Rzecznik rządu tłumaczy fiasko rozmów Radosława Sikorskiego z Siergiejem Ławrowem. – Mieliśmy optymistyczne sygnały w lutym czy w sierpniu, czy ten najbardziej optymistyczny sygnał, czyli obietnica prezydenta Miedwiediewa, że wrak dotrze do Polski na rocznicę w 2011 roku – przypominał Paweł Graś.
Paweł Graś przekonywał, że polskie władze zrobiły wszystko co mogły, by skłonić Rosjan do oddania wraku. – Naciski czy rozmowy odbywały się na wszystkich szczeblach: od prezydenta, przez pana premiera Tuska i ministrów, aż po ambasadę – przekonywał. – Nie mamy zbyt wielu instrumentów nacisku na Rosję. Nie zakręcimy im korków z gazem i nie przeniesiemy dywizji leopardów w stronę Kaliningradu, pozostaje dyplomacja – mówił polityk PO w "Polityce przy kawie". Przekonywał, że brak konkretów ze strony Ławrowa to nie było stanowcze "nie", więc trzeba być dobrej myśli.
– Mam nadzieję, że wrak wróci, bo staje się problemem w relacjach w Polsce i myślę, że Rosja to wie. Myślę, że zależy jej, żeby stosunki polsko-rosyjski i stosunki w Polsce były dobre, by zniknął ten element, który mocno dzieli – mówił o powrocie rozbitego tupolewa. – Są na świecie siły, które chcą, by w Polsce były spory, ale nie damy im pożywki – zapewniał.
Graś dał do zrozumienia, że na wrak możemy poczekać nie tylko do zakończenia śledztwa w Rosji, ale też tego prowadzonego przez polskich prokuratorów. – Rosjanie chcą zostawić sobie tego asa w rękawie, by czekać na wyniki polskiego śledztwa – mówił Graś. Tłumaczył też, że minister spraw zagranicznych nie musiał konsultować z premierem prośby o pomoc ze strony UE. – Nie ma potrzeby [uzgadniania z premierem - red.], ministrowie działają w ramach swoich uprawnień, tak ocenił sytuację, perspektywy i widocznie uznał, że taki krok jest potrzebny – mówił rzecznik rządu.
Zdaniem polityka PO raczej nie ma szans na proponowaną przez Antoniego Macierewicza debatę ekspertów komisji Millera z ekspertami PiS-u. – Taką debatę trudno mi sobie wyobrazić, bo po jednej stronie są eksperci komisji Millera, a po drugiej mamy polityków podpieranych przez ludzi, którzy rzeczywiście ze świata nauki się wywodzą, ale za oręże mają swoje teorie podparte jakimiś dowodami i wyliczeniami. Prokuratura prosiła wiele razy, żeby je przedstawić i nic takiego się nie stało – przypominał polityk.
Przekonywał, że nie pojawiły się żadne nowe dowody, które wywołałyby potrzebę wznowienia prac komisji Millera. Zadeklarował jednak, że rząd jest gotowy do pomocy w organizacji prac "choćby jutro".