Dramatyczna walka o medal ME. Biało-Czerwoni zaskoczyli Niemców, ale znów dostali lekcję
Krzysztof Gaweł
18 września 2022, 19:06·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 września 2022, 19:06
Polscy koszykarze zakończyli najbardziej udane mistrzostwa Europy od niemal sześciu dekad na czwartej pozycji. W meczu o brązowy medal pokonali nas Niemcy 82:69 (19:14, 17:9, 18:26, 28:20), a Biało-Czerwoni tym razem nie mogli liczyć na swojego lidera Mateusza Ponitkę, który zagrał bardzo słabe zawody. Znów jesteśmy wśród gigantów i to na pewno wielki sukces naszej koszykówki. I mamy nadzieję, że znak na lepsze czasy.
Reklama.
Reklama.
Polscy koszykarze przegrali w Berlinie mecz o brązowy medal ME
Biało-Czerwoni sensacyjnie przedarli się do fazy finałowej turnieju
Na medal EuroBasketu nasz zespół czeka już 55 lat, tym razem był 4.
Przed rozpoczęciem EuroBasketu raczej niewielu spodziewało się, że reprezentacja Polski do ostatniego dnia będzie uczestniczyła w turnieju i że walczyć będzie o medale. Ale Biało-Czerwoni okazali się rewelacją ME i wyrzucili za burtę broniącą tytułu Słowenię (90:87) w ćwierćfinale EuroBaksetu. Potem nie wyszedł nam kompletnie półfinał z Francją (54:95), ale został jeszcze mecz o brązowy medal.
Pierwszy dla naszej koszykówki od 55 lat i pamiętnego turnieju w Finlandii w 1967 roku. Przeciwnikiem Polaków, do tego w Berlinie, byli gospodarze, czyli Niemcy. Scenariusz idealny, do wielkiego zwycięstwa, prawda? Trzeba jednak pamiętać, że nasi rywale to klasowa drużyna, której gwiazdami są grający w NBADennis Schroeder i Franz Wagner.
– Musimy podnieść głowy i spojrzeć na to, co przed nami. Wytrzymaliśmy do końca turnieju, mamy jeszcze jeden dzień grania. My w niedzielę zagramy swój finał ME – zapowiadał trener Igor Milicić i tego wymagał od Biało-Czerwonych. Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz i pierwsze punkty pod koszem dał nam Mateusz Ponitka, ale rywale zaraz trafli dwie "trójki" i prowadzili 6:2. Polacy wzmocnili obronę, tafił AJ Slaughter, a po chwili Michał Sokołowski trafił na 6:6.
Niemcy byli dobrze przygotowani na naszą grę, ze spokojem budowali kolejne akcje, a Daniel Theis imponował pod naszym koszem. Tak samo jak Aleksander Balcerowski pod niemieckim, gdzie ogrywał rywali jak chciał i imponował skutecznością (10:12). Niestety dwa rzuty trafił Dennis Schroeder (19:12), a nasi zacięli się w ofensywie. Do końca kwarty trafiliśmy tylko dwa rzuty wolne, a rywale nie skończyli żadnej akcji. Ale prowadzili 19:14.
W kwarcie drugiej obie ekipy wzmocniły obronę i początkowo nie było zbyt wielu okazji do zdobywania punktów. Udało się nam zatrzymać rywali w ataku - ależ bloki rozdawał Olek Balcerowski - ale pod koszem Niemców raziliśmy nieskutecznością. Brakowało Mateusza Ponitki, który kompletnie się zaciął. Nie pomagał AJ Slaughter, a rywale wciąż mieli przewagę (21:14). Na szczęście nasz lider trafił dwa wolne, nasza maszyna z mozołem ruszyła.
Niemcy mieli wielkie problemy z przedarciem się przez naszą defensywę, ale im bliżej było ich kosza, tym gorzej nasz zespół radził sobie na parkiecie. Brakowało lidera, brakowało pomysłu na rozegranie szybkich akcji, brakowało skuteczności. Wreszcie Michał Sokołowski poszedł pod kosz, zagrał jeden na jeden z Dennisem Schroederem i trafił. A w kolejnej akcji powtórzył swój wyczyn i zrobiło się już tylko 20:21.
Niestety w tym momencie nasza gra znów się zacięła, Polacy nie trafiali nawet prostych sytuacji, a Dennis Schroder i Andreas Obst dziurawili polski kosz "trójkami". Zrobiło się bardzo nieciekawie, bo zamiast remisu tablica wyników pokazała wynik 31:20 dla gospodarzy na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy. Igor Milicić zebrał się z drużyną na naradę, ale nasza gra nie poprawiła się. Kapitalny Dennis Schroeder dał Niemcom prowadzenie 36:23.
