nt_logo

"Używane majteczki kupię". Oto internetowy raj dla polskich fetyszystów [+18]

Helena Łygas

16 października 2022, 22:20 · 12 minut czytania
Parafrazując Bosaka: gdyby to było złe, to inaczej by pan Bóg świat stworzył. W swej dobroci Bóg stworzył widać i fetysze, które rozciągają się znacznie dalej niż preferencje z rodzaju “klatki piersiowe (pot. cycki) i/lub pupy”. Jeśli chodzi o te legalne, fantazje Polaków obsługuje portal o niezbyt wyszukanej nazwie “Majtkomat”. Wyszukana jest za to oferta.


"Używane majteczki kupię". Oto internetowy raj dla polskich fetyszystów [+18]

Helena Łygas
16 października 2022, 22:20 • 1 minuta czytania
Parafrazując Bosaka: gdyby to było złe, to inaczej by pan Bóg świat stworzył. W swej dobroci Bóg stworzył widać i fetysze, które rozciągają się znacznie dalej niż preferencje z rodzaju “klatki piersiowe (pot. cycki) i/lub pupy”. Jeśli chodzi o te legalne, fantazje Polaków obsługuje portal o niezbyt wyszukanej nazwie “Majtkomat”. Wyszukana jest za to oferta.
Majtkomat to największy polski sklep internetowy, gdzie można kupić używaną bieliznę (i nie tylko) fot. hidefumi ohmichi / Unsplash

Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej naTemat.pl >>

Główne kategorie: majtki, skarpetki, czat (np. "upokarzanie śmiecia" albo "ruletka z waleniem"), buty, rajstopy, ale też podpaski, waciki po demakijażu, chusteczki do nosa, wreszcie obcięte paznokcie (głównie u nóg). Słowem: dla każdego coś miłego.


Przeważają jednak panowie zorientowani klasycznie - zgodnie z nazwą portalu - na majtki (choć fanów skarpetek i rajstop też nie brakuje). Najtańsze można kupić już za 20 złotych, najdroższe, zazwyczaj z "dodatkami" - i po 300. 

Girlbosses

Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że to łatwy pomysł na biznes. Wbrew pozorom nie wystarczy być kobietą i nosić majtki. Wymyślność i uroda bielizny też będzie drugorzędna, bo i zwykłe, znoszone legginsy znajdą tu swoich nabywców.

Zdjęcia z noszenia będą co prawda pomocne w budowaniu imperium (i oszczędzaniu na praniu), ale najważniejsza wydaje się historia. Zarówno dziewczyny, jak i jej bielizny. I nie chodzi tu o erotyczne CV czy smutne opowiastki z dzieciństwa, ale o zbudowanie wiarygodnej internetowej persony.

Zjawisko o tyle ciekawe, że część sprzedających nie pokazuje się nawet od pasa w górę, większość zaś - nie pokazuje twarzy. Najważniejsza jest wyobraźnia. No cóż - i bielizna.

Znajdziemy i dziewczyny w typie lolitek (bielizna w postaci z kreskówek, opis pełen młodzieżowych, żeby nie powiedzieć nastoletnich wstawek) i pewne siebie kobiety po czterdziestce (wiem, czego chcę, nie jestem dziewczynką, umiem dawać rozkosz), ale też dziewczyny z sąsiedztwa (lubię gotować, spotykać się ze znajomymi i jestem miłą, wesołą studentką, majtki: wygodne, bawełniane). Można natknąć się też na "młode mamusie", a domin szukających "psa" tu bez liku. 

Ale oprócz osoby, jest i jej bielizna, która by dobrze się sprzedać, potrzebuje swojej historii (choć historie miewają tu nawet słoiczki z moczem). W najprostszej wersji - opis faktury, kiedy była noszona, jakie to było doświadczenie (wpijała się, czy delikatnie otulała?).

Demoniczne majtki

Choć wizyta na Majtkomacie może szokować, dr Robert Kowalczyk, psycholog, seksuolog kliniczny i terapeuta z Instytutu SPLOT,n przestrzega przed demonizowaniem fetyszy, które nikomu nie wyrządzają krzywdy - łącznie z samymi fetyszystami.

W seksuologii latami dominowała narracja, podług której wszystkie praktyki seksualne, które nie były związane ze szczególnie postrzeganą relacją międzyludzką, są zaburzeniem. Długo rozpatrywało się w tej kategorii także seks nieheteroseksualny, a nawet inny niż genitalny. Zdarzało się też, że nie oceniano skrajnie negatywnie kontaktu nie w pełni konseksulanego np. molestowania seksualnego. Korzenie tego typu spojrzenia były może i głębokie, ale dość proste.

W średniowieczu chrześcijańskie normy moralne zostały wprzęgnięte w prawodawstwo, to zaś zaczęło mieć w XIX wieku odzwierciedlenie w medycynie i psychologii rodzącej się wówczas jako nauka.

