Holenderscy kibice Formuły 1 mogą świętować. Max Verstappen zwyciężył w Grand Prix Holandii, sięgając po drugi triumf z rzędu na torze w Zandvoort. Największym przegranym był za to Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata miał szansę na świetny wynik, ale przegrał z błędami... swojego teamu.
Reklama.
Reklama.
Max Verstappen bardzo pewnie zwyciężył w Grand Prix Holandii
W grze o zwycięstwo długo liczył się doświadczony Lewis Hamilton
Fatalne błędy popełnili ludzie z teamów Ferrari oraz Mercedesa
To było szczególne Grand Prix F1 dla aktualnego mistrza świata oraz lidera klasyfikacji kierowców, Maxa Verstappena. Kierowca ze stajni Red Bulla nie ma sobie równych od ładnych kilkunastu miesięcy, więc trudno się dziwić, że holenderscy kibice z nadziejami podchodzili do niedzielnego ścigania.
Swoją wysoką formę Verstappen potwierdził jeszcze przed startem wyścigu. Holender zdobył pole position, wyprzedzając dwóch kierowców Ferrari. Za plecami Verstappena w kwalifikacjach zameldował się największy konkurent lidera klasyfikacji, Charles Leclerc. Stawkę najlepszej trójki uzupełnił Carlos Sainz.
Hamilton kontra Verstappen
Niedzielna rywalizacja przyniosła niespodziewane rozstrzygnięcia. Niespodziewane o tyle, że choć zwyciężył - zgodnie z założeniami - Verstappen, to w grze o duży wynik był m.in. Lewis Hamilton. Wielokrotny czempion Formuły 1 może mieć pretensje do teamu Mercedesa.
Tor w Zandvoort to raczej stara szkoła ścigania, gdzie trudno było spodziewać się efektownych mijanek w trakcie rywalizacji. Verstappen już na starcie świetnie się zachował, odpierając atak próbującego swoich sił Leclerca.
To zaskakującej sytuacji doszło w trakcie wizyty w pit-stopie Sainza. Team Ferrari ponownie postanowił zaskoczyć jednego ze swoich kierowców, przygotowując "niespodziankę" w postaci... trzech, a nie czterech opon - gotowych do zmiany.
Efekt był taki, że Sainz błyskawicznie stracił szansę na walkę o wysokie cele.
(Nie)opłacalne ryzyko Mercedesa
Początkowo zadowoleni mogli być za to Hamilton oraz George Russell. Pomysł Mercedesa był taki, żeby pojechać na jedną wizytę w pit-stopie. Spore zamieszanie zrobiło się za to w związku z Yuki Tsunodą. Po nieporozumieniach związanych komunikacją zespołu Alpha Tauri Japończyk musiał zakończyć wyścig, wcześniej kilkukrotnie pojawiając się w alei serwisowej. Na torze ogłoszono za to tzw. "wirtualną neutralizację".
To wydarzenie oraz nieukończenie wyścigu przez Valtteriego Bottasa z teamu Alfa Romeo Racing Orlen sprawiły, że nagle Hamilton musiał wściekać się na złą mieszankę opon, na których pozostał na torze. Brytyjczyk musiał jechać na ogumieniu pośrednim, co utrudniało ściganie i - co najważniejsze - walkę o czołowe lokaty.
Po restarcie wyścigu kibice mogli podziwiać rywalizację sprzed lat, Hamiltona z Verstappenem. Holender nie miał jednak najmniejszych problemów, żeby wręcz "połknąć" swojego przeciwnika z poprzedniego sezonu, w walce o mistrzostwo. Hamiltona wyprzedzili również jego kolega ze stajni, Russell oraz Leclerc.
Dublet Verstappena w Holandii
Co ciekawe, mogło się skończyć jeszcze większą katastrofą dla siedmiokrotnego mistrza świata. Russell podczas wyprzedzania bardziej doświadczonego kolegi prawie zahaczył o bolid Hamiltona. Na szczęście dla zespołu Mercedesa, skończyło się na strachu.
Mercedes czy Ferrari - popełniały błędy - natomiast swoje robił Verstappen. Holender z okrążenia na okrążenie nabierał coraz większej pewności i ostatecznie, bez najmniejszych problemów, zgarnął kolejne zwycięstwo w sezonie.
Warto podkreślić, że dla Verstappena był to drugi triumf z rzędu na swoim terenie. W poprzednim sezonie GP Holandiipowróciło do kalendarza F1 po niemal 35 latach przerwy. Widać, że jeśli ten wyścig dalej będzie funkcjonował w sezonie, to może mieć jeszcze przez kilka ładnych edycji, jednego króla toru.
Kolejna okazja do podziwiania najlepszych kierowców świata już w kolejnym tygodniu. Tym razem dojdzie do rywalizacji na legendarnym torze Monza. Wyścig o Grand Prix Włochzaplanowano na niedzielę 11 września.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.