nt_logo

Nie bądź jak przyjaciółka Piotrusia Pana. Syndrom Wendy może cię wykończyć

Aneta Olender

09 października 2022, 17:40 · 4 minuty czytania
Każdy Piotruś Pan potrzebuje swojej Wendy, ale nie każda Wendy potrzebuje Piotrusia Pana, by wypełniać narzuconą sobie misję – bycia dla innych, zaspokajania ich potrzeb, zapominając o swoich. O czym mowa? Mowa o syndromie Wendy.


Nie bądź jak przyjaciółka Piotrusia Pana. Syndrom Wendy może cię wykończyć

Aneta Olender
09 października 2022, 17:40 • 1 minuta czytania
Każdy Piotruś Pan potrzebuje swojej Wendy, ale nie każda Wendy potrzebuje Piotrusia Pana, by wypełniać narzuconą sobie misję – bycia dla innych, zaspokajania ich potrzeb, zapominając o swoich. O czym mowa? Mowa o syndromie Wendy.
Fot. Kadr z animacji "Piotruś Pan"

Piotruś Pan, wieczny chłopiec, ktoś, komu nie w smak jest bycie dojrzałym, kogo nie interesuje dorosłość i związana z nią odpowiedzialność (w przeciwieństwie do zainteresowania korzyściami płynącymi z tego etapu życia, te brałby garściami).


"Na początku zachwyca cię spontanicznością i radością życia, ale po czasie jesteś zmęczona jego brakiem planów i nieumiejętnością podejmowania poważnych decyzji" – tłumaczyła ten typ osobowości w naTemat Aleksandra Gersz.

Na ludziach, których można opisać w ten sposób, w 1983 roku skupił się psycholog Dan Kiley w książce "The Peter Pan Syndrom: Men Who Have Never Grown Up". Rok później ten sam psycholog ukuł określenie syndrom Wendy.

Kim jest Wendy?

W "Przygodach Piotrusia Pana" autorstwa Jamesa Matthew Barriego Wendy jest najstarszą z rodzeństwa Darling, która za namową tytułowego Piotrusia Pana spędza czas na wyspie zwanej Nibylandią. Przenosi się tam razem ze swoimi braćmi.

Dziewczynka jest odpowiedzialna, troskliwa, dobra, zawsze pomocna i... potrzebna, bo reszta bohaterów lekkoduchów często popada w tarapaty. Choć Piotruś Pan sprawnie włada szpadą, walcząc z piratami, to właśnie Wendy zdaje się zapewniać mu bezpieczne lądowanie – stwarza idealne warunki, by chłopiec nadal mógł żyć beztrosko i lekkomyślnie.

I taka właśnie jest osoba – głównie mowa o kobietach – która wpisuje się w syndrom Wendy. Zawsze gotowa nieść pomoc, z rozwiązaniem problemu na podorędziu, zaangażowana, chcąca sprawić przyjemność każdemu, każdego zadowolić, jednocześnie zapominając o sobie i swoich potrzebach.

Po co? Po to, by czuć się użyteczną, przez co potrzebną, kochaną. "Wendy" nie rozumie, że kochać można za nic, dlatego przybiega z odsieczą, nawet jeszcze za nim ktoś poprosi o wsparcie (oczywiście zawsze mogą znaleźć się ludzie wykorzystujący taką osobę i sytuację). Wierzy, że jest niezastąpiona. Chce czuć się potrzebna. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nic nie trwa wiecznie, dlatego żyje w niepokoju, że potrzebna nie będzie, że się znudzi.

Wendy z kompleksami

Taka osoba boi się, że jeśli nie będzie na medal, jeśli nie będzie matkować i ratować z opresji, inni stracą nią zainteresowanie. Panicznie boi się odrzucenia. Żyje w lęku przed nim. "Wendy" to ktoś, kto ma wiele kompleksów i niskie poczucie własnej wartości.

Kobieta z syndromem Wendy to perfekcjonistka zbudowana z poczuci winy, jeśli coś nie wyjdzie lub nie pójdzie zgodnie z oczekiwaniami, i lęku przed porażką. Dlatego też w jej słowniku istotne miejsce zajmuje słowo "przepraszam". Przeprasza za wszystko, nawet jeśli nie jest to zasadne.

Ktoś taki jest uległy, nie lubi sytuacji konfliktowych, unika konfrontacji, dlatego woli się nie wychylać, a co za tym idzie, dzielić się swoją opinią, swoim zdaniem. Szczęście innych jest przecież szczęściem tej osoby.