Gdy tworzono pierwsze klasyfikacje zaburzeń seksualnych, do jednego worka trafiło właściwie wszystko, co nie mieściło się w wąsko pojętej heteronormie i nie było stosunkiem genitalno-genitalnym.

Wysublimowany jak fetyszysta

Przeglądając oferty, szybko można zorientować się, że fetyszyści szukają konkretów - wydzieliny towarzyszącej owulacji (zwanej, jakże uroczo, "słodkimi soczkami"), majtek noszonych podczas masturbacji i/lub okresu, a nawet za śladami spermy (założonych po stosunku) czy oplutych przez dziewczynę (ślinę saute można kupić tu w innym dziale).

Wyszukiwarka pozwala określić nawet liczbę dni użytkowania (od 1 do 7 dni także w przypadku skarpetek czy koszulek), chociaż większość ofert ma opcję dopłaty za dodatkowe dni i usługi. Do wyboru jest i kolor, a o przepastności oferty niech świadczy fakt, że nawet po zaznaczeniu tak mało popularnych bieliźniarsko odcieni, jak zielony czy żółty, aukcji znajdziemy kilkadziesiąt.

Choć "normatywna seksualnie" większość ma tendencję do kojarzenia osób o nietypowych fetyszach z dość w swojej naturze ludowym wyobrażeniem "zboczeńca" - postaci trochę strasznej, trochę śmiesznej i takiej, co to "na wszystko poleci", fetyszystom bliżej często do koneserów. Wielu z nich szuka przedmiotów czy usług bardzo konkretnych, nie zaś po prostu "brudnych majtek".

Kupujący mają swoje wymagania. W komentarzach do zakończonych aukcji można znaleźć często wyrazy niezadowolenia - że zapach za słaby "wątpię, żeby były noszone podczas uprawiania sportu, jak chciałem" albo że to nie są majtki "prosto z ciała, raczej z kosza na brudną bieliznę".

Klienci bywają jednak i zachwyceni, wspominają, że zapach danej dziewczyny (albo raczej jej stóp) uzależnia, albo że bali się zamówić majtki dwudniowe, ale po jednodniowych wiedzą, że pragną mocniejszych doznań.

Zgodnie z jedną z teorii seksuologicznych wszyscy jesteśmy fetyszystami - bo i większość z nas jakiś element szczególnie pobudza seksualnie, w oderwaniu od konkretnej osoby, z którą jest związany. Jeśli kogoś kręcą szczególnie duże biusty i jasna karnacja, może niekoniecznie będzie szukał wedle tego klucza partnerki życiowej, ale już pornografii - jak najbardziej. I podobnie działa gros fetyszystów o rzadszych preferencjach.

Fakt, że ktoś zaopatruje się na Majtkomacie w znoszone trampki służące potem do stymulacji erotycznej, nie oznacza, że jest aspołecznym dziwakiem zamieszkującym piwnicę, z której wypełza jedynie po zmroku.

A fe!

Jakkolwiek nietrudno zrozumieć fiksację na punkcie koronkowej bielizny, skórzanych wdzianek czy białych zakolanówek, trudno wyobrazić sobie, skąd mogą wziąć się fetysze związane z wydzielinami działa. Zdaniem seksuologa dr. Roberta Kowalczyka to do pewnego stopnia kwestia norm kulturowych i tabu.

Od małego kojarzymy (a raczej jesteśmy uczeni, by kojarzyć) defekację i oddawanie moczu z czymś obrzydliwym. W dodatku nawet w związkach, w których seks nie wiąże się ze wstydem, a partnerzy potrafią się otwarcie komunikować na jego temat, zdarza się, że - mówiąc oględnie - "praca układu pokarmowego" budzi zawstydzenie. Co za tym idzie przez wielu fetyszystów może być kojarzona z czymś ekstremalnie intymnym.

- W tego typu fetyszach jest wiele tropów, nie chodzi o samą wydzielinę - może to być jakiś rodzaj podglądactwa, przekraczania "zakazanej" granicy, praktyki w kontekście dominacji i uległości, wreszcie rodzaj "produktu" ciała kochanka czy kochanki. Proszę zauważyć, że obserwowanie wytrysku czy połykanie spermy też bywa fetyszem i to takim, który nikogo nie dziwi. W pornografii finałem większości filmów typu "gangbang" (wielu mężczyzn uprawia jednocześnie seks, często brutalny z jedną kobietą - red.), jest scena, w której mężczyźni ejakulują na twarz. A nie jest to nawet szczególnie niszowy typ filmów, podobnie jak porno z motywami urofilskimi, które można dziś znaleźć już nawet na stronach głównych serwisów z filmami dla dorosłych - mówi dr Robert Kowalczyk.

