Babiarz w ogniu krytyki po mistrzostwach Europy. Wpadka za wpadką, mylił się na potęgę
Krzysztof Gaweł
22 sierpnia 2022, 22:30·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 sierpnia 2022, 22:30
Przemysław Babiarz jest jednym z najbardziej doświadczonych i najbardziej lubianych komentatorów sportowych w Polsce. Spec od skoków narciarskich, lekkiej atletyki oraz pływania, niezwykle sympatyczny oraz elokwentny. Ostatnio nie ma jednak dobrej passy i znów spotkała go ostra krytyka, bo mylił się na potęgę podczas mistrzostw Europy. To widział na bieżni Jodie Foster, to nie wiedział co się dzieje. Pozdrowił też naszego medalistę sprzed lat, ale szybko okazało się, że ten nie żyje...
Reklama.
Reklama.
Przemysław Babiarz znalazł się w ogniu krytyki po lekkoatletycznych ME
Dziennikarz nie uniknął błędów, a kilka z nich mocno oburzyło kibiców
Ekspert uważa, że jest przepracowany. Inny twierdzi, że to część tej pracy
Przemysław Babiarz, komentator i dziennikarz sportowy od lat związany z TVP, nie ma najlepszego czasu. Kibice pamiętają mu słowa wypowiedziane na antenie tuż po brązowym medalu olimpijskim Dawida Kubackiego w Pekinie. "Proszę państwa, z niezależnych od TVP powodów skoki nie cieszyły się ostatnio może wielkim zainteresowaniem, ale wróciły do domu i od razu jest efekt" – powiedział na antenie dziennikarz.
Sprawa nabrała rozgłosu, do reakcji swojego pracownika - zdaniem wielu obserwatorów, jednego z ulubieńców - odniósł się szef TVP. "Sami Państwo widzieli co się stało. Kiedy tylko skoki wróciły do Telewizji Polskiej natychmiast przyszły też sukcesy Polaków" - pisał na TwitterzeJacek Kurski. Mistrzowsko skontrowały obu panów żony polskich skoczków - Marta Kubacka i Ewa Bilan-Stoch. Wojenka podjazdowa między TVP a TVN trwała całą zimę.
Latem Przemysław Babiarz wrócił jako sprawozdawca z lekkoatletycznych MŚ w Eugene i ostatniego dnia czempionatu wywołał mały skandal na antenie. Wściekł się na wydawcę z TVP Sport, bo ten nie pokazał walki o rekord świata. - Szanowni Państwo, jest to jakiś sposób, żeby nie pokazać rekordu świata. Proszę dzwonić. Paweł Jeż to jest nasz dzisiejszy wydawca. (...) Cieszymy się, bo może zdążymy na bieg z Pią Skrzyszowską - ironizował.
Ktoś, kto na antenie może zaatakować kolegę z pracy i nie spotykają go konsekwencje ze strony pracodawcy, musi mieć naprawdę mocną pozycję. Taką ma dziś Przemysław Babiarz w Telewizji Polskiej.
Dziennikarz pracował podczas trwających w zeszłym tygodniu ME w lekkiej atletyce w Monachium i nie uniknął błędów. I to poważnych. "Gdy wygrywająca rzut dyskiem Chorwatka Sandra Perković oddała próbę dającą jej prowadzenie, z ekranu padła opinia, że to jakieś pięć metrów mniej, niż było w rzeczywistości. I daje piątą pozycję. Z kolei gdy w ostatniej kolejce od razu wyszła z koła (czyli rzut spalony), prowadzący zastanawiali się, czy dysk leci daleko" - opisuje magazyn "Press".
A to nie koniec, bo błędów było więcej. Źle odczytane nazwiska, pomylone kraje sportowców. I jedna perła, zabawna i przerażająca zarazem. "W rzucie młotem nie zauważono, że rzut wygrywającej Rumunki Bianki Florentiny Ghelber był najdalszy w konkursie. Kiedy w półfinale 200 metrów metę osiągnęła zawodniczka o imieniu Jodie, wymknęło się Babiarzowi, że w czołowej trójce znalazła się Jodie Foster" - opisuje branżowa gazeta wpadki dziennikarza.
Przytrafiła się też sytuacja, która może wywoływać niesmak i oburzenie. Na antenie Przemysław Babiarz pozdrowił medalistę ME sprzed lat, Sławomira Majusiaka. Szybko się jednak okazało, że ten nie żyje od kilku miesięcy, o czym redaktor Babiarz zapewne nie wiedział. Kibice zaraz wyłapali wpadkę dziennikarza i zrobiła się z tego burza. Władze TVP Sport nie zareagowały, choć przed rokiem kara spotkała Dariusza Szpakowskiego podczas Euro 2020. On również nie uniknął wpadek i błędów.
Skąd biorą się błędy doświadczonego dziennikarza? – Jeżeli ktoś ma tak dużo pracy jak redaktor Babiarz, to po prostu musi popełniać błędy – uważa medioznawca Maciej Myśliwiec w rozmowie z "Pressem". Dziennikarz pracuje przy największych imprezach sportowych, prowadzi teleturnieje "Va banque" w TVP 2 i "Giganci historii" w TVP Historia, a od czasu do czasu jest prezenterem na głównej antenie nadawcy.
– Teoretycznie powinno się szkolić ekspertów, którzy komentują transmisje, np. z zasad poprawności językowej. Czasem jednak naturalność byłych sportowców, którzy występują jako komentatorzy lub eksperci, jest przynętą dla widza. Nawet wpadki przyciągają odbiorców, którzy mogą pośmiać się z przejęzyczeń – uważa z kolei Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.
Można redaktora Przemysława Babiarza uwielbiać, można się zżymać na jego błędy i mieć go dość. Ale warsztatu odmawiać mu nie wypada, co pokazał jeszcze w Monachium. Tak skomentował srebrny bieg naszej sztafety 4x100 metrów wespół z Sebastianem Chmarą. Warto posłuchać i mimo wszystko docenić warsztat:
Resztę oceńcie państwo samodzielnie. Redaktor Przemysław Babiarz z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy. To w programie sportowym, to w teleturnieju, albo w jakiejś innej produkcji Telewizji Publicznej. Mamy szczęście, że zaskoczy nas tak jak zazwyczaj. Pozytywnie.