Jeszcze kilkanaście lat temu polskie matki rzucały w kąt znienawidzone pieluchy tetrowe na rzecz luksusowych jednorazowych pampersów. Dzisiaj matki wracają do nich tak, jak do chustonoszenia, hodowania własnych warzyw zamiast dawania dzieciom słoiczków i kupowania drewnianych klocków w miejsce wyjących plastikowych zabawek. A przynajmniej niektóre matki — "crunchy moms" to matkowe spektrum, od kobiet, które chcą naturalnego rodzicielstwa do tych, które szczepionkom i lekarzom mówią zdecydowane nie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Crunchy moms" to matkowe spektrum — od kobiet, które starają się wychowywać dzieci w duchu naturalnego rodzicielstwa do radykalnych matek, które hołdują zasadom duchowości, magii, odrzucając wiedzę medyczną.
"Crunchy moms" to także sięganie do rozwiązań kiedyś stosowanych przez ludzi biednych i traktowanie ich jako swego rodzaju zabawy dla uprzywilejowanych.
Oto czemu drewniane zabawki, beżowe ubranka dla dzieci, kadzidła i naturalne kryształy są tak ważnymi artefaktami dla "crunchy moms".
Kim jest crunchy mom?
Nawet jeśli nie słyszeliście tego wyrażenia, które do języka polskiego nie przeszło w żadnej spolszczonej formie, to zdecydowanie spotkaliście się z matkami, które można umieścić na skali "crunchy moms". Problem jednak w tym, że skala jest bardzo różnorodna, a definicje wahają się od tych neutralnych do najbardziej pejoratywnych.
Parentingowe zagraniczne portale tłumaczą "crunchy moms" jako matki, które chcą wychowywać dzieci w duchu "naturalnego rodzicielstwa". Zdrowych produktów, rezygnacji z plastiku w zabawkach, cukru w produktach spożywczych — organiczne jedzenie, kupowanie w duchu zero waste, chustonoszenie czy karmienie piersią to charakterystyczne wybory dla "crunchy moms".
Definicja z Urban Dictionary jest o wiele mniej łaskawa i podkreśla, że "crunchy moms" to matki-hipiski, które najchętniej "pozwoliłyby swoim dzieciom jeść kamienie i bawić się w brudzie". Charakteryzuje je brak wiary w naukę (są przeciwniczkami szczepień, pomocy lekarskiej) i przekonanie, że są lepsze od innych matek, które nie mają czasu na pieczenie własnego chleba, chustonoszenie i karmienie piersią.
Wiele definicji i przykładów użycia słów "crunchy moms" wskazuje, że w ogólnej opinii są to "biomatki-wariatki", które podporządkowały cały swój styl życia i wybory swoich dzieci pod zero waste i kontakt z naturą. Ale jednocześnie kompletnie zapomniały, że swoimi konsumenckimi wyborami nakręciły wielki biznes, który z ekologią i duchowością niewiele ma wspólnego.
Estetyka matki-minimalistki i beżowe śpioszki
Nie można nie zauważyć paradoksu postępowania niektórych "crunchy moms". Z jednej strony hołdują idei opartej na naturze, która ma uchronić ich dzieci od komercyjnego, kapitalistycznego i zepsutego świata.
Z drugiej te same matki styl życia "crunchy moms" na potęgę kupują. A charakteryzuje się on bardzo konkretnymi zasadami, które trzeba spełnić. Całe mieszkanie czy pokój maluszka ma być urządzone w barwach neutralnych, jasnych; biały i beżowy to pożądane kolory.
Na ścianach, zamiast obrazków z bajek powinny zawisnąć białe makramy, koniecznie plecione ręcznie z dobrą intencją, afirmacją, najlepiej przez siostrzaną "crunchy mom", by przynosiły dziecku szczęście i spokój. Kadzidła i naturalne kamienie w otoczeniu dziecka będą tarczą ochronną.
