możliwe.
– Mogą pojawić się impulsy do zwiększenia zakażeń koronawirusem, np. powrót dzieci do szkół. Wtedy będziemy się zastanawiali, czy jakichś regulacji, chociażby dotyczących maseczek w środkach transportu, nie zastosować – informował media kilka dni temu Adam Niedzielski.
Minister zwrócił uwagę, że letnia fala koronawirusa rozwija się dynamicznie, ale ogólny poziom zakażeń i liczba hospitalizacji nie są dotkliwe dla systemu opieki zdrowotnej. Przy decyzji o nowych restrykcjach będzie brana pod uwagę przede wszystkim liczba chorych przebywających w szpitalach z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19.
– Jeżeli będziemy widzieli niepokojące sygnały, mówię tu przede wszystkim o liczbie hospitalizacji, to będziemy podejmowali decyzje. Jest też pewne ryzyko, że we wrześniu może się szybko pojawić wzmocnienie impulsów do zwiększenia zakażeń - dzieci wracają do szkoły, mamy powroty do pracy, więcej czasu przebywania w zamkniętych przestrzeniach – zaznaczył minister Niedzielski.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.