Jeśli nowy projekt posłów PiS wejdzie w życie, wkrótce egzamin praktyczny i teoretyczny na prawo jazdy może kosztować łącznie nawet 250 złotych. Rząd chce, aby to samorząd województwa określał wysokość opłaty za egzaminy.
Reklama.
Reklama.
Egzaminatorzy Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego od kilku miesięcy walczą o podwyżki i zmiany w egzaminach na prawo jazdy
Z tego powodu wiele egzaminów w całym kraju było odwoływanych
Politycy PiS przygotowywali nowy projekt ustawy, który jednak nie wszystkim się podoba
Droższe egzaminy na prawo jazdy
Od kilku miesięcy egzaminatorzy WORD organizują kolejne strajki i domagają się poprawy swoich warunków pracy. Ich główny postulat to podwyżka płac, bo od 14 lat zarabiają tyle samo.
Aby zwrócić uwagę rządzących na swoje żądania, organizowali strajki włoskie, brali urlopy i zwolnienia lekarskie. W związku z tym wiele egzaminów w całym kraju było odwoływanych.
W połowie września Komitet Egzaminatorów RP wraz ze związkami zawodowymi postawili rządowi ultimatum. Niewypełnienie warunków może doprowadzić do strajku generalnego. W związku z protestami posłowie Prawa i Sprawiedliwości przygotowali projekt ustawy.
Jeśli plany rządu zostaną zrealizowane, cena za egzamin na prawo jazdy może wzrosnąć nawet o 80 złotych, czyli maksymalnie do 250 złotych łącznie za egzamin teoretyczny i praktyczny. Obecnie trzeba liczyć się z opłatą 30 zł za egzamin teoretyczny i 140 zł za praktyczny.
Ceny za egzaminy nie zmieniły się od lat, co też podkreślają protestujący egzaminatorzy.
Cena za egzamin będzie różna w poszczególnych województwach
Rząd chce, aby to samorząd województwa określał wysokość opłaty za egzamin na prawo jazdy. Ma także kształtować wynagrodzenia egzaminatorów oraz dofinansowywać ośrodki ruchu drogowego.
W związku z tym o cenie mają decydować władze samorządowe, a dokładnie sejmiki wojewódzkie. Jednak w ustawie zapisano, że koszt egzaminu nie może przekraczać 250 zł. Projekt PiS-u zakłada też możliwość dofinansowania WORD-ów, ale przez marszałków województw.
Jak zaznaczają politycy PiS takie rozwiązanie ma być swojego rodzaju zastrzykiem finansowym dla WORD-ów. Zdejmie też odpowiedzialność rządzących, bo to samorządy wojewódzkie mają kształtować zarobki egzaminatorów, którzy przygotowują strajk, a nie władza centralna.
Jednak zdaniem protestujących nie jest to najlepsze rozwiązanie z ich perspektywy. – To nie załatwia sprawy. To tylko przerzucenie problemu z ministerstwa na marszałków" - mówi Wiesław Kubowicz, jeden z liderów protestu, cytowany przez RMF FM.
Rząd kontra egzaminatorzy
Do tej pory minister infrastruktury Andrzej Adamczyk kategorycznie wykluczał podwyżkę opłaty za egzaminy. Jednak po wrześniowych protestach i postawionym ultimatum, rząd musiał podjąć jakieś kroki.
Przypominamy, że egzaminatorzy odrzucili propozycję 20-procentowej podwyżki, bo ich zdaniem resort nie przedstawił źródeł finansowania, a podwyżki uzależnia od sytuacji finansowej WORD-ów. Nie zgodzili się także, by ich wynagrodzenie wciąż było dzielone na pensję zasadniczą i dodatek zadaniowy.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.