Generalnie z prof. Janem Hartmanem nie zgadzam się w żadnej sprawie. Jednak w tym przypadku sądzę, że jeśli chodzi o pensje najwyższych urzędników - nie tylko premiera, ale również ministrów, a także posłów - są to niestety małe pieniądze.
I to wcale nie jest dobra polityka, by ci, którzy stoją u sterów władzy i od nich zależą wszelkie możliwe decyzje byli pariasami. A właśnie teraz się nimi stają. Kiedyś te pensje miały jakiś właściwy przelicznik i stanowiły sporą wielokrotność średniej krajowej. Tymczasem dzisiaj do tego stanu bardzo daleko. Aczkolwiek, pytanie zawsze pozostaje pytanie, jak władze rozliczać z ich pracy. Jestem jednak zdania, że premier, ministrowie i posłowie mają dziś za niskie zarobki.
Nie przesadzałbym natomiast z twierdzeniem, że niska pensja ważnych urzędników skłania ich do korupcji. Centralne organy państwa są dziś bowiem w Polsce najbardziej kontrolowane, ale i w tym argumencie oczywiści coś jest. Przede wszystkim powoduje to jednak powstanie mechanizmu negatywnej selekcji do polityki. Mamy wówczas sytuację, jak ze "złym pieniądzem", który wypiera "dobry".