Zapach kobiety (niedostępnej)

Innym aspektem, który może mieć wpływ na popularność portalu, jest niedostępność samych sprzedawczyń. Lwia część kobiet wyraźnie zaznacza, że nie godzi się na żadne spotkania, kontakty prywatne, a nawet na pokazanie twarzy i prosi o nieskładanie ofert.

W Japonii, robiącej za koronny przykład społeczeństwa unikającego tworzenia "podstawowych komórek społecznych" i monadyczności, rozwój stron podobnych do Majtkomatu tłumaczy się niekiedy osamotnieniem i niechęcią czy lękiem przed kontaktami międzyludzkimi.

Jest jednak i innego rodzaju niedostępność. We wspomnianej Japonii gwiazdy porno wystawiają swoją używaną bieliznę na aukcje, a sprzedaż opiewa na niebotyczne kwoty. "Możesz zobaczyć, ale mnie mieć nie możesz". Co innego takie skarpetki.

Myliłby się jednak ten, kto uznałby tu za kryterium niedostępności wysoki (w powszechnym tego słowa ujęciu) poziom atrakcyjności danej kobiety. Wśród najwyżej ocenianych użytkowniczek można znaleźć i 40-latki i dziewczyny z nadwagą czy cellulitem.

Mimo że noszona bielizna kojarzy się raczej z nieprzyjemnym zapachem, to nie tak, że kryterium doboru jest - pardon - smród. Wielu użytkowników docenia woń perfum, balsamu do ciała czy płynu do płukania. Wydaje się więc, że polują nie tyle na zapach genitaliów, co na zapach kobiety. Ciekawe, że fetysz, który w wielu osobach budzi odium, stoi w istocie w opozycji do mizoginistycznych w charakterze żartów o "rybim zapachu" kobiet.

Majteczki w kropeczki

Osobliwe jest i majtkomatowy idiolekt. Podczas gdy na stronach porno nie brakuje dosadnych określeń, tutaj rządzą zdrobnienia. Majtki to niemal w 9 na 10 przypadków “majteczki”, są też pupki, ciałka, pusie i muszelki a nawet (wybaczcie) "kupki".

Całkiem, jak gdyby użytkownicy potrzebowali jakiegoś rodzaju oswojenia swojego fetyszu - zdziecinnienia go, dosłodzenia, a więc i symbolicznego uniewinnienia. Trudno się dziwić, zważywszy jak silnie - i to właściwie w każdej kulturze - tabuizowane są wydzieliny ciała.

Z drugiej zaś strony masa ofert powiązana jest z poniżaniem kupujących (na życzenie) czy np. kontrolowaniem masturbacji (mężczyzna ma robić dokładnie to, co każe mu dziewczyna). W obu powyższych przypadkach chodzi oczywiście o formę dominacji, a kontakt z wydzielinami danej kobiety staje się dla mężczyzny formą poniżenia. Niegodnemu dotykać ciała, pozostają jego produkty.

Co ciekawe, nie brakuje też zupełnie niepowiązanych z namacalnymi towarami ofert "oceny penisa". W tym przypadku szczegóły można dogadać, tak aby klient nie był zawiedziony. Może po prostu dowiedzieć się, co dana dziewczyna "tak szczerze" sądzi o jego przyrodzeniu, ale też preferować, żeby wychwalała je pod niebiosa lub zmieszała z błotem ("Choć dostałem za penisa dwóję, bardzo mi się podobało, doszedłem w połowie", "wow, prawdziwa petarda w poniżaniu").

Kup pan sytuacje

Oprócz fetyszy starych jak świat zdarzają się i nowsze trendy. Dajmy na to ASMR - kilka lat temu gorący trend na YouTubie - którego twórcy nagrywali zarówno swój głos (często szept), jak i dźwięki, sprawiające, że słuchacz miał wrażenie, że coś (choćby stawianie szklanki) dzieje się tuż obok niego.

Jakkolwiek tego typu nagrania miały przeważnie za zadania uspokajać, a nawet usypiać, szybko znalazły i inne zastosowania. Na Majtkomacie - takie, o których filozofom się nie śniło. Na przykład:

"Co z moja wyobraźnia robi show tej dziewczyny! To jak seksownie mówi, dźwięki z toalety sprawiają wrażenie, jakbym czekał pod drzwiami, a ona jeszcze podsycała mój apetyt" - pisze jeden z zadowolonych nabywców 9-minutowej głosówki. 

Jego relacja dobrze obrazuje to, o co rzeczywiście chodzi w Majtkomacie - bardziej niż sam obiekt nabywa się tu określoną "sytuację", nawet jeśli jest to sytuacja wyobrażona.

