W zeszłym tygodniu doszło do tragicznego wypadku w Warszawie. Na ulicy Jagiellońskiej na Pradze Północ dziecko zostało przytrzaśnięte przez drzwi tramwaju. Nie udało się go uratować. Śledczy poinformowali, co już wiadomo w tej sprawie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Okoliczności wypadku były tragiczne. Jak relacjonowały media, noga chłopca została przycięta przez drzwi tramwaju numer 18. Jego babcia nie zdołała wysiąść, została w środku, a tramwaj ruszył. Dopiero po kilkuset metrach tramwaj zatrzymał się. Dziecko nie przeżyło.
Śledczy informują o postępach śledztwa. – W tramwaju nie ma monitoringu. Zabezpieczono monitoring zewnętrzny. Śledczy będą sprawdzać biling telefonu motorniczego, by wyjaśnić, czy nie rozmawiał w trakcie jazdy – przekazała mediom rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Katarzyna Skrzeczkowska.
Dodajmy, że motorniczy ma 14 lat doświadczenia w pracy. Nie został jeszcze jednak przesłuchany. Jest w złym staniepsychofizycznym. Tramwaje Warszawskie poinformowały także, że wagon, w którym doszło do wypadku, jest sprawny technicznie. Ma również ważny przegląd techniczny.
Trzaskowski: Zrobimy wszystko, aby pomóc w wyjaśnieniu przyczyn tragedii
Kondolencje rodzinie złożył już prezydent stolicy. "Sercem i myślami jestem z rodziną kilkuletniego chłopca, który zginął w wyniku potwornego wypadku z udziałem tramwaju na Pradze-Północ. Zrobimy wszystko, aby pomóc służbom w wyjaśnieniu przyczyn tragedii" – napisał w dniu wypadku na Twitterze Rafał Trzaskowski.
Dodajmy, że to kolejne tragiczne zdarzenie w Warszawie w ostatnim czasie. Jak informowaliśmy w naTemat kilkanaście dni temu, 7 sierpnia w Parku Praskim znaleziono zwłoki 50-letniej kobiety. Krótkiej informacji udzieliła wówczas dla TVN24 sierż. sztab Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji.
"Na miejsce wysłany został patrol policji. Lekarz stwierdził zgon kobiety. Miała ok. 50 lat" – przekazała policjantka. Zwłoki kobiety odnalazł pracownik firmy sprzątającej, który niezwłocznie powiadomił odpowiednie służby.
Według ustaleń "Super Expressu" 50-latka miała zostać brutalnie zgwałcona oraz uduszona. "Jej nagie ciało zostało zaciągnięte w krzaki i porzucone w Parku Praskim" – podano wtedy w dzienniku.
W miejscu odkrycia ciała 50-latki zjawił się także prokurator. "Z relacji świadków wynika, że mundurowi dokładnie przeszukali cały Park Praski, sprawdzali nawet kosze na śmieci, byle tylko odnaleźć ślady, które będą mogły doprowadzić ich do sprawcy lub sprawców zbrodni" – podaje "Super Express".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.