Najczęściej pod ochronnym parasolem kogoś z syndromem Wendy znajdują się partner lub dzieci, ale "Wendy" będzie też podporą – źle rozumianą – swoich przyjaciół.

Nie ma nic złego w byciu pomocnym i troskliwym, tak przecież wyglądają wartościowe relacje, ale jeśli ze źródełka czerpie tylko jedna strona, a druga, de facto będąca źródełkiem, nie otrzymując nic w zamian, w pewnym momencie może poczuć pustkę, niedocenienie, co z kolei może zaowocować frustracją, złością, poczuciem osamotnienia, od którego "Wendy" przecież tak usilnie chce uciec.

Osobowość Wendy koncentruje się na innych, stawiając ich na pierwszym miejscu i ignorując swoje potrzeby, bo tak postrzega miłość. Oznacza to, że w jej mniemaniu bliskość równa się poświęcenie.

Co zrobić z Wendy?

Źródłem syndromu Wendy mogą być zarówno wychowanie, jak i późniejsze doświadczenia. Dużą rolę odgrywają również predyspozycje osobowościowe. Nie można zapomnieć także o rolach społecznych, jakie od lat, w zależności od płci, są nam przypisywane.

Jak poradzić sobie z takim syndromem? Najważniejsza jest świadomość problemu. Uzmysłowienie sobie, jakie mechanizmy dominują w przypadku budowania relacji, ponieważ bardzo często takie osoby uznają swoje zachowanie za coś zupełnie normalnego i społecznie oczekiwanego. Ten pierwszy krok pozwoli zrobić kolejne, najlepiej takie, które zaprowadzą do gabinetu specjalisty.

Wendy w związku z Piotrusiem Panem

Wyzwaniem dla kogoś z syndromem Wendy może być też nazywanie swoich emocji, co wydaje się zrozumiałe, gdy weźmiemy pod uwagę unikanie przyglądania się im przez taką osobę. Istotne jest także nauczenie się mówienia "Nie". Tym bardziej, jeśli Wendy – co dzieje się bardzo często – wiąże się z Piotrusiem Panem chętnie przerzucającym na nią obowiązki i odpowiedzialność.

– Na początku znajomości Piotruś Pan może być bardzo pociągający. To bowiem osoba, z którą fantastycznie spędza się czas: spontaniczna i wesoła, przy której czujemy, że żyjemy. Żyje chwilą. Potrafi wpaść do naszego mieszkania i powiedzieć: "pakuj się, jedziemy na Hel!". Jednak najważniejsze dla wiecznego chłopca jest "tu i teraz", dlatego będzie unikał myślenia o jutrze czy konsekwencjach swoich czynów. Będzie udawał, że problem nie istnieje, aby nie konfrontować się z trudnościami czy nie wdawać się w konflikty – zaznaczała w rozmowie z naTemat psycholożka Anna Niziołek.

Ekspertka podkreślała także, że w stałym związku z Piotrusiem Panem wszystko będzie na głowie kobiety – organizacja życia domowego, finanse – podczas gdy mężczyzna będzie mógł skupiać się na swoich przyjemnościach.

– Wieczny chłopiec ceni sobie wygodę. Na taki układ zgodzą się kobiety, które mają tendencję do brania wszystkiego na siebie ze swoich ukrytych schematów poznawczych – chociażby będą naśladować swoją matkę. Prędzej czy później zapłacą za to jednak frustracją, złością czy depresją. A z kolei jeśli w kobiecie będzie niezgoda na tego rodzaju układ, jej związek z Piotrusiem Panem będzie burzliwy – mówiła Anna Niziołek.

Oczywiście zarówno Piotrusiem Panem, jak i Wendy, mogą być i kobiety, i mężczyźni. "W związku, w którym jedna ze stron przyjmuje rolę matki, utrudnia to, a nawet uniemożliwia partnerowi dojrzewanie i wzięcie odpowiedzialności za własne potrzeby" – wyjaśniała psycholożka kliniczna Paloma Rey w rozmowie z portalem healthy-food-near-me.com.

W zdrowej relacji dwie strony dają i biorą, mogąc na siebie liczyć. Dzięki czemu zachowana jest budująca równowaga w związku. Nie zapominajmy, że dbanie o swoje potrzeby, niewyciszanie swoich emocji, pozwala również uniknąć problemów psychicznych.

Czytaj także: https://natemat.pl/328219,moj-partner-nie-chce-przedstawic-mnie-rodzicom-co-to-jest-stashing