W poniedziałek nastąpił wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream. Niemcy twierdzą, że zniszczenia spowodowały działania sabotażowe. Pojawiają się już hipotezy, że za atakiem mogli stać sami Rosjanie. Jednak Moskwa konsekwentnie zaprzecza, że ma coś z tym wspólnego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W poniedziałek wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream na Morzu
Bałtyckim odkrył myśliwiec F-16 duńskich sił powietrznych
Do wycieków doszło w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream 2 oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1
Można domniemywać, że zrobili to Rosjanie, ale oficjalnie Moskwa zaprzecza
W poniedziałek doszło do awarii nieczynnego, ale nagazowanego Nord Stream 2. Operator projektu przekazał, że ciśnienie w nitce A gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego gwałtownie spadło.
Awaria Nord Stream 1 i 2
Według Reutersa – z około 105 barów do 7 barów. Do wycieku doszło na południowy zachód od wyspy Bornholm, tuż przed wejściem gazociągu na wody terytorialne Danii.
We wtorek Szwedzka Administracja Morska przekazała z kolei informacje o dwóch wyciekach gazu z Nord Stream 1. Według Duńskiej Agencji Energii wyciek gazu z Nord Stream 2 będzie trwał przez następne kilka dni, a być może przez tydzień.
Jak donosi BBC, Unia Europejska uważa, że przecieki w dwóch głównych gazociągach z Rosji do Europy były spowodowane sabotażem, ale władze Uni Europejskiej powstrzymały się od bezpośredniego oskarżenia Rosji. UE już wcześniej oskarżała Rosję o wykorzystywanie dostaw gazu i gazociągu Nord Stream jako broni przeciwko Zachodowi.
– Wszelkie celowe zakłócenia aktywnej europejskiej infrastruktury energetycznej są niedopuszczalne i będą prowadzić do najsilniejszej możliwej reakcji – zapewniła za to szefowa KE Ursula von der Leyen.
Rosjanie zaprzeczają, że to oni stoją za atakiem
Moskwajednak nie przyznaje się do ataku i zaprzecza, że ma coś wspólnego z tym, co się stało. Rzecznik Kremla Dmitrij Peskow odrzucił oskarżenia o sabotaż jako "przewidywalne, głupie i absurdalne".
– Dość przewidywalne, a zarazem głupie i absurdalne jest dopuszczanie takiej narracji do debaty – przekazał mediom rzecznik.
Dodajmy, że sprawę skomentowały też władze USA. Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział, że jego zdaniem wycieki "nie będą miały znaczącego wpływu na odporność energetyczną Europy". W końcu żaden z rurociągów nie transportuje obecnie gazu, choć oba zawierają gaz. Blinken także nie oskarżył bezpośrednio Rosji o takie działanie.
Jak jednak informowaliśmy w naTemat.pl, niemieckie władze podejrzewają sabotaż. Szefowa duńskiego rządu Mette Frederiksen, która przebywała we wtorek w Polsce i wzięła udział w otwarciu Baltic Pipe, mówiła z kolei, że "trudno sobie wyobrazić, że to przypadek". Jak dodała, "wyciek gazu z rur gazociągu północnego jest ogromny". Duński Urząd Energetyczny również to potwierdził: nie jest to małe pęknięcie, a duża dziura.
Przedstawiciele Duńskiej Agencji Żeglugi Morskiej, cytowani przez agencję AFP, przekazali, że wyciek jest niebezpieczny dla ruchu morskiego. Wprowadzono zakaz żeglugi w promieniu pięciu mil morskich (prawie 10 km) od miejsca zdarzenia. Statki nie mogą wpływać w tę strefę bezpieczeństwa i muszą obierać inne trasy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.