I choć dla większości osób reakcje na towary i usługi oferowane na Majtkomacie będą balansowały gdzieś na granicy rozbawienia, zdziwienia i obrzydzenia, pytaniem pozostaje, gdzie są w tym wszystkim sami fetyszyści. A może raczej - czy fakt, że kogoś podnieca bardzo brudna bielizna czy krew menstruacyjna, można uznać za zaburzenie, czy po prostu za kwestię gustu. 

Wszystko w normie

Współczesna seksuologia medyczna zakłada, że w ocenie diagnostycznej nie powinno traktować się jako zaburzenia czegoś, co nie wiąże się z przekraczaniem praw innych osób i co nie stanowi zagrożenia życia lub zdrowia danej osoby.

Fetysz jest niczym innym jak fiksacją na obiekcie - mogą to być szpilki (często tylko na kobiecej nodze), ale też kolor skóry czy właśnie noszona bielizna. Początkowo rzeczywiście uznawano wszystkie fetysze za perwersję, potem już tylko za parafilię, dziś uchodzą zaś za jeden ze sposobów ekspresji seksualności - oczywiście o ile nie naruszają praw innych osób.

W tym ujęciu w normie mieści się więc odczuwanie podniecenia seksualnego w związku ze zużytymi patyczkami do uszu czy brudną patelnią. Ciekawsze niż klasyfikacja medyczna, wydają się tu źródła tego typu preferencji.

Dr Robert Kowalczyk mówi, że może to być po prostu rodzaj warunkowania - zetknięcie się z pewnym obiektem w określonym kontekście wywołuje podniecenie seksualne i warunkuje nasze późniejsze reakcje. Jednak często nie da się precyzyjnie określić, skąd mógł wziąć się dany fetysz. Seksuolog podkreśla też niedocenianą, jeśli chodzi o fetysze, rolę kultury.

- Popularnym fetyszem są dziś na przykład szpilki, czyli typ obuwia, który jeszcze sto lat temu nie istniał - a proszę zwrócić uwagę, jak są przedstawiane w popkulturze. Kontekst i to często nawet reklam, a nie na przykład budowania postaci w filmie, bywa wybitnie erotyczny. Nie inaczej jest przecież z damską bielizną. Tego typu elementy powszechnie wiąże się dziś z seksem, czy nawet używa jako swego rodzaju afrodyzjaku. Niekoniecznie fetysz musi być warunkowany przez silne doświadczenie, wyobrażam sobie sytuację, w której dla kogoś warunkująca może być reklama rajstop. Do tego typu warunkowania dochodzi jednak przeważnie na wczesnym etapie rozwoju seksualności - klaruje Kowalczyk.

Nie taki ciekawy przypadek

Tego, jak wiele jest w Polsce osób, dla których fetyszem jest używana bielizna czy wydzieliny, nie da się określić, bo i respondenci niezwykle rzadko przyznają się do praktyk seksualnych inne niż uchodzące za powszechnie przyjęte. A jeśli już - to do tych kulturowo oswojonych jak np. BDSM czy przebieranki.

Oczywiście jest i praktyka gabinetowa seksuologów, ale grupy osób zgłaszających się po poradę nie można określić jako reprezentatywnej, tak samo, jak nie określilibyśmy osób chodzących na psychoterapię jako reprezentatywnych dla zbadania zaburzeń osobowości czy depresji w społeczeństwie.

Kowalczyk spotkał się jednak z urofilią, zaś z koprofilią tylko w relacjach dotyczących osób trzecich - np. "chłopak chciał". Jego zdaniem nie znaczy to jednak, że to odosobnione przypadki. Już prędzej, że to coś tak wstydliwego, że ludzie obawiają się o tym wspomnieć nawet specjaliście. Fetysz używanej bielizny uważa zaś za potencjalnie dość częsty.

- Wiele osób mówi o tym, że podnieca je np. zapach potu partnera albo że podczas seksu oralnego podobną rolę odgrywa dla nich smak. Są też osoby, z którymi niekoniecznie będziemy w jakiejkolwiek relacji, a mimo to będą silnie działały na nas feromonalnie. Myślę, że sceny, które znamy z filmów - wtulanie się i wąchanie ubrań partnera - to coś, co wiele osób zna z autopsji - mówi specjalista.

Mnogość ofert Majtkomatu i archiwum aukcji już zakończonych tylko potwierdza jego teorię. Nie ma wszak podaży bez popytu, a przynajmniej nie na taką skalę.

Dla nas, zwykłych śmiertelników, którzy miewają nudne preferencje spod znaku "blondynka czy brunetka" zetknięcie z Majtkomatem może być śmieszno-straszną ciekawostką, ale i czymś zupełnie innym. Medium może i dziwacznym, ale skłaniającym do refleksji nie tyle nad mnogością fetyszy, co nad naszym często świętoszkowatym i oceniającym podejściem do seksualności innych.

Czytaj także: https://natemat.pl/411154,pornhub-odnawia-vintage-filmy-porno