Robert Kubica będzie mógł prowadzić samochód w serii WRC.
Robert Kubica będzie mógł prowadzić samochód w serii WRC. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

Międzynarodowa Federacja Samochodowa FIA zgodziła się na wprowadzenie zmian w samochodzie WRC, którym miałby jeździć Robert Kubica. Dzięki temu Polak będzie mógł zmieniać biegi lewą ręką, używając specjalnej łopatki, a nie dźwigni. Kubica po wypadku w ubiegłym roku nie odzyskał pełnej sprawności w prawej ręce.

REKLAMA
Zespoły Citroena i M-Sport, które myślą o zatrudnieniu Kubicy w przyszłym sezonie, zwróciły się do FIA z prośbą o możliwość dokonania zmian w samochodzie, którym miałby jeździć Polak. Tak, by mógł zmieniać biegi specjalną łopatką, umieszczoną po lewej stronie kierownicy, i aby nie musiał zaciągać hamulca ręcznego, lecz dociskać go do podłoża. – Łopatka jest półautomatyczna i nie trzeba zdejmować ręki z kierownicy, by z niej korzystać – mówi w rozmowie z naTemat Mateusz Cieślicki, który prowadzi bloga poświęconego Kubicy. Teoretycznie taka zmiana mogłaby dawać Robertowi pewną przewagę nad pozostałymi zawodnikami, ale być może działanie łopatki zostanie opóźnione, co zniweluje różnicę.
Polakowi potrzebny jest specjalny samochód, bo po ubiegłorocznym wypadku nasz kierowca nie odzyskał pełnej sprawności w prawej ręce. O aktualnej sytuacji Kubicy pisał na łamach naTemat.pl Jakub Noch.
Jakub Noch

W ostatnich wywiadach zawodnik podkreślał, że jego prawa ręka jest już w stanie siłowo wytrzymać prowadzenie pojazdu, ale brakuje jej sprawności właściwej do operowania pozostałymi przyrządami.

Specjaliści pozytywnie oceniają taką decyzję FIA. – Uważam, że im większa elastyczność, tym lepiej. Liczę na to, że ta decyzja otworzy Robertowi furtkę do tego, by odpowiednie dla niego zmiany mogły zostać wprowadzone również w bolidzie Formuły 1 – powiedział nam dziennikarz motoryzacyjny Włodzimierz Zientarski.
Ale nawet jeśli Kubica będzie mógł dostać odpowiednio zmodyfikowany bolid, to tylko pierwszy krok do powrotu na szczyt Formuły 1. Mateusz Cieślicki podkreśla: – Robert musiałby zdać testy medyczne, a federacja musiałby mieć pewność, że w razie potrzeby Robert zdoła wysiąść z bolidu w ciągu 5-6 sekund. Dostosowanie bolidu do potrzeb Roberta z pewnością jest do osiągnięcia. Pytanie tylko, czy znajdzie się zespół, który będzie skłonny wyłożyć pieniądze na przygotowywanie dwóch modeli bolidów - dla Roberta i drugiego kierowcy – podsumowuje Cieślicki.