W chińskim Changsha wybuchł pożaru wieżowca firmy China Telecom. Budynek bardzo szybko zajął się cały ogniem. Nie jest znana liczba ofiar. Mogą być ich nawet setki. Na ten temat władze Chin na razie milczą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chiński wieżowiec niemal doszczętnie spłonął w kilkadziesiąt minut
Nie jest znana liczba ofiar. Władze Chin na razie nie mówią też o przyczynach
Według nieoficjalnych informacji przyczyną rozprzestrzeniania się ognia było to, że w budynku miało znajdować się 35 ton paliwa
Jak podają chińskie media państwowe, potężny pożar pochłonął w piątek po południu wieżowiec biurowy w centrum Changsha, stolicy południowej prowincji Chin Hunan.
Dziesiątki pięter ponad 200-metrowego budynku China Telecom "płonęły z wielką intensywnością". Nad miastem unosił się gęsty dym.
Nie jest jasne, ilu osób zginęło w pożarze
Nie jest znana liczba ofiar. O tym państwowe chińskie media milczą. Nieoficjalnie mówi się, że spłonąć mogło nawet kilkaset osób. Ogień pochłonął bowiem całą konstrukcję w bardzo krótkim czasie.
Według nieoficjalnych informacji przyczyną rozprzestrzeniania się ognia było to, że w budynku miało znajdować się 35 ton paliwa. Pojawiają się informacje, że była to ropa do generatorów, które zapewniłyby prąd serwerom w wypadku braku centralnego zasilania.
Tragiczny pożar wydarzył się w tym roku także w USA
Przypomnijmy, że do tragicznego w skutkach pożaru doszło w tym roku też na przykład w USA. Jak przekazały wówczas służby ratunkowe, ogień zajął najpierw dwupoziomowe mieszkanie na drugim i trzecim piętrze 19-piętrowego bloku w dzielnicy Tremont okręgu Bronx w Nowym Jorku.
Jako że drzwi do mieszkania były otwarte, dym i płomienie szybko przedzierały się dalej. Zginęło wtedy 19 osób, a ponad 60 zostało poszkodowanych.
– Liczby są przerażające. To jeden z najgorszych pożarów, jakich byliśmy świadkami w czasach współczesnych – mówił wtedy burmistrz Nowego Jorku Eric Adams. Z kolei starszy doradca burmistrza Stefan Ringel dodał, że wśród ofiar były dzieci, z których najstarsze miało 16 lat.
W akcji ratowniczej brało udział 200 strażaków. Walczyli oni z płomieniami u źródła ponad godzinę.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.