Zabawki nie byle jakie. Dziecko nie może być przebodźcowane, więc popularne dziś interaktywne zabawki odpadają. Odpadają także dlatego, że są zrobione z plastiku, a to oczywiście materiał śmieciowy. Pożądane zabawki są wykonane z drewna, swoją drugą młodość przeżywają tak popularne w czasach PRL-u drewniane klocki, puzzle i układanki.
Problem w tym, że zwykłe drewniane klocki, które w sklepie z zabawkami w średnim zestawie można kupić za około 40 zł, sprzedane jako "klocki Montessori/klocki sensoryczne/ekologiczne/zerowaste" swoją cenę podwoją, jeśli nie potroją.
Tym bardziej, jeśli producent dorzuci do nich woreczek w kolorze sand beige. Zastanawiacie się, o co chodzi? Kolor beżowy jest w cenie! Został zaadaptowany przez "crunchy moms" jako kolor neutralny, wyciszający, idealny dla dziecka. Na profilach instagramowych "crunchy moms" (także tych polskich) raczej nie ujrzycie dzieci ubranych w kolorowe śpioszki w groszki.
Króluje beż piaskowy, beż kremowy, beż neutralny, sand beige. A ubranka w tych kolorach są droższe od innych, nawet jeśli są wykonane z tego samego materiału! Zagraniczna instagramowa autorka "Sandbeige" zauważa, że ubrania te są "cosplayem bogatych, którzy inspirowali się stylem biedoty". I faktycznie swoją estetyką skromne ubrania nawiązują do klasy robotniczej.
"Cosplay biedoty" to także świadome rezygnowanie z wielu ogólnodostępnych dóbr na rzecz zastąpienia ich wyrobami hand made. Dla biednych ludzi to konieczność, dla części uprzywilejowanych "crunchy moms" to swego rodzaju zabawa czy styl życia.
Magiczne kamienie, kadzidła i ruch antyszczepionkowy
Pieczenie własnego chleba, pranie z pomocą orzechów piorących, korzystanie z naturalnego mydła, używanie pieluch tetrowych, hodowanie własnych warzyw, poród domowy to tylko część rytuałów i przyzwyczajeń, które kiedyś były sposobem na oszczędzanie pieniędzy lub jedyną dostępną kobietom możliwością, a dziś są zazwyczaj o wiele droższym rozwiązaniem niż to proponowane w mainstreamie. Do tego obudowanym w duchową i magiczną formę.
Jednak napędzanie konsumpcjonizmu to i tak jeden z mniejszych grzechów "crunchy moms". Ich radykalny odłam można porównać wręcz do sekty, która czuje się lepsza od innych matek — tych, które nie stosują skomplikowanych zasad życia, nie gotują codziennie dzieciom zdrowego obiadu i przez pracę zawodową nie są w stanie poświęcić swojego życia w stu procentach naturalnemu wychowaniu i prowadzeniu rodziny.
Jak słusznie zauważyła Paulina Zagórska na swoim Instagramie, "crunchy moms" to styl życia, na który realnie może sobie pozwolić bardzo wąska, uprzywilejowana i bogata grupa kobiet. Co gorsze, skrajna realizacja modelu "crunchy moms" odrzuca nowoczesną medycynę.
Niektóre kobiety uważają, że dzieci należy leczyć wyłącznie domowymi sposobami, odrzucają pomoc lekarzy, są przeciwniczkami szczepień. Swoim dzieciom często zakładają artefakty w postaci naszyjników z naturalnych kamieni, które mają je chronić, dodawać im sił, przynosić szczęście.
"Biomatki" czy matki-wariatki?
Sama idea rodzicielstwa w duchu bliskości i w zgodzie z naturą jest oczywiście bardzo dobra, a do "crunchy moms" należą też kobiety świadome, korzystające tylko z niektórych rozwiązań tego ruchu.
Należy pamiętać, że obrósł on w szkodliwe stereotypy, ale także sam przedstawia rozwiązanie niemające poparcia w medycznej wiedzy czy faktach naukowych. Ostatecznie jednak to po prostu idea, z której każda matka wyciągnie to, co dla niej i jej dziecka najlepsze, wcale nie zyskując metki "matki-wariatki".