Polak spalił klub dla osób LGBT w Irlandii Północnej. Czeka go 5 lat odsiadki
redakcja naTemat
25 sierpnia 2022, 13:14·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 sierpnia 2022, 13:14
W środę Sąd Koronny Derry w Coleraine w Irlandii Północnej skazał na 5 lat więzienia Polaka, Sebastiana P. za podpalenie w 2020 roku klubu społeczności LGBT w Londonderry. Właściciele lokalu ocenili, że czyn 24-latka spowodował straty rzędu 250 tys. funtów.
Reklama.
Reklama.
Do zdarzenia doszło we wczesnych godzinach porannych 9 stycznia 2020 roku w Londonderry w Irlandii Północnej. 24-letni Sebastian P. został nagrany przez kamerę przemysłową, gdy wchodził zewnętrznymi schodami do klubu Envy, w którym głównie bawi się społeczność LGBTQ+.
Kilka minut później widziano go, jak wychodził z budynku tą samą drogą, a chwilę później w budynku wybuchł pożar. Ogień dokonał ogromnych zniszczeń. Właściciele wycenili szkody na około 250 tys. funtów.
Jak podaje BBC, na filmie widać było, jak sprawca zdejmuje czapkę, którą miał na sobie. Policja odzyskała ją i to ona stała się głównym dowodem w sprawie, ponieważ znaleziono na niej DNA Sebastiana P.
Kiedy zatrzymała go policja, mężczyzna miał powiedzieć funkcjonariuszom, że "nie lubi gejów". W czerwcu tego roku uznano go za winnego, a w minioną środę sąd wydał wyrok skazujący w jego sprawie. Co ciekawe, podczas procesu P. doszło do dość zaskakującego zwrotu akcji.
Proces Polaka
Jak podaje "Belfast Telegraph" ,adwokat Polaka bronił go, twierdząc, że "istnieje wyraźna wrogość wobec klientów, którzy korzystaliby z klubu nocnego Envy" wśród lokalnej społeczności, co dowodzi, że "pożar został wzniecony celowo".
Dodał, iż "nie ma dowodów na to, że jego klient, który przeniósł się do Londonderry w 2018 roku, był wrogo nastawiony do członków społeczności LGBT, ani nie był świadomy, że jest to klub LGBT".
Co innego powiedział jednak sam oskarżony, kiedy stanął do przesłuchania przed sądem. Wyznał, że "zaplanował to, bo to klub homoseksualny, a on jest osobą homoseksualną". Dokładnie opisał, co zrobił. Powiedział, że podpalił zapalniczką pojemniki z łatwopalną cieczą umieszczone na trzecim piętrze budynku.
Skonfundowany adwokat P. odparł, że "to, co teraz jego klient mówi sędziemu, jest sprzeczne z jego instrukcjami, które otrzymał od niego wcześniej". Sędzia nie miał więc wątpliwości, jaki wydać wyrok. Polak został skazany na 5 lat pozbawienia wolności. Połowę wyroku przesiedział w areszcie, resztę spędzi w więzieniu.
Po odsiedzeniu wyroku P. ma zostać deportowany do Polski.