Rywale oskarżyli Polaków o kombinacje. Prawda o MŚ jest inna, wpadliśmy w pułapkę
Krzysztof Gaweł
01 września 2022, 11:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 września 2022, 11:03
Kontrowersyjny regulamin siatkarskiego mundialu sprawił, że reprezentacja Polski znalazła się na kursie kolizyjnym z gigantami. By obronić złoty medal, będziemy musieli najpewniej pokonać ponownie siatkarzy z USA, a potem Brazylię i Włochów albo Francuzów. A mogliśmy mieć dużo łatwiejszą drogę do fazy finałowej i medalu. Oskarżano nas o kombinacje, prawda jest taka, że zapłacimy cenę za machinacje FIVB.
Reklama.
Reklama.
Polscy siatkarze nie zyskali nic dzięki nowej drabince mistrzostw świata
FIVB wprowadziła zmiany tuż przed MŚ, co odbiło się szerokim echem
Dla Biało-Czerwonych ta decyzja to koszmar, zagramy z gigantami
Sytuacja z drabinką i rozstawieniem drużyn przed fazą pucharową mistrzostw świata siatkarzy wzbudziła wielkie kontrowersje. Otóż krótko przed rozpoczęciem MŚ pojawiła się wiadomość o tym, że Polska iSłowenia, czyli gospodarze turnieju, zyskają rozstawienie i zajmą dwa czołowe miejsca w klasyfikacji drużyn po fazie grupowej. I w ten sposób wynik sportowy zszedł na drugi plan, bo liczyć się miało co innego.
"Reprezentacja Polski jest uprzywilejowana w tegorocznych mistrzostwach świata, a wszystko przez regulamin turnieju, który po raz kolejny został zmieniony przez Międzynarodową Federację Siatkówki (FIVB). Czy tak powinien wyglądać mundial?" - pisaliśmy na początku turnieju. Jak się okazało, machinacji FIVB dokonała bez porozumienia z kimkolwiek. Czyli tak, jak to ma w zwyczaju.
– To niezależna decyzja FIVB, nie mamy z nią wiele wspólnego. Znając nasze relacje, działacze na pewno by nam nie pomagali, a wręcz przeciwnie. Widać ten pomysł spodobał się w światowej federacji po Lidze Narodów w Bolonii (tam rozstawiono Włochów - przyp. red.) i tak już zostało. My nie wnioskowaliśmy o takie rozwiązanie – usłyszeliśmy nieoficjalnie w Polskim Związku Piłki Siatkowej.
Wróble ćwierkają, że władze światowej federacji bardzo niedokładnie i bez odpowiedniego oszacowania zysków i strat wepchnęły Polaków i Słoweńców na górę klasyfikacji drużyn, które znalazły się w fazie pucharowej. Po co? Żeby gospodarze grali jak najdłużej w turnieju (bo teoretycznie mieli trafić na słabszych rywali) i żeby w ten sposób zapełnić trybuny w Lublanie oraz Katowicach i Gliwicach.
Jak wyszło? Zupełnie inaczej, niż się spodziewano.
Wyniki sportowe w fazie grupowej ułożyły się tak, że Polska zagra o ćwierćfinał z Tunezją, a Słowenia z Niemcami, których dopiero co ograła w fazie grupowej. Już samo to, że obie drużyny spotkają się zaraz po awansie z grupy, to niezłe kuriozum. Ale to nie koniec paradoksów. Droga Słowenii do strefy medalowej wiedzie później przez starcie z Włochami albo Francuzami, o ile obie ekipy dotrą do ćwierćfinałów.
A Polacy? Dla nas decyzja FIVB to po prostu koszmar. Zaczynamy fazę pucharową od meczu z Tunezją, a potem stawimy czoła w ćwierćfinale Amerykanom, bo ciężko przypuszczać, by mieli przegrać z Turkami. Jeśli ogramy USA w walce o miejsce w czwórce, zapewne zmierzymy się z Brazylijczykami, a w razie awansu do finału z Włochami albo Francuzami. To chyba najtrudniejsza droga do złotego medalu, jaką można było sobie wyobrazić.
A jak wyglądałaby, gdyby decydowały tylko kwestie sportowe? W 1/8 finału naszym rywalem byliby Kubańczycy, potem trzeba by ograć Holandię w ćwierćfinale, a Słowenię lub Serbię w walce o finał. I dopiero tam mielibyśmy okazję stawić czoła jednemu z głównych faworytów MŚ: USA, Francji, Włochom lub Brazylii, które powinny się znaleźć w jednej części drabinki siatkarskich MŚ.
Jak widzicie, Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB) zapewniła nam prawdziwą ścieżkę zdrowia do medalu i jeśli mamy zdobyć złoty medal, to od ćwierćfinału będziemy bić się tylko z potęgami. Może to i dobrze, bo nikt nie będzie podważał naszego sukcesu. A zespół zyska sportową okazję, by jeszcze bardziej rozwinąć się przed kolejnymi turniejami.
– Nie obchodzi mnie, z kim mamy zagrać w kolejnej fazie. To rywale mają się obawiać, jak uniknąć nas. Chcę, żebyśmy zagrali naszą najlepszą siatkówkę i wygrali 3:0, jeżeli to będzie możliwe – mówił niedawno polskim siatkarzom selekcjoner Nikola Grbić. I tego się trzymajmy, bo zwycięzców nikt sądził nie będzie.