Amerykanie mówili, że jest ich ulubionym siatkarzem. "Kochan" pokazał im, że słusznie chwalili
Krzysztof Gaweł
09 września 2022, 02:14·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 września 2022, 02:14
Jakub Kochanowski zagrał wspaniały mecz w ćwierćfinale mistrzostw świata siatkarzy przeciw Amerykanom. Atakował, serwował, blokował, był prawdziwym liderem. I poprowadził nasz zespół do triumfu 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12), zapisując na swoim koncie 18 punktów. Zagrał wspaniałe spotkanie, tak samo jak cały nasz zespół.
Reklama.
Reklama.
Bohaterem meczu MŚ z USA został środkowy Jakub Kochanowski
Siatkarz zagrał perfekcyjnie, a nasz zespół po pięciu setach odprawił USA
W półfinale mundialu czeka nas w sobotę w Spodku starcie z Brazylią
Najlepszym siatkarzem meczu Polska - USA bez dwóch zdań został Jakub Kochanowski. Środkowy bloku grał wprost fantastycznie, zdobył 18 punktów, z czego aż 15 w ataku. Mistrz świata z 2018 roku i złote dziecko polskiej siatkówki - na takie miano zapracował odnosząc wielkie sukcesy z kadrą juniorów - rozgrywa fantastyczny mundial. Ale mecz z Amerykanami to był jego popis.
Rywale chwalili go zresztą już przed pierwszym meczem, który kadra rozegrała z USA w katowickim Spodku. – Zawsze imponował mi Jakub Kochanowski. On ma bardzo dobry serwis, dysponuje też szybkością oraz jest bardzo silny – docenił polskiego środkowego utytułowany Matt Anderson, ikona amerykańskiej kadry i w ogóle siatkówki. Co na to Polak?
– Widziałem jego wypowiedź. Zrobiło mi się bardzo miło, bo Matt Anderson to zawodnik bardzo utytułowany, ze świetnym dorobkiem swojej kariery. Gdybym miał wybrać wyróżniającą się postać po stronie USA, to byłby to Micah Christenson. Bardzo ciężko się będzie przeciwko niemu grało – odpowiedział po kilku dniach Jakub Kochanowski.
Wszyscy trzej napisali nową historię w czwartek w Arenie Gliwice. "Kochan" w dwóch pierwszych partiach grał jak z nut, serwował, atakował raz za razem i trafiał, trafiał, trafiał. A rywale przegrywali już 0:2. Podnieśli się, doprowadzi od tie-breaka, w którym to nasz zespół był górą. Środkowy popisał się znów świetną zagrywką, a na środku siatki w ataku nie zatrzymał go nikt. Co ciekawe, nie zdobył żadnego punktu blokiem.
To środkowemu w pięciosetowym meczu nie zdarza się często, ale nie to było ważne w meczu z USA. 25-letni Jakub Kochanowski grał jak weteran, pomógł kolegom podnieść się po dwóch ciężkich setach, a potem mógł razem z nimi świętować awans do półfnału. Świętować krótko, bo jak nam powiedział, to dopiero początek.
- Najważniejsze dopiero przed nami, nie celowaliśmy tu tylko w awans do czwórki - powiedział popularny "Kochan". Zachwycił ekspertów, rywali i kolegów z drużyny. W ataku miał skuteczność rzędu 94 procent (!). Kosmiczną na tym poziomie, a przecież nasz zespół spotkał się z jednym z faworytów MŚ. I odesłał go do domu bez cienia wątpliwości. Teraz czas na kolejne wyzwania.
Biało-Czerwoni już w sobotę zagrają w katowickim Spodku w półfinale MŚ. Tym razem stawią czoła Brazylii (godzina 18:00), a jeśli wygrają, zmierzą się w meczu o złoty medal z lepszym w drugim półfinale. A tam Słowenia stawi czoła Włochom (godzina 21:00) w powtórce zeszłorocznego finału ME.