Zostały nam raptem dwie kwarty, by odrobić 13 punktów straty i wyszarpać Niemcom brązowy medal EuroBasketu. Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od celnego rzutu za trzy Michała Sokołowskiego, pierwszego w tym meczu dla Polaków. Potem skrzydłowy dorzucił jeszcze dwa z linii rzutów wolnych i nasza strata zmalała do dziewięciu "oczek" (30:39). Niemcy postawili na Dennisa Schroedera, ale ten się "zagotował".
Świetnie krył go Michał Sokołowski, aż gwiazdor rywali zarobił faul techniczny i wyglądał na bardzo zirytowanego. Kłócił się z sędziami, pyskował do kolegów, a nasi starali się grać swoje. Wreszcie trafił za trzy Jakub Garbacz (33:40), krok po kroku zbliżaliśmy się do gospodarzy. Zwłaszcza że prze budził się AJ Slaughter, który trafił swoją "trójkę" (36:42). Niemcy byli zaskoczeni, a u nas szalał pod koszem "Sokół", bohater meczu.
Gospodarze razili nas z dystansu, przypomniał się nam boleśnie Johannes Voigtmann, ale i Biało-Czerwoni potrafili się odgryźć i walka musiała się podobać. Sęk w tym, że Niemcy mieli przewagę i wciąż pewnie prowadzili (50:41). Ale koszykarze Igora Milicicia walczyli, choć mieli na koncie sporo fauli, choć nie pomagał Mateusz Ponitka, choć wciąż byli na musiku.
Niemcy skarcili nas w końcówce kwarty, Maodo Lo trafił ważną "trójkę", było 54:43 dla miejscowych. Jeszcze przed końcem kwarty trafił świetnie Jakub Garbacz, jeszcze AJ Slaughter dorzucił swoją "trójkę" i pojawiła się iskierka nadziei na sukces (49:54). Odrobiliśmy część strat, ale do końca meczu nie zostało wiele czasu. Medal ME jednak czekał na Biało-Czerwonych.
A nasi koszykarze nie zamierzali rezygnować z marzeń i wciąż odrabiali konsekwentnie straty. Trafił Aleksander Dziewa, poprawił "trójką" Jakub Garbacz i już mieliśmy rywali na wyciągnięcie ręki (54:56). Na parkiet wrócił Mateusz Ponitka, którego w niedzielę nie było zbyt wiele w meczu i który zawodził. Zostało osiem minut do końca meczu, a strata wynosiła raptem trzy "oczka". I wtedy Jakub Garbacz znów trafił "trójkę", doprowadzając do remisu!
Było 59:59, Niemcy w ataku nie zachwycali, ale trafiali za trzy. Nasi z kolei walczyli jak lwy, nawet Dennis Schroeder nie był w stanie zrobić różnicy. Ale robił ją Joannes Voigtmann, który znów zaskoczył z dystansu. Na szczęście odpowiedział mu Aaron Cel, było 64:65 i cały czas na styku. I znów Joannes Voigtmann trafił "trójkę", gospodarze potrafli się nam odgryźć i trzymali bezpieczny dystans czterech punktów. Walka trwała jednak do końca.
Na niecałe pięć minut przed końcem rywale prowadzili 70:64, a nasi zacięli się w ofensywie. Dennis Schroeder z czystej pozycji poraził nas rzutem za trzy, ale po chwili po kosz rywali wpadł AJ Slaughter i trafił ważny rzut (66:73). Nadal brakowało nam skuteczności, czego nie możemy powiedzieć o liderze Niemców. Dennis Schroeder został sam, więc znów trafił z trzy i w zasadzie rozstrzygnął mecz (76:66). Niestety, bez lidera nie byliśmy w stanie na więcej.
Biało-Czerwoni przegrali walkę o brązowy medal, Niemcy wygrali pojedynek 82:69, a Dennis Schroeder rzucił aż 26. Polacy mogą być jednak dumni, po 51 latach wrócili do najlepszej czwórki EuroBasketu i pokazali, że stać ich na naprawdę równą walkę z kontynentalnymi potęgami. Może w przyszłości? W naszej drużynie wciąż brakuje najlepszych zawodników, jak Jeremy Sochan i Adam Waczyński.
A jak wiemy, zgoda buduje. I prowadzi na sam szczyt.